Basior zaproponował, żebyśmy poszli do jego jaskini na noc. Po dłuższym namyśle stwierdziłam, że po pierwsze wolę iść z nim, niż marznąć tu całą noc, po drugie czułem zapach naszej watahy, po trzecie... bo tak. Ruszyłem więc za wilkiem i po chwili byliśmy już w jego domu. Był to niewielki, czysty, przytulny domek. Domek jak domek. Bardziej jaskinia, ale to już tylko szczegół. Opowiedziałem całą historię znalezinia się w lesie, a basior wysłuchiwał wszystkiego w zamyśleniu. Chyba naprawdę chce mi pomóc. Royal zaparzył herbatę i zrobił coś do jedzenia. Gdy oboje byliśmy najedzeni i napici to poszliśmy spać. Ja wiedząc, że moja mama i tata strasznie się o mnie martwią nie mogłem zasnąć. Stwierdziłem, że i tak jest mi zimno, więc poczołgałem się do starszego towarzysza i przytuliłem się do niego. Tak po chwili zasnąłem. Gdy rano się obudziłem Royalal'a nie było. Postanowiłem się trochę rozejrzeć. Gdzieś po drodze w okolicy jaskini samca natknąłem się... właśnie na niego.
< Royal? Wena umarła... :< >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz