Mateo odszedł, a ja byłam zmieszana czy zostać czy pójść z nim. Rozejrzałam się po jaskini, a gdy zobaczyłam wzrok basiora, nieprzyjemne dreszcze przeszyły moje ciało od czubka nosa do kity ogona. Poleciałam za basiorkiem, szybciej niż kiedykolwiek, kuląc przy tym ogonek.
- Mateo! - Zawołałam, a on odwrócił się dopiero gdy wyszedł z miejsca zamieszkania.
- Gdzie idziesz? - Zapytałam.
- Jak najdalej stąd. - Chyba miał focha... - Albo... Może mogę przyjść do ciebie?
- Jest problem
- Jaki?
- Ja nie mam domu
- Żadnego?
- Yhym - trudno było mi się przyznać iż jestem bezdomna
- To gdzie śpisz? - Spytał.
- A tu i tam... Raz w norze po królikach, raz w krzakach, kiedy indziej na drzewie, a jeszcze później w jakiejś opuszczonej jaskini...
- I cie to nie wkurza?
- Przyzwyczaiłam się do bycia bezdomną...
<Mateo? 15 linijek wystarczy :v >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz