Obudziłam się w swojej jaskini, pod ciepłym kocem. Przez chwilę wydawało mi się, że to wszystko było tylko snem, ale gdy sprawdziłam łapą, czy mam na sobie naszyjnik, nie miałam wątpliwości, że wszystko to działo się na prawdę. Co się tak właściwie stało? Zasnęłam? Nie... działo się coś więcej. Tutaj wszystko zaczęło się przypominać. Najpierw byłam przerażona, ale potem się uspokoiłam, i uśmiechnęłam spokojnie.
- Cześć słonko. - usłyszałam obok siebie głos basiora. Spojrzałam niepewnie na Equela. Stał sobie jakby nigdy nic prze de mną i uśmiechał się delikatnie, co również odwzajemniam.
- Cześć Equel. - powiedziałam przecierając oczy łapą.
- Jak się spało słońce? - spytał.
- Heh, powiedzmy że nawet, nawet... - Odparłam po chwili namysłu. Skłamałam, bo przyznam szczerze że bolała mnie głowa a w brzuchu czułam dziwny ból i trochę zbierało mi się na wymioty, ale jakoś tak nie chciałam martwić basiora. Miał pewnie jakieś swoje problemy, więc nie chciałam zawracać mu głowy. Tak więc udałam się na krótki spacer z nadzieją że mi przejdzie. Mdłości przeszły, oraz ból głowy. Chociaż i tak potem musiałam iść zwymiotować. Popiłam wody, i obeszłam większość terenów, a zatrzymałam się dopiero przy Dróżce. Płytki siąpiły w łapy, a zapach już dawno opadłych liści roznosił się po całym lesie. Odwiedziłam sklepik, Rzekę, Altanę... co tam jeszcze. Najbardziej intrygowały mnie góry rzeczne i sad, w którym się zatrzymałam.
< Equel? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz