- Słonko?
- Tak?
- Pamiętasz, mamy gdzieś iść. - Wadera oczywiście poszła. Prowadząc waderę całe dojście w góry trwało dużo czasu, lecz jednak doszliśmy, i na szczęście przed czasem. Wadera przez cały czas miała zamknięte oczy, więc jak usiadła na miękkim kocu, otwarła oczy, i zobaczyła zarys szarego kamienia, nie miała zbyt uszczęśliwionej miny.
- Będziemy patrzeć na kamień? - spytała
- Dokładnie. Poczekaj chwilkę. - zdążyłem usiąść koło wadery, przykryć ją kocem, i rozłożyć jedzenie, gdy ta spytała dziwnym głosem.
- Equel?
- Tak?
- Czy mam zwidy, czy to świeci? - w rzeczy samej. Właśnie na to czekałem. Dziwne, do tej pory małe strumyczki, oraz lekkie pęknięcia w ziemi zaczęły świecić. Zaczęło się od najdalszych końców gór, a gdy dotarło do naszego koca, Rose patrzyła na to z fascynacją, ale tego nie dotknęła.
- Patrz teraz. - powiedziałem patrząc w stronę kamienia. Gdy wszystkie te rzeczki i pęknięcia się
zaświeciły przy kamieniu, przy okazji rozświetlając teren dookoła, na kamieniu zaświeciło się
również koło, a z niego po chwili zaczęły wypływać dziwne, świecące światełka.
- Wyglądają jak droga mleczna! - wadera patrzyła z zachwytem na dziwne świecące cosie latające w powietrzu. Tutaj wyciągnąłem to, co chciałem jej dać: Link i założyłem jej na szyję. Ja popatrzyła na to, a potem na mnie.
- Skąd to masz?
- Kupiłem za granicą - zaśmiałem się - dostałem od bogini miłości z mojej wędrówki.
- Więc to...
- Najbardziej drogie srebro. - oparłem z uśmiechem.
- Jest... piękne - wadera wtuliła się w moje futro.
< Rose? Jak tam wena? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz