Mysz uciekała przede mną oraz Mateo. Wlazła do norki.
- Prawie ją mieliśmy! - Zasmuciła się kluska pogodowa. Zmrużyłam oczy, wpadając na pewien pomysł. Gleba była miękka. Napięłam tylne łapy, wyskoczyłam do góry, kierując łbem w przeciwna stronę. Wleciałam jak lis pyszczkiem w ziemię. Poczułam w paszczy ciało myszy. Próbowałam wyjść, ale jakoś się zaklinowałam w norze. Zaczęłam trząść zadem by wyjść z ziemi. W końciu wyjęłam pyszczek, z myszą w pysku. Spojrzali się na mnie.
- No co? - Zapytałam z pełną buzią. - Skoro lisy tak polują to czemu my nie możemy?
Mateo westchnął.
- Podzielisz się myszą? - Zapytał. Była dosyć chuda, starczy na jeden gryz.
- A bier całą. - Upuściłam jej ciało no ziemię.
- Dziewczyny mają pierwszeństwo - odrzekł.
- Nie jestem głodna. - Mateoś spojrzał na Kii.
- Może trochę... - Poczułam ukłucie w sercu.
- Zjedz całą, ja spróbuje sobie coś innego upolować. - Rzekł Mateo. A ode mnie to nie chciał? Phi. Ta jędza sama mogła sobie upolować! Korona jej by z głowy nie spadła jakby sobie trochę pobiegała za durną myszą! Chwila, Igazi co się z tobą dzieje?! Czy aby jesteś zazdrosna? Nie no, skąd. To tylko przyjaciel...
- Pomóc ci polować?- Zapytałam Kluskę pogodową.
<Mateoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz