12.11.2017

Od Hazina do Meetou (wiem, że i tak siedzęjuż w bagnie, ale napiszę jeszcze jedno opko)

Pierwsze lekcje w Watasze Mrocznych Skrzydeł przebiegały bezproblemowo- o dziwo szczeniaki mnie polubiły. Mimo, iż od niektórych byłem starszy nawet o mniej niż pół roku, uważaly mnie za dorosłego. Śmieszne uczucie, szczególnie, że wcale nie starałem się im pokazać mojej wyższości, wręcz przeciwnie- zachowywałem się jak ich.. kolega. Zawód nauczyciela naprawdę potrafi dać do myślenia.
~~ na lekcji zielarstwa ~~
-Słuchajcie, widzicie to?- zapytałem swoich podopiecznych. Większość z nich kiwnęła głowami, tylko kilka było zajęte rozmową. Trudno. Ich strata.- To jest magielnik pospolity, używany często do przygotowywania naparów usztywniających materiał, przydatnych do maglowania.- podniosłem do góry małą roślinkę o jasnoróżowych kwiatach. 
-Co to magiel?- zapytał mały, żółtooki basiorek.
-Magiel, mój drogi to maszyna do prasowania przy użyciu systemu walców, żeby pościel była sztywna. Rozumiesz?- basior przytaknął. Wziąłem kolejne zioło, tym razem grubą, czerwoną łodygę z dwoma liśćmi na końcu.
-A to jest natomiast...- i w tym miejscu przerwała mi szaro-żółta wadera wbiegając z impetem między ławki.
<Jateż? Odpisz prędko :>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz