20.11.2017

Od Equela do Rose

Gdy wstałem... to wstałem. Ale gdzieś koło południa. Zwlekłem się z łóżka i poczłapałem do kuchni.
- Mleko ci wystygło. - rzekła Rose, wskazując na miskę z mlekiem i kluskami. - Bez cukru - tutaj zmiażdżyła wzrokiem Niatena, który odłożył posłusznie cukierniczkę. Gdy zjadłem, postanowiłem się czymś zająć. Znalazłem sobie fajne zajęcie w sklepiku. Tak minął miesiąc. Ciąża Rose była już widoczna, więc starałem się unikać starcia między nią a Katniss. Kaja już pchała się do szkoły. Nie obchodziła ją nauka, ale spotkania ze znajomymi. Z nią było gładko, ale Nitaen pożerał kilogramy cukru na dzień, co nie było dla niego zdrowe, a herbat z ziół pić nie chciał. Siedziałem na kamieniu przy wodospadzie, gapiąc się w zamyśleniu na wodę uderzającą o taflę nie cały metr niżej. Prawie nic nie mogłoby wyrwać mnie z zamyślenia. Prawie...
- Equel! Chodź stamtąd bo się przeziębisz! - krzyknęła na mnie Rose.
- Dobrze mamo - mruknąłem pod nosem z uśmiechem.
- Co tam mruczysz? - powiedziała Rose unosząc brwi.
- Nic, nic - odpowiedziałem, i po jednym, długim skoku byłem koło mojej partnerki.
- Miałeś mnie gdzieś zaprowadzić... dzisiaj.
- No miałem. - uśmiechnąłem się tajemniczo.
- Znowu jakieś " wspaniałe" miejsce?
- Tym razem nie.
- Chmmm?
- Dzisiaj sobie pochodzimy po kilku watahach.

~~***~~

Kaja oczywiście była przez cały czas w szkole, a gry wróciła, jej futro było całe osmolone.
- Coś ty tam robiła? Paliliście trawy na polach czy jak? - patrzyłem na moją córkę z dziwnym wyrazem w oczach.
- Nie do końca. - odparła podchodząc do szafki na skale, po czym wyciągnęła całą paczkę chusteczek nawilżających, i zaczęła się wycierać.
- Byłoby dobrze... - mruknąłem przyciągając ją do siebie i bardziej mokrym niż suchym ręcznikiem zaczęłam wycierać jej głowę - Gdybyś postarała się nie paćkać za każdym razem.
- Ale przecież ja się nie paćkam! - zawołała odgarniając ręcznik ze swoich oczu i patrząc na mnie.
- Tia, a co było dwa tygodnie temu, gdy wróciłaś cała w żywicy, igłach i opadłych liściach? - zacząłem dokończać to co zacząłem, zanim przerwała mi Kaja
- Wtedy mieli wolną lekcję, i chciałam się przejechać na linie.
- A trzy dni temu? Wróciłaś przemoknięta. Do tego cała w jakimś dziwnym proszku, i dostałaś przeziębienia.
- Potknęłam się, uciekając przed takimi dziwnymi owadami, które wyczarował taki jeden szczeniak... a one się na mnie uwzięły.
- Ech.... no dobra. - skończyłem ją wycierać z tej spalenizny i popiołu. Kremowy dotychczas ręcznik stał się brunatno-czarny. Kaja gdy wreszcie została uwolniona od ręcznika, pobiegła do Nitaena, wyrwała mu pudełko Merci, po czym wskoczyła na najwyższą półkę. Basior zaczął się na nią drzeć, a ona tylko machała już pustym pudełkiem nad jego głową.

< Rose?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz