25.11.2019

Od Vi


Kolejny nudny i spokojny dzień. Odwiedził mnie tylko Kenny, który w poszukiwaniu nowych znajomości w watasze (mówił że czuje się samotny i chce nawiązać nowe przyjaźnie). Zapytał czy może popatrzyć na to co robię. Pomógł mi nawet w układaniu składników do odpowiednich szufladek. Przed wyjściem zaproponował mi żebym poszła z nim poszukać nowych przyjaciół, ale wystraszona tą propozycją odmówiłam. Ten szybko zniknął mi z pola widzenia i mogłam wrócić do swoich obowiązków, czyli czekania na jakiegoś nieszczęśnika... Niestety (lub na szczęście) rzadko ktoś potrzebował pomocy. Po kilku godzinach czekania, zasnęłam. Obudziłam się z myślą pójścia nad jezioro. Dawno tam nie byłam, a zapewne jesienią jest tam pięknie. Ruszyłam więc przed siebie. Jak wiadomo jesienią bardzo szybko robi się ciemno i krótko mówiąc nie widziałam nic. Szłam powoli spoglądając w niebo na gwiazdy i księżyc, co było błędem bo potknęłam się o wystający korzeń. Po tym wydarzeniu już mnie nie obchodziło co jest u góry i jak pięknie to wygląda, tylko szłam prawie przy ziemi uważając na każdy obiekt od liści po kamienie znajdujący się na mojej drodze. Wyglądałam jakbym się skradała, co mogło być złym pomysłem, bo ktoś omylnie mógł pomyśleć że chce zaatakować, ale nie chciałam ponownie wylądować pyskiem na ziemi. W końcu bez innych wypadków czy niemiłych spotkań dotarłam do jeziora. Rozejrzałam się dookoła by upewnić się czy jestem sama. Usiadłam blisko jeziorka i spoglądając na taflę wody w której odbijał się księżyc zaczęłam śpiewać piosenkę. Brakowało mi tego. Po zakończeniu utworu skuliłam się i nie miałam zamiaru wstawać... nawet po tym jak usłyszałam że ktoś jest nie daleko. Jakoś te wszystkie bolesne wspomnienia wróciły i łzy same pchały mi się do oczu.
- Jeśli chcesz mnie zabić to szybko - powiedziałam nie wiem nawet do kogo. Mogła to również dobrze być jakaś sarna, albo wiewiórka. Nie chciałam jednak wykonywać żadnego ruchu. Muszę tylko odgonić te złe myśli i tyle. Do tego czasu poleżę sobie i popatrzę w tafle wody. Znaczy taki miałam zamiar, gdy nagle poczułam, że coś/ktoś jest coraz bliżej.
<Chce ktoś dokończyć?>

24.11.2019

Nowy wilk! Robin



Właściciel: anako [howrse/ doggi]
Imię: Robin
Wiek: 6 lat
Płeć: Basior
Żywioł: Natura
Stanowisko: Nauczyciel zielarstwa, Medyk
Cechy fizyczne: Wysoki, a jednocześnie proporcjonalnie zbudowany wilk. Mięśnie widoczne, aczkolwiek nie są wyraźnie podkreślone. Ciało wilka porasta gęsta i niego kręcona sierść. Wyraźnie dłuższa na karku i ogonie. Znaczna część futra wilka ma kolor czekoladowy. Wyjątkiem od tej reguły są skarpetki na przednich łapach oraz kark, z którego nieco spopielała, biała barwa sierści ciągnie się przez klatkę piersiową aż do podbrzusza. Prócz tego, miejscami na sierści występują plamki o barwie mieszające oba kolory. Oczy samca są zielone, z charakterystycznymi złotymi obwódkami wokół źrenic.
Cechy charakteru: Początkowo Robin może wydawać się dość trudnym w obyciu basiorem. Nie jest zbyt gadatliwy, bardzo rzadko się uśmiecha, często daje wrażenie znudzonego i ignorującego to, co się do niego mówi. Gdy jednak komuś uda się przetrwać początkowy chłód, jaki roztacza wokół siebie ten wilk, okazuje się, że jest on naprawdę sympatyczny. Chętnie utnie sobie z tobą pogawędkę na niemal każdy temat i poda pomocną łapę. Podniesie na duchu dobrym słowem lub też zwyczajnie dotrzyma towarzystwa. Z czasem dostrzeżesz nawet częstszy uśmiech na jego pysku. Robin ma tendencje do duszenia w sobie wielu rzeczy i niechętnie mówi o swojej rodzinie czy relacjach ich łączących. Ze swoimi problemami woli sobie radzić sam i ciężko mu przychodzi proszenie innych o pomoc. Basior bywa też nieco przewrażliwiony, doszukując się spisków przeciwko sobie tam, gdzie ich nie ma. Do większości wilków w watasze pozostaje neutralny. Bliżej zaznajomione z nim wilki mogą u niego zauważyć wahania nastroju, zdarza się, że na nawet niewielkie kłamstwa lub nawet niewielkie nadszarpnięcie zaufania reaguje złością. Z tego właśnie powodu basior dość niechętnie wchodzi w jakieś znajomości, zdaje sobie sprawę, że jest wielu, których zwyczajnie będzie to męczyć.
Cechy szczególne: Dość rzucające się w oczy nieco pstrokate ubarwienie. Poza tym dość widoczne blizny na uszach towarzyszące mu już od dziecięcych lat.
Lubi: Basior bardzo ceni sobie spokój jaki daje mu natura, nie pogardzi przy tym jednak towarzystwem kogoś znajomego. Samiec ma też ciche zamiłowanie do nocnych spacerów, zwłaszcza w bezchmurne noce.
Nie lubi: Robin bardzo nielubi przebywania w zatłoczonych miejscach. Powoduje to u niego dyskomfort psychiczny i stara się wystrzegać takich sytuacji jak ognia.
Boi się: Niezrozumienia i brata.
Moce:
• Potrafi doprowadzić do bardzo szybkiego wzrostu roślin.
• Czasem może spojrzeć w przeszłość poprzez pamięć drzew.
• Może przywoływać leśne duszki do pomocy
Historia: Spory fragment życia, przeplatany cienkimi nitkami szczęścia, o którym basior raczej niechętnie się wypowiada. Urodził się w dość sporej watasze zamieszkującej częściowo pustynne tereny. Pierwszy rok życia minął mu dość spokojnie, nie mógł narzekać na ten okres swojego życia. Z czasem jednak wszystko stało się znacznie mniej sielankowe. Robin nigdy nie był szczególnie towarzyski, jednak z wiekiem jego samotnicze zapędy zaczęły coraz bardziej oddalać go od pozostałych. Zaczęto uznawać go za dziwaka, jak więc można się domyślić, musiał się mierzyć z gnębieniem oraz wyzwiskami ze strony innych, także własnego brata, który nie szczędził mu kąśliwych uwag oraz bardzo chętnie wykorzystywał Robina do pokazania swojej siły. Jedynym kto w tamtym czasie tak naprawdę przejmował się samcem, była jego kuzynka. Samica jako jedyna reagowała na przemoc, którą inni stosowali w jego kierunku. To ona była tym, co pomimo niesprzyjającego otoczenie trzymało go w rodzinnej watasze tak długo. Z czasem jednak czara goryczy się przelała. Basior nie mogąc wytrzymać ciągłego poniżania, oddał bratu i uciekł, bojąc się konsekwencji płynących z popełnionego przez siebie czynu. Biegł, póki nie zabrakło mu tchu. Bał się tego, co może zrobić jego brat, gdyby ten jednak postanowił wrócić. Nie zostało mu więc nic innego jak pójście przed siebie. Ta bezcelowa tułaczka zajęła mu blisko 3 lata. W tym czasie zatrzymał się w kilku watahach, w żadnej z nich nie udało mu się jednak zagrzać miejsca na dłużej. Nie do końca wiadomym jest dlaczego, gdyż wilk nie mógł narzekać na krzywdzące zachowanie ze strony innych. Mimo to odchodził i wędrował dalej. W ten sposób w końcu dotarł do WMS, któż wie, czy to właśnie w tym miejscu nie zdecyduje się zostać już na zawsze.
Zauroczenie: Nie lubi dzielić się takimi informacjami.
Głos: Alex Nackman - Follow Your Star 
Partner: -
Szczeniaki: -
Rodzina:
• Petrel i Vinni - Rodzice. Pomimo iż wielokrotnie powtarzali iż kochają Robina nigdy nie byli w stosunku do niego jakoś szczególnie opiekuńczy czy choćby wspierający.
• Kion - Brat wilka z jednego miotu. W młodym wieku często znęcał się na Robinem, nic więc dziwnego, że nie są obecnie w najlepszych stosunkach.
• Evie - Młodsza siostra. Niewiele można powiedzieć o niej i jej relacji z Robinem. Samiec odszedł z domu jakieś kilka tygodni po jej narodzinach więc nie mieli okazji dobrze się poznać.
• Sonya - Kuzynka oraz najlepsza przyjaciółka Robina, w młodym wieku często spędzali razem czas i są ze sobą bardzo związani.
Jaskinia: Nieduża i prosta jaskinia. Składająca się z trzech pokoi. Dwóch niewielkich, pełniących kolejno rolę sypialni oraz magazynu oraz ostatniego, zdecydowanie większego pomieszczenia służącego za salon. Całość jest raczej skromnie urządzona. Samo wejście do jaskini ukryte jest wśród skupiska nieco przerzedzonych krzaków.
Medalion: Jego medalion nosi postać szerokiej, skórzanej bransolety z metalowym zdobieniem w kształcie drzewa.
Towarzysz: -
Inne zdjęcia: -
Przedmioty kupione w sklepie: -
Dodatkowe informacje:
• Pomimo iż samcowi zdarza się uśmiechać, już od kilku lat nikt nie widział aby ten się śmiał.
• Z biegiem czasu jaki spędzał na nauce zielarstwa jego organizm uodpornił się na część trucizn.
Umiejętności:
: Siła: 90
: Zręczność: 110
: Wiedza: 220
: Spryt: 160
: Zwinność: 100
: Szybkość: 100
: Mana: 20

16.11.2019

Dd Nadara do Mazikeen

Szkło rozprysło się o kamienie, kiedy fiolka po krótkim balansowaniu na półce, wreszcie spadła. Migocząca ciecz rozpłynęła się, wnikając w szczeliny pomiędzy głazami. Nieduży, zbity z praktycznie trzech kawałków drewna kredensik drgał jeszcze przez moment, poczym z powrotem znieruchomiał. Obok niego, na sztywnych, nadal drżących nogach, dysząc i przeklinając się w duchu, stał basior. W chwili gdy pojemnik turlał się po półce, Nadar wbił w nią wzrok, wiedząc, że już nie zdąży jej złapać. Nie zdążył. I cały czas patrzył w to samo miejsce. Substancja zaczęła powoli wypalać kolejne źdźbła trawy, które stawały jej na drodze.
- Oddychaj… - Nadar wypuścił głośno powietrze z płuc. Przecież wcale w jednej chwili nie stracił kilku tygodni pracy. I oczywiście stworzył tylko jedną dawkę specyfiku przez niedostępność surowców. Jak mogłoby być inaczej, o ironio?
Basior ostrożnie przekroczył stróżkę żrącego płynu i stanął przed prostą szafką, którą kilka dni wcześniej przyciągnął do leża. Ktoś musiał wcześniej wyrzucić ją na obrzeża lasu, choć nie mógł sobie przypomnieć, żeby którykolwiek z wilków z watahy robił takie rzeczy. Zamyślił się na chwilę.
- Coś cię gryzie? – usłyszał głos, dobiegający zza jego pleców. Obrócił się, ale nikogo nie dostrzegł. Nie odpowiedział.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak.
Nadar nie wiedział kto do niego mówi, ale nie miał ochoty na żarty. Co prawda zdarzało mu się rozmawiać z demonami, ale one nie martwiły się o jego problemy życiowe. Nie zdziwiłby się, gdyby troska okazała się podstępem.
- Tygodniami pracowałem nad nową recepturą lekarstwa, ale wszystko poszło na marne… - odpowiedział w końcu.
- Lekarstwa? Przecież to twoje „lekarstwo” wyżarło całą trawę na około! – głos się zaśmiał.
- W odpowiedniej dawce wszystko może być lekarstwem… - odpowiedział niepewnie. Basior nie lubił zagadek ani sytuacji, nad którymi nie panował. Po chwili dostrzegł kątem oka jakiś kształt, nieco mniejszy od przeciętnego wilka. – Kim jesteś?
- Jestem tobą, ale i kimś inny.
- Nie lubię zagadek. Nie mam na nie czasu. – zebrał kilka niezbitych fiolek, które ocalały przy upadku.
- To nie zagadka – postać roześmiała się – Musimy się w końcu poznać – Słychać było wyraźnie, że mówiąca się uśmiecha..
- Nie wiem kim jesteś i nie mam na ciebie czasu. Odejdź.
- Dobrze, mogę sobie pójść, chociaż tylko przechodziłam… - w uszach Nadara rozbrzmiał inny głos, żywszy i bardziej wilczy. Obejrzał się i spojrzał na wychylającą się zza skały waderę. Speszył się.
- Przepraszam, nie mówiłem do ciebie. Kim jesteś?
<Mazikeen?>

11.11.2019

Nowy basior Velganos




Właściciel: che.bloody@gmail.com
Imię: Velganos; w skrócie: Velg
Wiek: Niewspółgrający z młodym, zdrowym wyglądem; Gdy go zapytasz, powie, że ma około może pięciu lat. Żyje jednak zdecydowanie dłużej. Czasami wydawać by się mogło, że za długo. Okrutna, powszechnie niechciana starość dotyka tylko jego ducha i mentalności.
Płeć: Basior
Żywioł: Nie często się przyznaje, ale – MROK i CZARNA MAGIA. CHAOS oraz ŚMIERĆ. Potencjalny odbiorco – nie zagłębiaj się w to, nie ryzykuj.
Stanowisko: Strażnik Nocny; Zabójca; Wojownik; Pretenduje na Dowódcę Wojska ze względu na żołnierską przeszłość i służbę oraz bagaż krwawych, wojennych doświadczeń.
Cechy fizyczne: Masz dobre ślepia? To dobrze patrz. Velganos jest dużym i masywnym wilkiem. Mięśnie przy niemalże każdym, nawet najmniejszym spięciu, uwydatniają się, podkreślając spory gabaryt; Dzięki wielkim łapom, ma siłę i energię. Powiedziałbyś wręcz – kawał bydlęcia. Ale – nie biega za szybko. Coś za coś. Basior z krwi i kości. Charakteryzują go również mocne szczęki o stalowym zacisku i twarda czaszka, która przyjęła na siebie już niejeden porządny łomot [prawdopodobnie bez żadnych złamań i pęknięć na szwach]
Cechy charakteru: Poznaj, zaprzyjaźnij się  - zobaczysz. A nóż warto. Zniechęć do siebie, , zawrzyj wrogi pakt – szybko przekonasz się, że tu już nie warto. Zadzior, indywidualista, buntownik. Nie myśl o nim źle, nie oceniaj książki po okładce [wilka po futrze]. Cechują go dobro oraz waleczność. Nigdy nie zdradza. Czy to na służbie, czy w prywatnych relacjach. Wie co to honor.
Cechy szczególne: Wyjątkowo gęsta czarna sierść; błyszczące ślepia w kolorze głębokiego bursztynu; niewidoczny na pierwszy rzut oka tatuaż na tylnej łapie po wewnętrznej stronie – znak, symbol z okresu wojny; jeśli zechcesz, kiedyś na pewno o tym opowie.
Lubi: Naturę, spokój i wolność; ta – zawsze i wszędzie, w każdym metafizycznym aspekcie
Nie lubi: Jak się nawdycha grzybów halucynogennych
Boi się: Oprócz – czasami – samego siebie, to istnieje taka rzecz
Moce, umiejętności: Nie chwali się nimi, używa w momencie ostatecznej konieczności. Zamieszkujący serce mrok to potężna, nieodwracalna, czasami przez niego samego niechciana siła. Wypaczona, czysta energia, niosąca zło, spełniająca najgorsze sny. Chaos działający jak narkotyk. Zakopał go w sobie i ani myśli brudzić się łapami w tej przeklętej, nekromanckiej ziemi. Velganos potrafi stworzyć tak zwaną Osnowę – rzeczywistość stworzoną z całkowicie niewidzialnej energii psychicznej pochodzącej z uczuć, myśli i pragnień wszystkiego, co żyje. Kiedy Osnowa zagości w umyśle potencjalnego nieszczęśnika, jego równowaga zostaje zachwiana i tworzy się nikczemny, wyniszczający duszę Chaos. Basior nie korzysta z tej praktyki. Nie chce jej, nie przyznaje się, traktuje jak klątwę. Z chwalebnych umiejętności to zdolność szybkiej regeneracji ran i głębokich uszkodzeń ciała.
Historia: [autor obiecuje, że uzupełni z czasem :]]
Zauroczenie: brak
Partnerka, szczeniaki, rodzina: brak
Jaskinia: Rozległa, jeszcze do końca nie odkryta, wysoko na wzgórzu
Towarzysz: brak

9.11.2019

Stormy opuszcza... a może jednak nie?

Stormy idzie do adopcji. Można będzie sobie ją przerobić i stworzyć z niej własną postać. Znajduje się aktualnie w specjalnej zakładce.

5.11.2019

Od Jasmine "Fioletowy odcień światła"

- Proszę, oto świeczki z wosku pszczelego, tylko się nie poparz ofiaro żyia. I umyj pysk, bo masz polepiony do miodu - ponownie sarknął basior cynicznnie się uśmiechając
Pfff - niezauważalnie zaczerwieniając się, Jasmine oblizała swój pysk, aby pozbyć się lepkiej substancji. Następnie zpowrotem odwróciła się pyskiem do basiora.
- Pff, każdemu się mogło zdarzyć ubrudzić, miód jest lepki i się lubi kleić do wszystkiego
- Zwłaszcza takiej oferime jak ty - bezczelnie odpowiedział Seikatsu
- A spierdalaj buraku - warknęła wadera ponownie się czerwieniąc
- Oo nie bo się obrażę - wilk dramatycznie się zatoczył
- Widzisz tę patelnię? Zaraz przybierze ona kształt twojej głupiej miny pod wpływem mocnego zetknięcia się z twoim głupim pyskiem
- Oj nie denerwuj się pysiaczku - zaakcentował ostatnie słowo
- Pomysł z patelnią coraz bardziej mi się podoba
- A mi mniej, wolę równy pojedynek
- A patelnia to oszukajstwo?
- Tak.
- Ale to by wyrównało nasze siły biorąc pod uwagę to, że jesteś większy
- Ale to by wciąż było oszustwo - przedrzeźnił początek zdania basior
- Ale to by było bardziej sprawiedliwe
- Ale to by oznaczało twoje większe szanse
- Ale to by ma oznaczać moje większe szanse
- Ale to by wciąż było oszustwo
- Ale to by bez patelni oznaczało Twoje większe szanse
- Ale to by bez patelni oznaczało wyrównane szanse
- Ale to by bez patelni to by było tak kiepsko
- Ale to by bez patelni to by było tak sprawiedliwie
- Ale to by bez patelni to by było tak bez szans dla mnie
- Ale to by bez patelni to by oznaczało że z patelnią posługujesz się lepiej, co z kolei oznacza że jesteś kurą domową
- Ale to by bez patelni to by... CZEKAJ CO. NIE PORÓWNUJ MNIE DO TEGO MARNEGO PTAKA.
- Ale to by bez patelni to by... hm, a co jeśli jesteś marnym ptakiem?
- Ale to by bez patelni to by phi, sam jesteś marnym ptakiem
- Ale to by bez patelni to by ptaka to ja mam, a nie nim jestem i to wcale nie takiego marnego - rzucił wilk z uśmiechem zawodowego pedofila numer sześć
- Ale to by bez patelni to by... DOBRA STOP. KONIEC TEJ BEZSENSOWNEJ ROZMOWY. DOŚĆ.
- HA WYGRAŁEM - niewiele myśląc Seikatsu uszczypliwie wystawił Jasmine język, której mimochodem na ten widok kącik pyska uniósł się do góry
- W dyskusji, nie w pojedynku więc nie bądź taki pewny siebie
- W takim razie zapraszam na zewnątrz, w dwie sekundy wygrana będzie moja - na te słowa wadera rzuciła się w stronę patelni prawie ją chwytając w zęby, jednak dosłownie ułamki sekund przed zaciśnięciem się kłów na rącze narzędzia całego sporu zaryła pyskiem w blat na którym rzeczona patelnia była położona. Wilk pociągnął ją za ogon.

Nie puszczając wadery wywlukł ją przed jej jaskinie na miękką trawę pokrytą gdzie-niegdzie żółtymi jesiennymi listkami. W momencie kiedy puścił jej ogon Jasmine poderwała się do uciecki, czego Seikatsu oczywiście "się nie spodziewał". Dał jej fory i ona o tym wiedziała. Popędziła przed siebie nawet się nie odwracając. Doskonale sobie zdawała że ma za sobą drugi ogon... i ptaka - przemknęło jej w myśli za co się natychmiastowo zrugała. Niespodziewanie wilk zrobił coś co lubił - znikł waderze z pola widzenia, aby niespodziewanie pojawić przed nią, na co ona wbiła łapy w ziemię stając niemal na przednich kończynach. Prawie wpadła w miękkie futro Seikatsu, jednak udało się jej odskoczyć i pognać w lewo. Niewiele brakło i ponownie zęby czarnofutrego zacisnęły by się na jej puchatym ogonie, jednak ta zdążyła go porwać. Wskoczyła na dwa razy wyższe od siebie skały chcąc skakać na następne skalne półki, jednak nie przewidziała że będą one śliskie, przez co osuną się jej łapy i zacznie spadać w dół. Na szczęście w ostatnim momencie tuż przed uderzeniem w ziemię zdążyła się okręcić i pokracznie wylądować na czterech łapach. Od takich akrobatycznych rzeczy zdecydowanie był Tobi, jej nie wychodziło to najlepiej.

Seikatsu wykorzystując moment słabości wadery doskoczył do niej chcąc chwycić Jasmine za skórę na karku. Ta jednak wykorzystując fakt bycia mniejszą wywinęła mu się starając się od niego uciec, co tym razem jej nie wyszło. Basior skoczył na drobne ciało wilczycy przygniatając ją do ziemi. Pomimo usilnych prób wyrwania się, wilk był za ciężki żeby go z siebie zrzucić. Seikatsu nachylił się Jasmine
- Hmm? Mówiłaś coś o jakiejś wygranej robaczku? -cicho powiedział nad jej uchem
- Pfff - drobne ciało wadery zaczęło się okręcać pod basiorem tak, aby jej brzuch przylegał do brzucha półboga.

Kolorowofutra pomimo że może nie była silna czy szybka, była sprytna. Wiedziała że dużą część przygniatającego ją cielska stanowi futro.
- To że mnie przygniotłeś nie oznacza że Ci przyznam że wygrałeś - powiedziała patrząc się mu ciągle w oczy. Bardzo powoli nie przerywając kontaktu wzrokowego podwijała tylne łapy pod siebie wykorzystując grubośc jego futra i nawijając dalej - więc sobie nawet nie myśl że mógłbyś wygrać
- Szczeniaczku nie masz innego wyjścia jak przyznać mi zwycięstwo. I tak nic już nie zdziałasz.  Wygrałem. Powiedz To - basior wrednie się uśmiechnął
- Chciałbyś! Stara prawda głosi że marzenia się nie spełniają, więc fakaj się - cel został osiągnięty. Jasmine podwinęła tylne kończyny na tyle, aby móc odepchnąć nimi od siebie silnego wilka i szurając grzbietem po ziemi dziwdziwnyminymi ruchami odepchnąć się od niego. Nie czekając aż basior zacznie myśleć co się stało (chociaż kto to tam wie czy on ma czym myśleć) niezdarnie wystartowała przez siebie zataczając się trochę ze śmiechu, a trochę z wykonanego wysiłku.

 Seikatsu otrząsnął się z zaskoczenia, po czym ponownie skoczył na waderę tym razem tak, aby nie pozwolić jej się okrecić tak jak wcześniej
- Twoja prędkość ucieczki jest wolniejsza niż twój tok rozumowania
- Tak samo jak twój czas reakcji ulany cwelu
- Jeśli tak się bawimy, to Cię zmuszę żabyś przyznała mi rację debilko
- Chciałbyś, powodzenia życzę
- Jesteś pewna?
- Tak.
Paskudny uśmiech wykwitł na twarzy basiora, a w jego oczach pojawiły się złośliwe ogniki. Patrząc Jasmine w oczy (która odwróciła łeb, żeby obserwować tego cwela menela) powoli się schylił wisząc nosem nad jej obojczykiem. Wadera zrozumiała co się za chwile odjaniepawli i przerażona spojrzała na wilka
-Seikatsu nie rób tego. Nie wolno, zły piesek. Siad. Leżeć. Waruj. Turlaj się. Dostaniesz jedzenie. NIE WAŻ SIĘ ZŁOŚLIWA BESTIO MI TEGO ROBIĆ

Nieustępliwy złośliwy wilk zaczął obwąchiwać waderę pod łapą i w innych miejscach jeżdżąc pyskiem po jej ciele i doskonale zdając sobie sprawę z tego że ją to łaskocze. Pomimo jej błagań przez śmiech nie przestawał, tłumacząc to sobie wrodzonym sadyzmem, jednak gdzieś w głębi duszy zdawał sobie sprawę z tego że lubi słyszeć jej śmiech. Czego oczywiście jej nie powie. Ledwo żywa od śmiechu wardera piszczała i próbowała się wyrwać, co jej oczywiście nie wychodziło. Ona wiedziała czego on chce, a on wiedział że ona wie czego on chce, bo ona też wiedziała że on wie, o czym on doskonale zdawał sobie sprawę.
-DO... DOBRA! PODD...DAJE SIĘ! WYGRAŁEŚ!
Usatysfakcjonowany Seikatsu po jeszcze chwili tortur odsunął się od Jasmine
-Wiedz... że... Cię... nienawidzę - wydyszała wilczka która mając teraz zmierzwione futro wyglądała jak naelektryzowana puszysta kulka bez początku i końca. To jedna z was długiego futra.

Obydwa wilki nawet nie zauważyły kiedy na dworze zrobiło się ciemno. Podtwierdzając późną godzinę po krótkim spojrzeniu na położenie księżyca Seikatsu zdał sobie sprawę z tego, że nie ma gdzie przenocować i najprawdopodobniej szykuje mu się nocka pod gwiazdami. Sam lekko zmęczony przewrócił się na grzbiet patrząc w niebo i na ułamek sekundy pogrążając się swoich myślach. Chwilę później dołączyła do niego Jasmine.
- Wiesz że trzeba się zwijać do domu, co nie? - ponownie ziewnęła wadera
- Ja tu śpię, dobranoc
- Co - niezrozumiałym wzrokiem popatrzyła na niego wilczka
-  No będe sobie tu spać, fajne gwiazdki, miękka trawa... - wilk zamilkł widząc jej wzrok
- Ty masz jakieś ujemne IQ debilu. Jest jesień. Prawie zima. Przymrozki co rano. Powiedz mi, nie chcesz się przypadkiem leczyć na głowę?
- Ale mi tu wygodnie - posłał waderze cyniczny uśmieszek
- Okej, jak chcesz, dobranoc - Jasmine wstała i poszła do swojej jaskini nie wierząc że zna takiego debila. Po pół godzinie kiedy miała iść spać zrozumiała że ten baran nie żartował i tam zostanie. Dlaczego na tym świecie są tacy idioci...
Bijąc się z myślami wzięła do pyska swok3 koce po czym wyszła na zewnątrz i podeszła do śpiącego wilka narzucając je na niego. Meh, a powinna pozwolić aby zmarzł mu tyłek.
Lustrując basiora niespodziewanie zobaczyła jego wpatrując się w nią oko.
- Co ty robisz? - usłyszała jego zachrypnięty głos
- Pf, a nie widać? Stwierdziłam że mam za dużo kocy w domu i trzeba je wyrzucić
- To mogłaś je wyrzucić do śmieci
- Właśnie to zrobiłam - wyszczerzyła się złośliwie wadera
- Onje, po raz drugi tego dnia ranisz moje uczucia - sarkną basior 
- Onje, jak mi przykro - również sarknęła wadera - Tak właściwie czemu nie pójdziesz spać do domu?
- Bo nie mam tu swojego domu - tym razem zaziewał basior - przyszedłem w odwiedziny. A teraz dobranoc
 - Dobranoc - niespodziewanie Jasmine położyła się koło Seikatsu wytrzymując jego sceptyczne spojrzenie - no co, ja będąc w nocy na obcym terenie wolałabym nie spać sama - burknęła zirytowana. Ostatnim czym poczuła i usłyszała zanim zasnęła było uczucie narzucania na nią kocyka i niedowierzająco-zdegustowane prychnięcie basiora. 


 

1.11.2019

Event październikowy

Dżem dobry ludzie! A więc tak (wszystkie skargi odnośnie poprzedniego eventu proszę kierować do Leniwca bo ona to organizowała ja w to nie wnikam) otóż podszedł pomysł, by zrobić taki konkursik tym razem rysowniczy ^^ Będzie taki halloweenowo/jesienny połączony po prostu ze świętem zmarłych. Są dwa tematy. Można zrobić bardziej gore, lub takie zwykłe, proste, przedstawiające jesień czy dane święto. Ostatnim razem mieliśmy w ten czas czystkę, jednak na razie czuję że sytuacja tego nie wymaga, więc w sumie można świętować ^^  Można narysować coś na wybrany temat z podanych poniżej. A więc tak:



Tematy:
(możecie je zinterpretować jak chcecie)

  • Dynia
  • Dekoracje
  • Liście
  • Grzyby
  • Jarzębina
  • Krajobraz 
  • Kostium 
  • Jedzenie
  • Cukierki 
  • Kot
  • Czarownica 
  • Jesień 
  • Świeczki

  • Szkielet
  • Kwas
  • Cień 
  • Zjawa
  • Skrzydła 
  • Mutacja 
  • Upadek 
  • Mgła
  • Koszmar





Czas macie w sumie od dnia dzisiejszego, do 31 października. Przy wysyłaniu (do mnie bo raczej nikomu innemu by się nie chciało przyjmować) proszę podać temat na jaki się narysowało dany rysunek. Lepiej żeby prace związane były z watahą. 


Nagrody: HAHAHA nie ma tak xD Nagrody to taka niewiadoma. Powiemy na końcu konkursu przy rozdawaniu.

I jeszcze coś. Że blogger usunął możliwość ankiety (już dawno) tak więc będzie ona z innej strony, jiiii... to w sumie tyle.

Miłego rysowania ^^