25.11.2017

Od Luny CD Kagekao

Erotare nie pozostał Kagekao dłużny i kopnął go w słabiznę. Mój partner w odpowiedzi na ten ruch tylko zacisnął szczękę, powodując, że bark Erotare zaczął mocniej krwawić. Tym razem role się odwróciły, bo Erotare uwolnił swój bark z zacisku szczęk Kagekao i powalił basiora na ziemię.
Erotare przydusił Kagekao, na co basior odpowiedział mocnym kopnięciem w... ekhm. Kopnięcie odrzuciło basiora kilka metrów dalej. Kagekao błyskawicznie wstał i otrzepał się z pyłu, po czym jak strzała podbiegł do Erotare próbującego wstać i przygwoździł go do ziemi. Wpatrywali się w siebie z nienawiścią.
- Ej, ej! - odezwał się Equel jakby otrząśnięty z transu. - Może już wystarczy?
- ZAMKNIJ SIĘ DEKLU! - warknęli oboje jednocześnie.
Usłyszałam czyjeś kroki. Zza drzew wyszły Katniss i Rodinia. Ta druga widząc swojego partnera w takim stanie od razu do niego podbiegła. Kagekao puścił Erotare.
- Erotare! - krzyknęła Rodinia, po czym zauważyła odcisk szczęk na jego barku. - Trzeba to opatrzyć!
- Wyliżę się. - mruknął.
W międzyczasie Katniss mordowała wzrokiem Equela. Basior chrząknął i wreszcie się odezwał.
- Cześć... Jak dzieci?
Wadera nie odpowiedziała, tylko uniosła głowę i nie uraczyła go nawet morderczym spojrzeniem.
Kagekao podszedł do mnie.
- Żyjesz jakoś? - spytałam.

<Kagekao?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz