15.11.2017

Od Evana "Początki, część 1"

A więc usiądźcie wygodnie i posłuchajcie.
Urodziłem się w normalnej, kochającej rodzinie. Normalnej watasze, z normalnymi członkami. Nie psychopatami, jacy są w niektórych. ekhem ekhem wcale nie mam na myśli Kagekao.. Umrzyj
Moja historia, jak już mówiłem, rozpoczyna się w pewien słoneczny, kwietniowy dzień- moje urodziny. Żyłem sobie spokojnie wśród kochających krewnych. Moje szczęście nie trwało jednak długo- wkrótce poszedłem do szkoły, gdzie spotkałem się z.. cóż.. upierdliwymi waderkami, które chciały mi się przypodobać. Codziennie nad swoim uchem słyszałem "Evan chodź", "Evan zobacz", cały czas. Często miałem ochotę przywalić którejś z moich adoratorek, w sumie nawet to zrobiłem.
"Spojrzałem na białą waderę trochę niższą ode mnie. 
-Wiesz co, Ev?- nienawidziłem tego przezwiska. A przynajmniej wypowiadanego przez nią. Patrzyłem na sowie szczenięce jeszcze łapki i dusiłem w sobie chęć krzyknięcia na nią. Byłem dobrze wychowany, ale każdy ma przecież swoje granice. Spojrzałem na nią. Paplała coś przez jeszcze parędziesiąt sekund, aż nagle przerwała i zapytała się mnie:
-Ej, a tak poza tym, prawda, że ci się podobam?- spojrzała na mnie i zrobiła maślane oczy. Nie wytrzymałem. To już było  po prostu bezczelne. Zamachnąłem się i trzepnąłem ją z całej siły w uniesioną w geście pytającym przednią łapę."
Wprawdzie zostałem za to ukarany, ale satysfakcja została.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz