21.11.2017

Od Mateo do Luny/Kii/Kagekao

- Ty gadasz!? - krzyknęliśmy wszyscy chórem.
- Dinx stawiasz soczek - powiedziała Kii pod nosem. Nikt nie zwrócił na to uwagi, ponieważ zaprzątał ją nam Płomyczek.
- TAAK. Buhahaha! - iskra roześmiała się szatańsko, co tylko upewniło Kagekao o swej racji.
- MÓWIŁEM, ŻE TO POMIOT SZATANA! - wrzasnął szczególnie głośno, po czym zwiał w krzaki i jeszcze dalej.
- Piękny tatuś...  - mruknęła Luna.
Dym docierał już do nas mimo odległości. Zacząłem kaszleć, instynktownie zacisnąłem powieki, żeby duszący swąd nie dotarł mi do oczu. Luna cofnęła się niespokojnie. Nagle z  pomiędzy drzew przed nami wyleciała iskra i w jednej chwili nasze miejsce pobytu stanęło w płomieniach. Okropne gorąco buchnęło mi w pysk, przypalając futro. Serce prawie wyrwało mi się z piersi ze strachu, gwałtownie odskoczyłem na metr do tyłu.
- Szybko! Uciekajcie! -krzyknęła Luna, jak strzała oddalając się od pożaru. Popędzilośmy za nią w popłochu. Ogień, zawiewany przez wiatr, gonił nas zaciekle, obejmując już prawie cały las.
Iskry buchały z najmniej spodziewanych miejsc, powietrze było nieznośnie gorące, a oczy piekły mnie od dymu. Zaczynałem się dusić, płomienie żarłocznie wysysały całe powietrze z otoczenia. Osłabłem i zostałem w tyle.
- Szybciej! Biegnij, Mateo! Już niedaleko! - zachęciła mnie mama. Spojrzałem załzawionymi oczami przed siebie - majaczył tam koniec lasu.
Ruszyłem trochę szybciej, ale wtem...
- No nie wydaje mi się! - ryknął Płomyk, materializując się obok nas. Tuż przed pyskiem rozpędzonej wadery wyrosła ściana ognia. Luna wyhamowała rozpaczliwie i rzuciła się w bok, ale byliśmy już otoczeni przez płomienie. Kii zaczęła okropnie kaszleć, a po chwili pacnęła głucho na trawę. Mimo braku powietrza w płucach przeciągnąłem ją bliżej środka, bo jej ogon już zajmował się ogniem. Sam byłem bardzo osłabiony, mój mózg walczył z niedostatkiem tlenu. Upadłem na trawę. Luna coś krzyczała, Płomyk śmiał się okrutnie... Prawie nic nie widziałem. Śmierć. Tylko głos Kagekao nagle rozbrzmiał wściekle...Ale on już nam nie pomoże..
<Ktoś z tytułu?>


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz