18.11.2017

Od Mirany do Nighta

Patrzyłam na krwawiące, jeszcze drgające ciało stworzonka.  Ziemia dookoła niego siąkła krew. Spomiędzy skóry i mięśni hydry wyglądały połamane kości. Niektóre przebiły skórę. Rozgruchotana czaszka wykrzywiła pysk potwora w nienaturalny sposób. Gałka prawego oka jeszcze się kręciła- wyglądało to, jakby hyderka była jeszcze przytomna.
-N-night?- wyjąkałam zszkowana. Widok zwłok wywarł na mnie naprawdę piorunujące wrażenie.
Basior jednak patrzył na ciało z satysfakcją.
-Jak mogłeś?!- krzyknęłam.- Ona była jeszcze młoda! Mogłeś ją zostawić!
Nie usłyszał mnie. Był zamyślony. Podeszłam za niego, nachyliłam się ku jego uchu i wrzasnęłam jeszcze raz.
-Night!
Głupi morderca podskoczył i złapał się za ucho.
-Ała!-  wydarł się na mnie.- Mogłem ogłuchnąć!
Doszło do mnie, że faktycznie mogłam zepsuć mu słuch. Zaczęłam się cofać z opuszczoną głową. Nagle poczułam pod łapami coś ciepłego i mokrego.
-Szlag by to!- syknęłam i wyszłam z krwistej ciapy. Night zaczął się śmiać. Po chwili zrozumiałam komizm sytuacji i na mojej twarzy wykwitł uśmiech dystansu do siebie.
<Night? Sorki, że tak późno..>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz