Dobra, ona jest trochę dziwna. Tak samo jak ta koza. Powoli zszedłem do zwierzęcia po zakręconym pniu.
- Koza, co ty? - zapytałem, szturchając ją łapą. Nie odpowiedziała, co było bardzo typowe dla omdlałych istot.
- Zjemy ją? - zza moich pleców wyłoniła się Igazi.
- Jest dziwna, więc może lepiej ją zostawmy, bo dostaniesz większej głupawki. - stwierdziłem, po czym obszedłem kozę dookoła i ruszyłem przed siebie.
- Gdzie idziesz? - waderka szybko mnie dogoniła. W sumie nie miałem nic przeciwko.
- Nie wiem. Przed siebie. - rzuciłem, bo faktycznie nie miałem żadnego planu. Przed stworzeniem go uchroniła mnie jednak wyłaniająca się zza zakrętu Kiiyuko.
- O, hej, Kii! Gdzie byłaś? I co robisz na dworze w środku nocy? - zapytałem, podbiegając do niej. Jej szaliczek był zmaltretowany, a szkoda. Kiedyś wyglądał bardzo ładnie.
- Cześć, Mateo! E, ciocia do mnie przyjechała. Jedna moja kuzynka jest taka irytująca! - waderka tupnęła nóżką o ziemię. - Ciągle musi robić to samo, co ja, i nie daje fasolce spokoju!
- Ale ty nie masz cioci... - zdziwiłem się. Kątem oka skontastowałem, że Igazi wygląda jakoś tak... no, jakby się czuła bardzo niekomfortowo. Znów się zaczerwieniła, tyle, że ze złości. O co jej chodzi?
- Nie? - Ki również wyglądała na zaskoczoną, a po chwili się zamyśliła. - Faktycznie! Widzisz, jakie wredne babsko! Wtarabania mi się do pokoju ze swoimi bachorami! - teraz tupnęła nóżką już kilkakrotnie.
- Mateo... - Ignasia pacnęła mnie łapką po grzbiecie. - Dlaczego my nie śpimy?
Dobre pytanie. Przez chwilę wszyscy milczeli.
- To może.. Pójdziemy spać? - zaproponowała Kii, odwracając się do Igazi, jakby dopiero teraz ją zauważyła. - Jak ty masz na imię?
- Igazi. A ty jesteś Kii, tak? - między nimi mocno dawało się wyczuć złowrogie napięcie.
- A gdzie pójdziemy? - próbowałem zmienić temat. - Do mnie nie wrócimy, bo mama nie wytrzyma tego psychicznie...
Biała waderka spojrzała na mnie. Spojrzeniem znaczącym mniej więcej "Kto jest twoją mamą?" a jednocześnie "Ona u ciebie była!?".
- To może pod tym świerczkiem? - wycedziła. Świerczek tworzył zwarty baldachim, a trawa pod nim faktycznie wyglądała przytulnie.
<Ignasiu? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz