19.11.2017

Od Lexi CD. Haźina >:)

Ten wilk wciąż utrudniał mi ucieczkę. Za kogo on się uważa?! Zresztą co tu mówić, był starszy, silniejszy, mądrzejszy ode mnie. I miał większe doświadczenie.
Dobra. Teraz, albo nigdy. To ostatnia szansa. Wyskoczyłam z pod jego łapy. Wydawać by się mogło, iż osiągnęłam swój cel, jednak w pewnym momencie wywróciłam się, wpadając w wielką, kleistą kałużę błota. A to wszystko zawdzięczałam... Jak on w ogóle ma na imię?
- Dzięki. - powiedziałam cicho.
- No już, wstawaj. - parsknął. Cała sytuacja widocznie go bawiła. Ba, był wręcz wniebowzięty. Słyszałam jego myśli: "Ha, głupi dzieciak, nareszcie dostał za swoje." Trudno. Życie.
Wstałam, cała umazana ciemną breją. Otrzepałam się i posłusznie ruszyłam za nim. Po jakimś czasie dotarliśmy na miejsce. Był to wielki, otynkowany na biało budynek z czarnym dachem.
- Em... Mógłbyś mi wytłumaczyć gdzie jesteśmy? - zapytałam niedbale.
Hazin popatrzył na mnie lekceważąco, ale wydawał się być zdziwiony.
- Nigdy nie byłaś w szkole? - spytał.
- Może kiedyś. Parę razy mogło się zdarzyć - odpowiedziałam. Ciągnęłam dalej - Ogółem moje środowisko wciąż się zmieniało, więc co tu mówić o jakiejś szkole...
- A, już rozumiem. - rzekł. - Do jakiej watahy należysz?
Nie odpowiedziałam. Co mam powiedzieć? "Do żadnej"?
- Do jakiej watahy należysz? - powtórzył po chwili ciszy.
Nadal nie odpowiadałam.
- Dobra, może zacznijmy od nowa - stwierdził. - Jestem Hazin.
Wilk podał mi łapę, lekko się uśmiechając. Uścisnęłam ją i odparłam:
- Lexi.
Basior spojrzał na wielki budynek.
- Chodźmy. Lekcje zaraz się zaczynają. - uśmiechnął się. Razem ruszyliśmy w stronę wielkich drzwi.
<Hazin? Przepraszam, że tyle musiałeś czekać.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz