15.11.2017

Od Equela do Rose

Wziąłem koszyki, koce, i co tam jeszcze. Szczeniaki zostawiłem pod opieką Mirany, po czym poszedłem w stronę lasu. Po lesie przeszedłem takim tunelem, i wyszedłem na terenie gór. Oczywiście był tam... ten sam kamień.  Był to zwyczajny, czarny kamień. Brak jakiejkolwiek roślinności dookoła. Wszystko rozłożyłem, i przygotowałem, oraz dookoła zrobiłem barierę ochronną, by nic mi tego nie porwało. Była szesnasta coś tam. Jeszcze widno. Powinniśmy przyjść tutaj około dwudziestej. Tak więc zostawiając to wszystko pod ochroną, wróciłem do jaskini. Rose nie było, więc szybko wziąłem to, co chciałem jej dać, wróciłem na miejsce, upewniłem się, że będzie ładna pogoda i... to chyba tyle, bo nic innego nie musiałem przygotowywać. Gdy było jakieś pół godziny przed dwudziestą, podszedłem do Rose.
- Słonko?
- Tak?
- Pamiętasz, mamy gdzieś iść. - Wadera oczywiście poszła. Prowadząc waderę całe dojście w góry trwało dużo czasu, lecz jednak doszliśmy, i na szczęście przed czasem. Wadera przez cały czas miała zamknięte oczy, więc jak usiadła na miękkim kocu, otwarła oczy, i zobaczyła zarys szarego kamienia, nie miała zbyt uszczęśliwionej miny.
- Będziemy patrzeć na kamień? - spytała
- Dokładnie. Poczekaj chwilkę. - zdążyłem usiąść koło wadery, przykryć ją kocem, i rozłożyć jedzenie, gdy ta spytała dziwnym głosem.
- Equel?
- Tak?
- Czy mam zwidy, czy to świeci? - w rzeczy samej. Właśnie na to czekałem. Dziwne, do tej pory małe strumyczki, oraz lekkie pęknięcia w ziemi zaczęły świecić. Zaczęło się od najdalszych końców gór, a gdy dotarło do naszego koca, Rose patrzyła na to z fascynacją, ale tego nie dotknęła.
- Patrz teraz. - powiedziałem patrząc w stronę kamienia. Gdy wszystkie te rzeczki i pęknięcia się
zaświeciły przy kamieniu, przy okazji rozświetlając teren dookoła, na kamieniu zaświeciło się
również koło, a z niego po chwili zaczęły wypływać dziwne, świecące światełka.
- Wyglądają jak droga mleczna! - wadera patrzyła z zachwytem na dziwne świecące cosie latające w powietrzu. Tutaj wyciągnąłem to, co chciałem jej dać: Link i założyłem jej na szyję. Ja popatrzyła na to, a potem na mnie.
- Skąd to masz?
- Kupiłem za granicą - zaśmiałem się - dostałem od bogini miłości z mojej wędrówki.
- Więc to...
- Najbardziej drogie srebro. - oparłem z uśmiechem.
- Jest... piękne - wadera wtuliła się w moje futro.

< Rose? Jak tam wena? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz