16.11.2017

Od Aksel'a CD Kaji

Akurat, gdy mała na mnie wskoczyła, ja zdążyłem zjeść ostatni kęs mojego obiadu.
Kątem oka spojrzałem za siebie upewniając się czy aby na pewno nikt za nami nie idzie. Nastawiłem również uszy, tak na wszelki wypadek i wyostrzyłem czujność.
Jeśli Kaja chciała dostać się do swojego ojca, to ja nie miałam nic przeciwko. Znałem Equela z widzenia i mniej więcej wiedziałem, gdzie teraz może być.
Nie spieszyłem się zbytnio, jej matka była daleko stąd, czułem ją jakieś półtora kilometra od nas.
Zresztą, byłem na tyle silny, aby sobie z nią poradzić. Dopiero później przyspieszyłem tępa, gdy wyczułem, że samica się zbliża.
 - Jest niedaleko. - powiedziałem.
 - Wiem. Idź szybciej. - Kaja lekko uderzyła mnie w grzbiet.
 - Dobrze - przewróciłem teatralnie oczami.
Kilka minut spokojnego marszu wystarczyło, a Katniss zbliżyła się do nas jeszcze bardziej i bardziej.
 - Mam pomysł, idź się ukryj tylko nie odchodź za daleko, aczkolwiek postaraj się żeby nie wyczuła twojego zapachu. - Poradziłem i delikatnie popchnąłem ją w kierunku krzaków.
Cóż, wygląda na to, że mam idealne wyczucie czasu, gdyż zaledwie chwilę później z oddali wyłoniła się wadera.
 - Witaj. - Powiedziałem z nutką sarkazmu w głosie.
 - Widziałeś, gdzieś tutaj szczeniaka? Krótki ogon, czerwona sierść...
 - Wiesz... Kultura nakazuje, aby się najpierw przywitać, a dopiero później zadawać pytania. - Uśmiechnąłem się cynicznie.
Wadera lekko się zirytowała co było widać po jej wyrazie twarzy.
 - Ponawiam pytanie: Czy widziałeś gdzieś tutaj szczeniaka?
 - Nie. - mruknąłem.
W sumie mógłbym się z nią pokłócić i doprowadzić do jeszcze większego zirytowania. Ale jakoś tak nie miałem na to ochoty. I właśnie  w tym momencie z oddali usłyszeliśmy dźwięk, jakby kichnięcia... Od razu rozpoznałem od kogo pochodzi i w tym momencie westchnąłem ze zrezygnowaniem, a wadera spojrzała na mnie wzrokiem który mógłby zabić.
 - Kaja! - Zawołała szukając jej tropu.

Kaja?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz