24.11.2017

Od Silvera do Mirany


Błąkałem się po lesie jakieś pół godziny. Oglądałem go z ogromną ciekawością, żeby na następny raz się nie zgubić. Nagle usłyszałem kogoś z krzaków, więc ostrożnie podszedłem bliżej. Ujrzałem fioletową waderę. W końcu odezwała się.
- K-kto tam? - zapytała zduszonym głosem. Wyszedłem z krzaków.
- Hej. Przepraszam jeśli cię wystraszyłem. Nazywam się Silver i jestem nowy w watasze. - odpowiedziałem.
- Nie wystraszyłeś mnie. Jestem Mirana.
- Miło mi cię poznać. Mam wielką prośbę. Jak już wiesz jestem nowy w watasze i nie znam wszystkich miejsc tutaj i mogłabyś mnie oprowadzić po jakiś miejscach?
- Jasne, ale wyruszymy rano, bo teraz i tak mało zobaczysz dobrze?
- Świetnie! To ja zmykam do mojej jaskini wyspać się. Do jutra!
- Do jutra! Przyjdę po ciebie.

NASTĘPNY DZIEŃ RANO
Mirana tak jak obiecała z samego rana przyszła do mnie. Najpierw poszliśmy obejrzeć las, który Mirana uwielbiała. Mówiła o nim z taką pasją i zawzięciem. Następnie pokazała mi szkołę dla szczeniaków, bibliotekę, plantację grzybów i narkotyków oraz pola lawendowe. Przez całą drogę śmialiśmy się, wygłupialiśmy i rozmawialiśmy. Mirana po krótce opowiedziała mi o każdym z watahy. O każdym wypowiadała się w samych superlatywach. Mimo iż osobiście nie znam ich wszystkich wydają się tworzyć świetną rodzinę. Naszą małą wycieczkę skończyliśmy kiedy gwiazdy zaścieliły niebo. Odprowadziłem Miranę do jaskini.
- Dziękuję ci za tę wspaniałą wycieczkę.

[Mirana?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz