31.10.2016

Nowa Wadera!


Od Bladeraw c.d Chętny

Wzięłam głęboki wdech, patrząc przed siebie. Nie czułam nic. Bólu... strachu... niczego. Jakby ten wiatr zwiał wszystkie moje wątpliwości.
Oczywiście mam poważną sytuację.
Od wielu lat nie mam domu. Od dłuższego czasu nie spotkałam żywej duszy, a teraz... Czuje się jakby coś mi umknęło... Tylko co?
Wiatr znowu mnie ostudził i pogłaskał moje futro. Zamknęłam oczy i wznowiłam podróż. Brakowało mi... akcji. Czegoś co mnie pobudzi jak... pioruny! Ale nic. Cisza... ta cisza była tak głucha, że zaczęło mi piszczeć w uszach.
Wtedy jak na zawołanie usłyszałam warczenie.
- Hm? - zaczęłam się rozglądać. Może zwariowałam? Co na to jak na razie wychodzi... - J... jest tu kto?
- Kim jesteś? - znowu warczenie. Przez odległość nie mogłam rozpoznać czy to wadera czy basior. Przełknęłam ślinę.
- No... kimś. A co ci do tego?
- Jesteś na terenach mojego domu. Więc ostrzegam, powiedz kim jesteś - kolejny wark.
- No tym to mnie nie wystraszysz... Może ty wyjdziesz jaśnie łaskaw, a nie siedzisz w tych krzakach jak tchórz?

<Chętny?>

30.10.2016

Odnośnie magii

Mam w pewnym sęsie dość. no bo widzicie...
1. Magiczny wilk mówi ( JAK CZŁOWIEK )
2. Każdy magiczny wilk ma moce podstawowe.
3. Magiczny wilk MUSI mieć medalion, zeby posiadać całkowitą moc
4. Wilki mieszkają w lesie chyba, ze człowiek nie zdradzi obecności mag. wilka w  mieszkaniu.
5. Piszemy wilkami jako TY. Np: Poszłam do tego, tamtego i tp

Od Neko

Neko nie miała co robić.Jej rodzeństwo, bawiło się w najlepsze. A ona siedziała i się nudziła (...)
-Neko, zajmij się czymś.Dzisiaj wszyscy muszą coś robić, a ty siedzisz bez sensu.-Zaczepił ją jej ojciec.
-Ale gdy nie wiem co mam robić!-Odparła.
-Idź do Gammy, ona rozdaje zadania.
-(...)Okey...
Więc poszła.
-O!Gamma!-Gamma stała w centrum watahy, i rozdawała zadania.
-Więc co dla mnie?-Zapytała.
-Hymm...-Odpowiedziała.
-Proszę!Każdy już ma jakieś zadanie oprócz mnie!
-(...)Myślę że jedyne zadanie jakie zostało, to pilnowanie szczeniąt.-Ale ja nie wiem jak!-Pomyślała.Ale, że nie miała nic innego do roboty, to przyjęła zadanie.
-Dobrze-westchnęła.
Pobiegła do jaskini, tam gdzie przebywają szczeniaki.
-Em...Cześć?-Przywitała się.
Szczeniaki odwróciły głowę od zabawy, i podbiegły do niej.
-Cześć!!Będziesz się nami opiekować?
-No, chyba po to tu przyszłam.
-Chodź z nami!-I pobiegły w głąb jaskini.




(Taka mała informacja, Neko zmieniła imię na Megami)

26.10.2016

Od Luny CD Seven

Od Luny CD Seven



- Ty chyba nie jesteś stąd, co? - spytałam.
- Em... nie. To długa historia... - odpowiedział basior. - Aktualnie mieszkam z Yuki.
Nagle coś mi się przypomniało.
Alfa powiedziała mi, abym popołudniu i wieczorem sprawdziła, jak się miewa Mangle, którą adoptowała Yuki.
Problem polegał na tym, że zbliżało się południe, a ja nie wiedziałam gdzie mieszka Yuko...
- Seven... - zaczęłam niepewnie. - powiesz mi może, gdzie mieszka Yuki? Mam do niej sprawę.
- Pewnie. Mogę cię nawet tam zaprowadzić.

*****

Po pół godziny byliśmy na miejscu. Ta jaskinia... lekko mówiąc nie była zbyt przyjaznym miejscem dla szczeniaka.
Yuko na mój widok się lekko najeżyła.
- Lia cię przysłała, żeby sprawdzić co z małą?
- Tak. - odpowiedziałam krótko.
Podeszłam do Mangle. Mała wyglądała na spokojną.
- Cześć - powiedziała wesoło.
- Cześć. - odpowiedziałam - Dobrze ci się tu mieszka?
Mangle przytaknęła.
Zadałam jej jeszcze kilka pytań. Wszystko było w porządku.
- Widzisz? Nie znęcam się nad nią i nie torturuje jej. Nie torturuję szczeniaków, więc nie macie się czego obawiać. W przeszłości też zajmowałam się jednym szczeniakiem...
Seven nie wtrącał się w naszą rozmowę. Bawił się z Mangle.

<Seven?>

24.10.2016

Od Urru CD Nice

Od Urru CD Nice


Nagle z ciemności coś wyskoczyło. Nice krzyknęła z przerażenia.
Z ciemności wyskoczył.... królik. Mały, biały, puchaty króliczek.
- Ah, to tylko królik. - powiedziała wadera.
Zacząłem się śmiać. Wadera zrobiła to samo.
Nasze śmiechy nie trwały długo.
Nagle zza drzewa wyskoczyły dwie winegry. Pierwszy potwór rzucił się na mnie, a drugi na Nice. Uniknąłem jego szarży. Winegra odwróciła się w moją stronę i syknęła z wściekłości. Znów zaczęła biec w moją stronę. Kiedy była kilka metrów ode mnie, teleportowałem się kilka metrów od miejsca, w którym wcześniej stałem. Winegra znów z rozpędu przywaliła w drzewo. Powtórzyłem ten trik kilka razy, dzięki czemu winegra się sama zabiła. Nice też sobie nieźle poradziła. Zamroziła go, po czym rozwaliła tą lodową bryłę na drobne kawałeczki.
- Nic ci nie jest? - spytałem wadery
- Wszystko ok. - odpowiedziała
- Nieźle sobie radzisz. - powiedziałem.
- Dzięki, ty też. - wadera się uśmiechnęła.


<Nice?>

Od Lii ,, Nie rozumiesz słowa przepraszam. Widzisz tylko siebie "

Czy wiesz jak to jest latać pośród chmur? Czuć zapach świeżego powietrza? Nie. jesteś na ziemi w ponurej rzeczywistości. Siedzisz sam. Nikt Cię nie uratuje. Możesz liczyć tylko na siebie... albo zginąć.


***

Wstałam o 7 rano. Wcześniej nie mogłam. Zastanawiałam się czy ten dziwny wilk którego przedstawiła cholera wypił do.... no tak. jeszcze nie wiedział co to jest. Popatrzyłam na Hestię. Spała. Nie chciałam jej budzić. Podeszłam do wyjścia i..
- Ał.. - syknęłam. No tak... zapomniałam usunąć bariery. Myśląc to a przy okazji pocierając nos ruchem łapy usunęłam barierę. Wyszłam na zewnątrz i znów zapieczętowałam jaskinię. Szłam przez dłuższa chwilę rozmyślając o adopcji. Nie miałam szczeniaków. Partner? Jak na razie Iwo. Miałam tego dość. Szłam sobie dłuższą chwilę i zobaczyłam zająca. Dorodnego, tłustego zająca. Po chwili był w moim pysku. Rzuciłam na niego zaklęcie niewidzialności i poszłam na kamień ka który siedziałam w nocy. Był to gładki kamień który miał jakieś 2 metry. Położyłam sie na nim ale zaraz coś koło mnie przeleciało jak strzała. 5 min później przybiegła zdyszana cholera. Widząc mój uśmiech się zeźliła.
- Co?- spytałam niewinnie
- CO!? Co to było? Co żeś mu dała?!
- Jednak to wypił? - spytałam z niedowierzaniem a przy okazji ze śmiechem
- Najpierw wylał ale ciekawy był co.... czemu ja się przed tobą tłumaczę? - spytała po zastanowieniu z odrazą jakby sama do siebie a ja ryknęłam śmiechem.
- Jak to jest trucizna... - syknęła z grozą ale ja nadal się śmiałam wiec skoczyła m na mnie i przygwoździła do ziemi. Nadal chichrałam więc ona zacisnęła mocniej łapę na moim gardle.
- Gadaj. 
- D- DOPALACZ! - po tych słowach zatopiłam sie w śmiechu i przeteleportowałam w powietrze nadal w śmiechu.
- A mówią, ze to ja jestem zła.
- To miał być dowcip. Kanis juz dawno tego nie produkuje. A zło jest obiawiane w inny sposób. - powiedziałam i udawałam, ze patrzę gdzieś nad choryzont.
- Lepiej za nim leć bo powali całe stado bawołów. - powiedziałam. Cholera popatrzyła na mnie jak na idiotkę i pobiegła dalej


***
15 min później dotarłam do jaskini. Hestia bawiła się jednym diamentów zwisających z grzyba.
- Jesteś głodna? - spytałam
- Yhy... - mruknęła Hestia niepewnie a ja rzuciałam jej zajaca.


23.10.2016

Od Lii ,, Nic nie trwa wiecznie "

Czasem zastanawiam jaki sens ma moje życie. Mrok ssie co dziennie moje życie. jestem sama. Jest nic nie trwa wiecznie. W końcu wszyscy umrzemy. Nie będzie już liczyć się jak żyliśmy, kogo kochaliśmy. Nic. Mrok. Ciemność która się nie cofnie. Jesteśmy sami. Oszukiwanie śmierci jest bez sęsowne. To tak. Jakbyśmy uciekali przed nieuniknionym.

****
Była północ. Księżyc nie był pełny. Przypominał rogalika. Nie byłam w jaskini. Siedziałam na kamieniu przyglądając się pełni. Rozmyślałam o ostatnich wydarzeniach. To nie jest normalne. Kiedy tak siedziałam usłyszałam czyjś głos. Był spokojny ale zdenerwowany. Czułam to
- Przepraszam... - odwróciłam głowę. Za mną stała Hestia. Mała i przestraszona. Jakby się czegoś bała.
- Czemu nie jesteś w jaskini? - spytałam.
- Nie mogłam spać.
- Gdzie jest Katrin?
- Poszła gdzieś z wilkiem który mnie znalazł. - ,,No tak. Można by przypuszczać". Pomyślałam
- umiesz latać? - spytałam, bo to był jeden ze sposobów który wykorzystywałam kiedy nie mogłam zasnąć. Wadera nie ruszyła sie z miejsca tylko spuściła oczy w dół. Bała sie mnie?
- Nie...
- Mogę Cię nauczyć. - wadera patrzyła na mnie przez chwilę jak na zjawę.
- Ja... nie potrafię... 
- Skoro ja juz od ponad 1 roku umiem a mam 2 lata to ty tym bardziej.
- Masz żywioł wolności od urodzenia? - spytała mnie wadera ale jakby się potem przestraszyła, ze zadała takie pytanie.
- Owszem. Odziedziczyłam.
- Ja nie...
- Nie szkodzi. - powiedziałam.
***

Przez pół godziny uczyłam ją podstaw. Ale w jakimś dziwnym momencie usłyszałam cholerę... ( tą chorobę. )
- Co? Koszmary Ci się śniły? - spytałam z drwiacym niedowierzaniem ją z kamienia na którym stałam z Hestią.
- Bardzo smieszne. Po prostu mamy gościa.
- Gościa... - wadera jakby była szczęśliwa z mojej dezoriętacji.
- Jest to pewien basior...
- Aha? - w tym momencie zza pleców cholery wyszedł jakiś wilk. Był dziwny
- To jest Seven. - powiedziała uśmiechając się przy okazji pokazując kły.
- Czemu mi to mówisz?
- Czy ja wiem? - powiedziała. - Tak po prostu - coś musiało w tym być, że bo przyprowadziła. Nie ufałam jej. W tedy zauważyłam w jego oczach głód jak patrzył na Hestię która stała koło mnie. Popatrzyłam na swój łańcuszek na którym... a z resztą. Ściągnełam go i rzuciłam do tego basiora. Złapał to. Początkowo chyba myslał, że to mój medalion ale to nie był on. Mój medalion pozostawał na miejscu.
- Co to do cholery jest? - spytał patrząc na niebieski płyn w butelce,
- Przekonasz się. To nie jest trucizna ale nie mam ochoty patrzeć na kanibalstwo. Tyfusie.- ( teraz mamy dwie choroby. Tyfusa i cholerę ) Po tych słowach popatrzyłam na Hestię, dotknęłam jej łapą i się przeteleportowałysmy do mojej jaskini a samą jaskinię zabezpieczyłam. teraz tu nikt nie mógł wejść.

< Seven... to nie trucizna... >


Uwaga!

mam pewne wontpliwości co do transformowania i teleportowania.
1. Wilk może sie teleportować tylko 4 razy na dzień
2. Wilk może się transformować tylko 5 razy na dzień,
Dlaczego tak? Przykład podaję. Np: Dlaczego w Harrym Potterze weasleyowie byli biedni? Przecież mogli sobie wyczarować pieniądze? Odpowiedź jest prosta. Było by to za łatwe. Świat nie polega na łatwości więc proszę by się do tych dwóch ograniczać.

Od Yuki C.D Exan

     Basior odwrócił się i zaczął się wycofywać. Wilki są tak przewidywalne. 
-Idiota…-zaśmiałam się diabolicznie. Spojrzał na mnie. By zepsuć jego psychikę zmieniłam się z jego córki, na wersje potężniejszą. Spojrzał na mnie z przerażeniem, ale później nastawił się do walki. Zaczął szarże. Kątem oka zauważyłam, że Wadera zabrała przykład z Basiora. Odbił się, błysk, i już leciał na bliskie spotkanie z brzuchem alfy. Wilki poturlały się po ziemi i wpadły do małego bajorka w środku jaskini. Wyszły jak oparzone. Było widać, że jest im zimno. Wytworzyłam wir materii, przez który stało się zimniej. Mokra sierść w połączeniu z zimnym powietrzem daje gorączkę gwarantowaną. Naprowadziłam wir na wilki. Zostały wessane i wyrzucone na ścianę.
<Exan? Ściana miękka? <:  >

Od Sevena C.D Yuki

Po bardzo przyjemnym śnie, z pyskiem wtulonym w zagłębienie szyi wadery, nastał moment obudzenia. Rozciągnąłem się, i leniwie otworzyłem oczy. 
Przewróciłem się na bok, a łapą wyczułem zimne miejsce. Tam powinna leżeć Yuko.- pomyślałem wstając z posłania. Ziewnąłem przeciągle. Poszukam jej- pomyślałem robiąc pierwszy krok w stronę zagłębienia w jaskini. Siedziała tam mała wilczyca. Chyba Mangle... tak, Mangle.
-Cześć, malutka.- powiedziałem siadając mały kawałek od waderki. Ona uśmiechnęła się, i burknęła żartobliwie:
-Nie jestem malutka!
Zaśmiałem się, i polizałem ją po głowie. 
- To co, idziemy na solo o północy?- warknąłem z ironią w głosie.
- SEVEN - usłyszałem krzyk Yuko. Ups... Będzie wpier*ol.-Tylko jej coś zrobisz, a zabiję, zgwałcę, poćwiartuję i zakopię.
Wysyczała przez zęby. Podszedłem do niej, i trąciłem jej pysk nosem.
-Oj Yuki... Nie wkurzaj się.-polizałem jej policzek i się odsunąłem. Położyłem się na podłodze, i powiedziałem pewnym głosem:
-Chyba tutaj sobie zostanę na dłużej 

<Yuko?>

Od Yuki C.D Seven

    Basior położył się obok mnie. Odwróciłam się do niego plecami. Nawet on mógłby się trochę ścisnąć… Skuliłam się w kłębek jak najbardziej mogę. Jutro będzie bolał mnie kręgosłup…

    Obudziło mnie straszliwe chrapanie. Czułam wory pod oczami… Czułam ciężkie powieki… Mogłam spać, ale to cho***ne chrapanie nie dawało… Po paru minutach tego piekła wstałam. Wyszłam z jaskini w celu upolowania śniadania. Może kozica górska? Jej sierść jest miekka, więc łoże z jej skóry byłoby miękkie. Mogę oddać to stare Sevenowi. Poszłam w stronę najbliższych gór. Znalazłam stadko kozic, z czego udało mi się zabić trzy samice i jednego samca. Jakimś cudem przeciągnęłam je na raz do jaskini. Zdążyłam naciąć samca, a Mangle się obudziła.
-Co tak wcześnie wstałaś?- zapytałam szczeniaka
-Miałam koszmar- powiedziała waderka rozciągając się.
-Zjedz śniadanie, ja pójdę po wodę- powiedziałam biorąc patyk z dwoma wiadrami. Wyszłam z jaskini i skierowałam się do najbliższego zbiornika wodnego.
<Seven? Jak długo spałeś? :v>

Od Sevena C.D Luna

Postanowiłem posiedzieć nad wodą. Spokojne fale wprawiały mnie w nie małe zdumienie. One są niezależne, nic nie muszą. Chciłbym być taką wodą. Spokojną, ale żywą. Widać po niej, ze żyje i ma swoje prawa.
Siedziałem tak zagapiony w wodę, dopóki nie dosiadła się do mnie szara wadera. Była delikatnie, aczkolwiek nie znacznie wyższa ode mnie, zauważyłem to, gdy spojrzałem się na nią pod kątem, tak aby nie mogła dostrzec tego, że się przyglądam. Postanowiłem najpierw ją zignorować, i skupić się na ruchu żywiołu.
-Witaj.- Samica przerwała ciszę, a ja byłem zmuszony spojrzeć się na nią. Szybko zmierzyłem ją wzrokiem, a gdy zatrzymałem się na jasnozłotych oczach, wstałem, i zacząłem się odsuwać. Nie to, że się przestraszyłem. Po prostu nie za bardzo lubię towarzystwo innych wilków. Do tego złote oczy. Nienawidzę. Mam z nimi złe wspomnienia. Jestem mocno przewrażliwiony, nie chcę być naiwny i dać się zwieść, a następnie wplątać w tarapaty.
-Stój! Nie zrobię Ci krzywdy.- Wiem, ze w duchu się śmiała z mojego szczeniackiego zachowania.
-Wypierda*aj. Nie boję się Ciebie. Nie chcę Ci zrobić krzywdy- powiedziałem z zaciśniętym gardłem.
-Jestem Luna. Gdybyś chciał zrobić mi krzywdę, to byś mnie zaatakował.- zaśmiała się, a ja pokiwałem głową na boki.- No właśnie.
Uśmiechnąłem się, i postanowiłem... No właśnie, co postanowiłem? Znaleźć przyjaciółkę, której będę mógł zaufać? Chyba tak..
-Jestem... Seven.
Wadera spojrzała się na mnie z przekąsem.
Luna?

Od Demona C.D Yuki

Co to za wadera? Jest chyba chora psychicznie, dobra nieważne.
Złapała wszystkich swoimi ohydnymi mackami, wadery nie miały jak się wydostać, chociaż próbowały z całych sił. Byłem w szoku zawyłem po posiłki, lecz nikt nie przyszedł ani nie odpowiedział. Wadera uśmiechnęła się złowieszczo i powiedziała dziwnym głosem:
- Nikt cię nie usłyszy ani nie uciekniesz, chociaż byś próbował. Pewnie sobie myślisz, że jestem głupia jak tak mówię to się mylisz.
Wadera zaczęła atak. Zrobiłem unik, ale jednak złapała mnie za skrzydło. To bolało, całe skrzydło mi krwawiło. Ugryzłem ją w łapę i trzymałem tak. Wadera pisknęła z bólu. Rzuciła mną o drzewo. Leżałem długo. Kiedy się obudziłem, nie leżałem ani tam gdzie zemdlałem ani w swojej jaskini. Na szyi miałem obroże mocno zaciśniętą, a do niej był łańcuch, który przyczepiony był do ściany. Prawie się dusiłem. Nagle zobaczyłem tą waderę. Poczułem na szyi coś mokrego to była moja krew.
<Yuki? Jak myślisz przeżyje czy nie? >

22.10.2016

Od Exana

od Exana cd Yuki/Lia
Już chciałem się rzucić na waderę i uniosłem łapę, i kiedy już chciałem ją uderzyć, nagle ona zmieniła się moją...córkę, i spojrzała na mnie smutno i powiedziała tym samym głosem co moja Omega
-Tatusiu
Zawahałem się mocno, zamiast ją uderzyć, pieszczotliwie przejechałem łapą po jej policzku a Lia krzyknęła
-Na co czekasz?
-To moja...
-To iluzja twojej córki, ona nie jest twoją córką-zawołała alfa
Ale Omega pokazała słodkie oczka i zaczęła płakać. No nie, teraz nie mogę jej nic zrobić, bo sumienie mnie zje, oddaliłem się od niej. 

<Yuki,Lia?>

Od Sevena c.d Yuki

Ugh... Podłoga nie była zbyt wygodna, ale za to widok dwóch słodkich wader wszystko mi wynagrodził. Mimo, że jestem mordercą i taki zły, ale kocham szczenięta.Sam chciałbym mieć takie słodkie kuleczki jak Mangle. Ale z 6 razy więcej. Tyle miłości... Do tego piękna partnerka... Ogarnij się Sevenie.
-Dobrej nocy- powiedziałem, chociaż wiedziałem, że łatwo nie zasnę. 
Nie usłyszałem odpowiedzi, na co przewróciłem oczami. 
Chropowata faktura skał, nieprzyjemnie wbijała mi się w skórę, powodując lekki ból. Przewracanie się z boku na bok, nie było dobrym pomysłem. Poważnie poraniłem sobie plecy. 
-Masz robaki w tej dupie, czy jak? - Wadera warknęła.
-Ta, to sama spróbuj spać na tej szorstkiej podłodze.- burknąłem.
Yuko głęboko westchnęła.
-To choć tutaj.
Była zaskakująco miła. Delikatnie się przestraszyłem. No bo kurde, udusi mnie czy coś.
<Yuko?>

Od Yuki C.D Seven

       Basior jeszcze jadł. Nie mogę jeść dużo, bo kilorie mi przybędą. Usiadłam patrząc jak Seven je. Przy okazji wyczyściłam sobie sierść. Wilk skończył jeść.
-Za niedługo będzie zmrok…- powiedział- Masz może jakąś jaskinie?- zapytał
-Mam- rzekłam- Ale będziesz musiał spać na skale
-To już lepsze niż spanie pod gołym niebem…

-Lepiej wyliż sierść zanim wejdziesz do jaskini- ostrzegłam
-Czemu?- zapytał
-Mangle się przestraszy- powiedziałam
-Kto to mangle?- zdziwił się
-Moja podopieczna- zatrzymał się
-W twojej jaskini jest szczeniak?- popatrzał na mnie
-Tak- basior uśmiechnął się przyjaźnie. Zaczął wylizywać sierść w szale. Gdy był czysty poszliśmy dalej. Weszłam do jaskini pierwsza. Zastałam myjącą się Mangle. Przerwała patrząc się na basiora.
-Mangle, to jest Seven- pokazałam basiora- Seven, to jest mangle- powitali się. Mangle poszła do swojego nowego łoża zrobionego z króliczej skóry. Ja natomiast położyłam się na swoim.
<Seven? Jak się śpi na ziemi? c:< >

Od Yuki C.D Mangle

                                                       *Akcja dzieje się po dołączeniu Yuki*

       Samotność zaczęła mi doskwierać. Nie mam co robić ze swoim życiem. Może w tej watasze jest też takie coś jak sierociniec? Mam doświadczenie z szczeniakami. Chociaż czasem mnie wkurzają to są dobrymi magnesami na spory. Poszłam do Lii. Zastałam ją podczas spaceru
-Witam- przywitałam się-mam sprawę
-Witaj- powiedziała niechętnie- jaką?
-Macie tu sierociniec?- wadera spojrzała na mnie zaskoczona- Chciałabym zaadoptować szczeniaka- wadera stanęła oniemiała
-Owszem mamy, ale ty nie możesz adoptować szczeniaków- powiedziała
-Ponieważ jestem „psychopatką”?!- oburzyłam się
-Niewiadomo co ty chesz z nimi zrobić- prychnęłam
-Myślisz że jestem tak głupia że moim sensem życia jest zabijanie?
-A skąd mam pewność ,że nic nie zrobisz szczeniakowi?
-Wysyłaj kogoś na zwiady co dzień, aż będziesz miała pewność że szczeniak bezpieczny- powiedziałam
-Dwa razy dziennie- powiedziała- dobra, w mojej jaskini jest Katrin, zgłoś się do niej…

   Byłam w jaskini Alfy. Zobaczyłam Katrin pilnującą szczeniaków. Gdy mnie zobaczyła najeżyła się
-Czego chcesz?- zapytała
-Jestem w sprawie zaadoptowania szczeniaka- spojrzała się na mnie podejrzliwie
-Potrzebujesz zgody alfy- odpowiedziała
-Przed chwilą rozmawiałam z nią- odparłam- zgodziła się- wadera prychnęła
-Muszę usłyszeć to z jej ust- koniec końców. Przyszła Lia. Nastąpiła chwila, w której mogłam wybrać szczeniaka. Zainteresowałam się różowo-białą waderką. Miała na imię Mangle. Katrin popatrzała na Mangle „z wyrazami współczucia”.

   Wadera rozejrzała się po jaskini. Zobaczyłam że zaczęła się trząść.
-Po paru dniach się przyzwyczaisz- powiedziałam- za chwilę wrócę, na razie śpisz w moim łożu- pokazałam jej łoże zrobione z futra jelenia. Gdy wychodziłam wadera zaczęła piszczeć.
-Boisz się?- wadera pokiwała głową- czekaj…- stworzyłam swojego klona i zmieniłam jego wygląd na „bardziej przyjazny dziecku”. Poszłam upolować coś na kolacje
<Mangle? Co będzie podczas mojej nieobecności? c:>

Od Sevena c.d Yuko

-Żeby mi to było ostatni raz. A nie..- zaśmiałem się, wbijając pazury głębiej w krtań jakiegoś wilka, wypychając z jego ciała ostatnie tchnienie.- Następnego razu i tak nie będzie.
Oblizałem wargi, i przybliżyłem pysk do otwartej rany mojej ofiary.Zamoczyłem czubek języka, delektując się jej metalicznym smakiem.
Z tyłu siebie, usłyszałem stłumiony, żeński chichot. Co za kur*a. Wysunąłem pazury, z zamiarem ataku, ale usłyszałem głos tej postaci.
-Mogę się dołączyć?- zapytała jak gdyby nigdy nic. Uniosłem jedną brew, bacznie przyglądając się owej postaci. Jaka ona piękna...- pomyślałem, gdy ustępowałem miejsca waderze.
-Tak... Jestem Seven.- powiedziałem ocierając łapą pysk ubrudzony od krwi.
-Yuko.- odparła z pełnym pyskiem, na co zaśmiałem się.
Wgryzłem się w ciało nędznika, odrywając pokaźny płat mięśni, słysząc charakterystyczny dźwięk łamanych kości. Wycelowałem w idealne miejsce. Od razu ukazało się jeszcze ciepłe serce. Jednym ruchem, uwolniłem je od aort. zlizałem nadmiar krwi, i podałem je mojej towarzyszce. 
-Proszę.- wyszczerzyłem się, ukazując szereg ostrych kłów.
-Nie licz, ze mi się podliżesz. I tak miałeś to w pysku.- pokazała mi język, i wróciła do jedzenia, ale uprzednio przesunęła organ w swoją stronę. 

<Yuko? :')>

Od Lii

Od Lii CD Yuko


Szybko zebrałam się do wyjścia. Maks mnie przestraszył. Wzbiłam się w powietrze. W trawie zobaczyłam krew. ,, Znowu ona.. " Powiedziałam ze zrezygnowaniem i poleciałam za śladami krwi do jaskini. Stał Tam wilk o imieniu Exsan warczący na tą cholerę. Za nią kuliła sie Omega.
- Co się tu dzieje! - krzyknęłam wpadając do jaskini jak oparzona.
- Jak dawno Cię nie widziałam. Odkad straciłaś przytomność na polanie minął już tydzień? - Wadera usmiechnęła się jak idiotka to mnie wkurzło
-Exanie... co spowodowało tom bójkę?
- Ta su*** uprowadziła Omegę! - wilk wyglądał na rozwścieczonego. - proszę... pozwól mi ją zabić.
- Nawet Ci w tym pomogę - powiedziałam. Nie lubię śmierci pewnie wrzuciłabym ją do Tartaru. Gniła by tam z Kronosem. Ale cóż poradzić? Moja natura jest nieprzewidywalna.
- No dalej. Ubrudzicie się grzechem. - powiedziała wadera z uśmiechem - jestem pewna, ze wasze bóstwa wam tego nie wybaczą.
- Jesteś innej wiary. Bogowie na pewno nas nie ukarają.- Nie byłam tego pewna. Ale ta jej śmiałość mnie rozbraja. Użyłam mojej mocy. Wadera zaczęła zwijać sie z bólu
- Ból fizyczny utworzony przez inny umysł? Impulsy elektryczne można łatwo odbić. - powiedziała cholera. nie rozumiałam o co jej chodziło ale sie zaraz skapłam. Ten sam ból przeszedł na mnie. Moja własna moc przeciwko mnie?! To mnie wkurzyło. Nie wiedziała co sie dzieje ale ból ustał.

Od Katrin

Od Katrin CD Demon

Kolejny dzień. Kolejny NUDNY dzień. Gdyby nie Demon pewnie bym się zanudziła. Szczeniaki jak co dzień rozrabiają. Doszła ta nowa. Hestia. W tedy przyszedł Demon.
- Co masz zamiar dzisiaj robić? - spytał wchodząc na polanę.
- Nie wiem. Jak na razie pilnuje szczeniaków. Ta Yuko mnie denerwuje.
- Nie tyko Ciebie. Słyszałem, że wzięła zabrała gdzieś Omegę. 
- No tak. Ja też. Doszły mnie słuchy. Hestia nadal nie przyszła z Lią?
- Nie. - zapadła cisza. ta rozmowa sie nie kleiła. 
- Zaprowadzę szczeniaki do jaskini a potem gdzieś może pójdziemy.
- Jak sobie pani życzy. - powiedział Demon z uśmiechem i jakby się ukłonił. - jak powiedziałam tak też zrobiłam. Odprowadziłam szczeniaki i zabezpieczyłam jaskinię niewidzialną tarczą ochronną. Gdy ktoś jej dotknął od zewnątrz dostał takiego kopnięcia prądem jakby uderzył w niego piorun. Postanowiliśmy iść na plażę. Było pięknie. Nie wiem czemu ale czułam się wolna chociaż nie posiadałam takiego żywiołu.

Od Yuki c.d Exan

-Co tu się dzieje!!- W wejściu do jaskini stała skrzydlata wadera. Spojrzała się na mnie. Uśmiechnęłam się pokazując kły od krwi.
-Jak dawno cię nie widziałam…- Wadera się najeżyła- Odkąd straciłaś przytomność na polanie minął już tydzień?- Zaśmiałam się diabolicznie
-Exanie- basior spojrzał w stronę alfy- Co spowodowało tą bójkę?
-Ta su** uprowadziła Omegę!- Krzyknął- Proszę, pozwól mi ją zabić- powiedział
-Nawet ci w tym pomogę- powiedziała. Wilki zaczęły zbliżać się pokazując tym samym kły i warcząc.
-No dalej, ubrudźcie się grzechem- zaśmiałam się- Jestem pewna, że wasze bóstwa wam nie wybaczą
-Jesteś innej wiary, bogowie na pewno nas nieukarają- powiedziała alfa. Było to według mnie śmieszne. Na serio biorą życie na poważnie? Uśmiechnęłam się podstępnie. Opadłam na przednie łapy gotując się do walki. Coś czuję, że ta walka będzie spisana na straty… Nagle poczułam ból. Ta ***ana wadera. Szatan jeden… Ciało chciało się zwijać. Nie mogłam słuchać ciała, muszę pokonać impulsy…
-Ból fizyczny wytworzony poprzez obcy umysł?- powiedziałam drżącym głosem- Impulsy elektryczne, można łatwo odbić- zanim do samicy to dotarło, co powiedziałam zaczęła zwijać się z bólu. Basior spojrzał przerażony na Alfe. Zawarczał i rzucił się na mnie. Przygniótł mnie do ziemi i zanim zaczął coś mi zrobić przeteleportowałam go pięć metrów dalej ode mnie i półtora nad ziemią. Walnął z hukiem o ziemie. Zamroczyłam samice przed oczami i zmieniłam się w szczeniaka tego „Exana”. Przy okazji zmieniłam głos.
-Tatusiu!- krzyknęłam dziecięcym głosem
<Exan? Jak zareaguje? XD>

Od Exana

od Exana cd Yuki

Zostawiłem na chwilę córkę aby coś upolować, byłem dobry w te klocki więc, nie miałem problemu z upolowaniem dorodnej zwierzyny, po drodze spotkałem inne wilki które też wybierały się na polowanie, oczywiście oni ruszali grupowo, a mnie to poszło płasko. Ciągnąc tak zwierzynę do jaskini zauważyłem że, Omegii nie ma w jaskini... nie powiem lekko się zaniepokoiłem, ale jak zauważyłem krew na podłodze, wystraszyłem się, ale dla pewności użyłem nosa, tak to krew Omegi... jeśli ktoś ją skrzywdził nie podaruję, zabiję, zamorduję. Oczywiście zebrałem myśli i zacząłem szukać śladów i poszlak co się stało z moją córką. Wyszedłem z jaskini i nagle zauważyłem ślady krwi, o dziwo też należały do mojej córki. Bez zastanowienia szedłem za śladami, inne wilki patrząc jak przyklejony nosem do ziemi zdziwiły się lekko, a nie było się czego dziwić, szukałem tropu, a węch był intensywny, po zapachu rozpoznałem że, napastnik jest waderą. Ale nie zależnie od płci czy wieku nikt mnie nie powstrzymać od morderstwa. Znalazłem jakąś jaskinię, tam prowadziły ślady, moje nerwy strzaskały się, a furia wzrastała. Bez problemu i zastanowienia wszedłem do jaskini, tam była wadera i moja córka
-Kim jesteś?-zadałem pierwszy pytanie- co zrobiłaś mojej córce!
-Oj nic takiego, ale zaraz cię stanie
Wadera przygniotła moją córkę swoją łapą do ziemi, Omega pisnęła
-Ty su**-warknąłem i zrobiłem krok dalej, ale wadera zatrzymała mnie gestem jej łapy wskazując w górę. Spojrzałem. Na suficie był rząd ostrych kolców
-Zrób jeszcze jeden krok, a podziurawię cię jak ser szwajcarski
Zaśmiałem się
-Żałosne
Uniosłem łapę i nakierowałem swój ognisty aktywowany wigor, wykonałem małą kombinację. Wadera uniosła się, zaczęło ją palić od wewnątrz, a jej ciało otaczało ogniste obłoki, gestem pyska dałem do zrozumienia mojej córce, aby stąd uciekała, a napastniczka dalej wrzeszczała z ból, nagle zniknęła gdzieś. Teleportowała się za mnie, zadając mi mocny cios w grzbiet. Warknąłem. Gdy chciała po raz kolejny zaatakować zębami złapałem za jej łapę, wykręcając się jak kot. Powaliłem waderę, przyłożyłem szybko do szyi wadery moją łapę i zacząłem naciskać, dusząc waderę
-Zapłacisz za to, co zrobiłaś Omedze
Wadera znowu zniknęła, i spadła na mnie wbijając we mnie swoje pazury. Specjalnie rzuciłem się do tyłu i upadłem na waderę, puściła się zostawiając na moim ciele małe krwawe punkty po swoich pazurach. Stała się niewidzialna, wadera zaczęła prać mnie po pysku, brzuchu a ja nawet nie wiedziałem gdzie ona jest. Jednak gdy wyczułem sprawę kopnąłem z tyłu tylną łapę w pysk wadery. Ta odrzucona jak po zderzeniu z młotem poleciała i walnęła w pień.
-Co się tu dzieje!!-zagrzmiał jakiś głos, to była samica i do tego alfa

<Yuki?> co teraz?

20.10.2016

Od Yuki c.d Exan/Omega

     Lubię grasować na obcych terenach, a szczególnie wtedy jak wilki wiedzą że ja tu jestem. Może jakieś małe porwanie? Ostatnio wyszukałam pewną jaskinię, której klimat jest bardzo mroczny. Zadomowiłam się już tam, więc wygląda na to, że nie opuszczę tych terenów zbyt szybko. Zaczęłam tropić ofiarę porwania. Od razu natrafiłam na woń jakiejś wadery. Stałam się niewidzialna. Usłyszałam dziecięcy śmiech. Moim oczom ukazała się dwójka wilków. Basior i waderka. Z kilometra widać, że to Ojciec i Córka. Jakby zareagował basior, gdyby jego skarb gdzieś zaginął? Już wyobrażam sobie ten gniew, żal i strach… Zaczęłam śledzić tą dwójkę. Tatuś zostawił córeczkę w jaskini i poszedł na polowanie. Gdy byłam pewna, że basior był już daleko stąd stałam się widzialna. Wadera widząc pojawiającą się waderę pisknęła. Pobiegła w głąb jaskini. Przeteleportowałam się przed nią, zanim zniknęła mi z oczu. Spojrzała się na mnie oczyma napełniającymi się łzami. Musiałam jakoś to coś uspokoić. Walnęłam ją pazurami tak, że wadera poturlała się pozostawiając na podłodze plamy krwi. Jest aż taka słaba? Żałosne.
-Teraz pójdziesz ze mną- uśmiechnęłam się diabolicznie. Chwyciłam ją w pysk i zaczęłam biec w stronę mojej kryjówki. Myślicie, dlaczego od razu tam się nie przeteleportowałam? Trzeba zostawić ślady dla tamtego basiora. Krew z nogi szczeniaka skapywała, co parę sekund. Przez zęby czułam, że wadera się stresuję. Bo długim biegu, byłam w swojej kryjówce. Rzuciłam małą o podłogę. Szczeniak spojrzała na mnie wzrokiem pełnym bólu i strachu. Uśmiechnęłam się diabolicznie.
-Nie zabiję cię- powiedziałam. Poczułam czyjąś obecność. Odwróciłam się. Był to nasz kochany „Tatuś”. Patrzał na ledwo żywą „córeczkę” wzrokiem niedowierzania.
<Exan? Omega? Co będzie dalej? c:>
  

Od Katrin

Od Katrin CD Demon

Było jasne popołudnie. Siedziałam na kamieniu. Ta nowa Yuki czy jak jej tam mnie denerwowała. Chętnie wykorzystała bym moc zwisu do góry nogami ale podstawowe zaklęcia można szybko złamać jeśli jest się wilkiem śmierci. Siedziałam tak gdy usłyszałam jakieś głosy. Zeskoczyłam z kamienia i podbiegłam w stronę wydobywającego się dźwięku. Gdy dotarłam na miejsce zauważyłam Demona z jakimś szczeniakiem. Gdy szczeniak mnie zobaczył schował się za Demonem. Była to suczka.
- Heja - powiedział patrząc na mnie a mała wadera wysunęła pyszczek zza jego tłowia.
- Cześć... - powiedziałam patrząc w bok na szczeniaka który się schował. - Kto to? - spytałam po chwili
- To..... jest... - Demon się chwilę wahał po czym spoglądnął do tyłu na waderkę.- Hestia.
- Aha... może lepiej zaprowadzić ją do Alphy?
- Może... - wadera wyszła zza Demona i stanęła koło niego bardziej pewnie. Mogła się jej w tedy lepiej przyjrzeć. Miała jakby makijaż. Ale przecież to wilk. Po prostu jej się tak sierść barwiła. Niebieskie futro przy tym odcieniu dobrze sie komponowało i do tego skrzydła. To najbardziej przykuło moją uwagę.
- Jak masz na imię? - spytałam wadery
- Hestia. - powiedziała niepewnie.
- Ja jestem Katrin. Zaprowadzimy Cię do alphy tej watahy.
- Po co.
- No wiesz.... skoro juz tu jesteś trzeba kogoś o tym powiadomić. - Czy Hestia chciała czy nie poszliśmy do alphy. Lii nie było w jaskini wiec pewnie była na treningach lotniczych. Nie myliłam się. Gdy nas zobaczyła zfrunęła na dół i zaczęła rozmowę z Hestią a nam powiedziała żebyśmy obeszli tereny, Nudy, Po kilku metrach spojrzałam na Demona.
- Gdzie ja znalazłeś? - spytałam
- Była na drzewie,
- Raczej nie spadła.
- Raczej nie. Powiedziała, że nie umie latać. Sprawdzała okolicę. - popatrzyłam mu w oczy. Nie wiedziałam czemu ale jakoś tak...
- Jak zauważyłeś, ze tam jest?
- trudno nie zauważyć. Jest niebieska. I dość głośna. - usmiechnęłam się i poszliśmy dalej obchodzić tereny.


19.10.2016

Od Nice

Od Nice do Urru
Jestem w tej watasze od 2 dni, a nikogo nie znam.Po prostu świetnie!Może sobie na jakiś spacer pójdę.Niee.Lepiej potrenować.Było około...5 rano?Może 6.Najpierw sobie pobiegałam po lesie,troszkę poskakałam poznałam okolice.Byłam w Puszczy,Wodopoju,upolowałam sobie śniadanie oraz byłam na bagnach.Byłam cała brudna, więc poszłam się umyć.Miło tu.Gdy wracałam do jaskini coś zobaczyłam.Jakiś ruch za krzakami?Iść dalej, czy pójść zobaczyć co to jest?No cóż moja ciekawość zwyciężyła nad rozumem.Zakradłam się cicho do krzaków.To co tam zobaczyłam mnie trochę zdziwiło.Zobaczyłam czarno-białego wilka który, trenował.Skakał bił powietrze i takie tam.No, chyba czas kogoś poznać.Gdyby rozważyć wszystkie za i przeciw...Może być fajnie.Idę.Gdy, wyszłam z krzaków wilk ustawił się odruchowo w pozycji obronnej.Ale gdy mnie zobaczył to od razu się uspokoił, chociaż nadal był gotowy do ataku.
- Jesteś tu nowa, tak? - Powiedział.
- Yyy...Tak.Jestem Nice, a ty?
- Urru.
- Słyszałam, że jesteś nocnym strażnikiem.Tak?Bo jeśli tak, to będziemy razem.
- No, tak.Masz ochotę na spacer?
- Chętnie.
Rozmawialiśmy już dobrą godzinę..Mówiliśmy o wszystkim i o niczym.Na koniec dotarliśmy do Wodospadu Księżyca.Było tu przepięknie!Niestety zaczęło się robić ciemno.
- Ja już chyba będę się zbierać. - Powiedziałam.
Lecz nagle z ciemności coś wyskoczyło...

<Urru?Nw co mogło wyskoczyć więc dokończ Hyhyhy>

17.10.2016

Od Lii

Od Lii Yuki
( Uwaga. Chyba po raz 1 będą tu nie za bardzo fajne słowa. )


Nie lubię nie znajomych i nie lubię walić się w łeb. Ale jest teraz źle. Gdyż..... leciałam sobie przez polankę ale w tedy usłyszałam wycie... wycie Katrin. Wiedziałam co ono znaczy. Szybko włączyłam prętkość światła i zauważyłam waderę biegnącą z Lili. Żuciłam się na nią. Wadera poturlikała się i upadła nieopodal
- jesteś na terenach watahy... - byłam zaskoczona bo wadera mi przerwała
- mrocznych skrzydeł i moje prawa są ograniczone. tak, tak wiem. - Wadera mnie wkurzyła. Nie wiem czemu. Po prostu. tak jakoś
- Nie masz prawa być na tych terenach
- A co mi zrobisz jak zostanę?- Cholera. Jak można być takim egoistą? Przecież to nie wilcze. Nawet Maks jest normalniejszy chociaż ma żywioł śmierci
- Jak ja dawno nie czułam tego uczucia jak ktoś mi grozi....- jakiś basior i wadera rzucili się na Tą dzikuskę ale odskoczyła a oni się przewrócili. - Jakie gówno... - pomyślałam i popatrzyłam na waderę... moja moc... Wadera zaskomlała i zwinęła sie z bólu... Ale to nie trwało długo bo zauważyłam, że przyleciał Iwo. Ona wykorzystała ten moment i rzuciła sie na mnie. Miałam za małą spostrzegawczość. CZEMU AKURAT TEN DURNY KAMIEŃ TAM LEŻAŁ?! W skutek popchnięcia wadery runęłam na kamień i... koniec.


******

Obudziłam się  w jaskini Maksa. Był wilkiem śmierci. Wiedziałam jakie miał moce.
- Bardzo ostro w ten kamień walłaś. - powiedział podchodząc
- Ło matko... ile tu leżę?
- 1 godzinę. Dość krótko... inne wilki budzą sie po takim czymś po 3 dniach.
- Co to za idiotka która mnie popchnęła.... - powiedziałam masując sobie głowę
- Yuko... Yuki.... nie wiem
- No to gdzie ona jest?
- No.... - wiedziałam co oznacza ten wyraz twarzy u Maksa.

Od Omegi

Ja i mój tata poszliśmy na popołudniowy spacer gdzie dużo zwiedzaliśmy to nawet spokojne miejsce, tam gdzie było bardzo fajnie, dużo maku i bzu które ładnie pachniały, to miejsce nazywała się łąką, było tam wiele miejsca do zabawy
-Tato, mogę pobawić się z innymi szczeniakami
-No dobrze, jesteś już na tyle duża, że powinnaś chodzić sama, ale uważaj na obce wilki
-Dobrze tato
Gdy tata się zgodził pognałam więc tam gdzie bawiły się szczeniaki
-Ojeju, nowe wilki, nowe znajomości-szepnęłam z stemą w głosie, jednak była jedna wadera która była chyba starsza ode mnie
-Hej, jestem Omega, a ty?
-Ifus- przedstawiła się wygląda na to, że czegoś szukała bo przeglądała wykopany przez siebie dół
-Co robisz?
-Szukam
-A co szukasz?
-Nie lubię zbędnych pytań, co można szukać w ziemi-burknęła wadera i zaczęła znowu szukać

<Ifus?>

16.10.2016

Od Yuki c.d Luna/Demon

Od jak dawna nie czułam smaku krwi? Od miesiąca? Dwóch? Tak mi go brakuje… Musiałam jeść jakieś kwaśne jagody… Dlaczego musiałam mieć to złamanie łapy? Usłyszałam szelest z tyłu mnie. W końcu będę miała okazje by się na kimś znęcić. Odwróciłam się i zobaczyłam dwójkę szczeniaków bawiących się. Uśmiechnęłam się szyderczo. Szczeniaki przerwały zabawę i spojrzały się na mnie.
-Chcecie się pobawić?- zapytałam szczerząc ostre kły.
-Co pani chcę od szczeniaków?- Dopiero teraz zauważyłam rudą waderę siedzącą na drzewie.  Zeskoczyła i podeszła do mnie. Szczeniaki schowały się za nią.
-Czy ja jestem aż taka stara, że mnie nazywasz pani?!- oburzyłam się- Chciałam po prostu się pobawić- te słowa brzmiały trochę dziecinnie. Wadera zawarczała.
-Jesteś na terenach watahy mrocznych skrzydeł, twoje prawa tutaj są ograniczone- syknęła- Jeżeli natychmiast nie zejdziesz mi z oczu to wezwę alfę
-Grozisz mi?- zaśmiałam się- Dobra, zniknę z twoich oczu- zmaterializowałam się za waderą i chwyciłam najbliższego szczeniaka w pysk. Szczeniak zaczął się szarpać i piszczeć. Zaczęłam uciekać. Zanim wadera zorientowała się, co się stało byłam już parę metrów od niej.  Nie miała szans na dogonienie mnie. Odwróciłam się i zobaczyłam jak wadera wyje żałośnie. Wzywa stado… Przyśpieszyłam. Po chwili nie słyszałam nic oprócz dźwięku uderzania łap o ziemie i oddychania. Minęło dziesięć minut. Zaczęłam zwalniać. Stanęłam i rozejrzałam się. Czy na serio nikt jeszcze nie zmierza w moim kierunku? Nagle poczułam uderzenie w bok. Wygadałam się… Puściłam szczeniaka a on pomknął w jak najbezpieczniejsze miejsce. Spojrzałam na napastnika. Była to szara, skrzydlata wadera. Za nią stała jeszcze jedna wyglądająca jak normalny wilk.
-Jesteś na terenach watahy…- zaczęła wadera
-mrocznych skrzydeł i moje prawa są ograniczone- przerwałam jej- tak, tak wiem o tym
-Nie masz prawa być na tych terenach- wtrąciła czarna wadera
-A co mi zrobisz jak zostanę?- uśmiechnęłam się szyderczo. Usłyszałam, że ktoś nadbiega z tyłu. Kątem oka widziałam czarnobiałą plamę nadciągającą w moją stronę. Wadery zawarczały i obnażyły się w kły.
-Jak ja dawno nie czułam tego uczucia jak ktoś mi grozi- zaśmiałam się diabolicznie- daje wam pierwszy ruch- powiedziałam to powoli, tak by wilk nadciągający z tyłu miał czas tu przybyć. Gdy wymówiłam ostatnie słowo szara wadera rzuciła się na mnie, a ja uskoczyłam. Wadera wylądowała tuż pod łapami czarno-białego wilka, który wywrócił się przez nią. Widziałam jak mocno wadera uderzyła łbem o glebę, więc nie ma szans by była jeszcze przytomna. Wilk, który się przewrócił wyglądał na basiora. Zanim podniósł się narysowałam już okrąg i znak. Basior zaczął szarże, ale zanim mnie złapał moje łapy były już w okręgu.  Wybuchła czarna mgła wokół mnie. No morze nie aż tak czarna. Była lekko fioletowa. Z ziemi wyrosło siedem czarnych jak smoła macek.
<Luna? Demon? Jak se poradzą podczas demonicznego rytułału? XD>

Od Demona

Od Demona CD Katrin

Nie mogłem spać, chyba to wina tego co się stało wczoraj. Katrin powiedziała mi, że Sierra odeszła. Wiedziałem, że tęskni za nią, chociaż nie wiedziałem kim była dla Katrin. Szkoda, że nie mogłem jej jakoś pomóc.
Następnego dnia poszedłem jej szukać. Nie było jej w jaskini, więc poszedłem na plaże. Chyba to jej ulubione miejsce. Ciągle ją tam spotykam.
Jedyne co mogłem zrobić dla niej to ją pocieszyć, ale nagle do głowy wpadł mi pomysł co mogłem zrobić - znaleźć Sierre i ją sprowadzić na plaże. Tylko jest jeden kłopot, zapomniałem jak Sierra wygląda. Chyba jej jednak nie mogłem pomóc, no cóż... nagle zaczęła się burza. Musiałem wracać. Byłem tak zamyślony, że nie zauważyłem pioruna, który leciał na mnie. Kiedy mnie trafił, spadłem na ziemie nie przytomny. 5 dni później obudziłem się, znajdowałem się nad wodospadem. Jeszcze tego miejsca nie widziałem. Zobaczyłem przy wodospadzie jakąś waderę, nie widziałem jej do końca, dlatego, że wzrok mi się pogorszył, ale cóż trudno. Kiedy podeszła już lepiej ją widziałem. To była Katrin. Wstałem szybko.
-Cześć. Co tu robisz i co to za miejsce? - spytałem.
-To nie ważne. Najważniejsze jest to, że żyjesz. Znalazłam cię leżącego w lesie. Co się stało? - powiedziała niespokojnym głosem.
-Spokojnie, jeszcze nie umarłem. Nawet nie wiem co się stało.
-A w ogóle co robiłeś w lesie? - spytała patrząc na mnie.
-Nic...
-Jak to nic?
-Dobra, nieważne, a powiesz gdzie jestem?

Od Hekate

Od Hekate CD Maks



Luna się wzdrygnęła.
- Uspokój się. - ponownie powtórzyłam do cerbera.
Flegeton zakrył się mgłą i już się nie odzywał.
Zwróciłam się do Luny.
- Wybacz za niego. Nie lubi nieznajomych. Zazwyczaj jest łagodny jak baranek.
- Jakoś ci nie wierzę. - powiedziała wadera
Zaśmiałam się, a Luna lekko się uśmiechnęła.
Nagle przeszedł mnie dreszcz. ,,Za drzewem" powiedział Flegeton. 
Poczułam zdenerwowanie, to dziwne, bo rzadko kiedy się denerwuję.
Mogło to być tylko jedno - śmierć. Wyczuwałam ją.
- Kto tu jest? - spytałam ostrym tonem
Zza drzewa wyłonił się duży basior. Miał skrzydła, był cały czarny. Tylko końcówka jego ogona była biała.
- Maks... co ty tu... - odezwała się Luna, wyglądała na zdziwioną.
- Znasz go? - spytałam się jej
- Tak. To członek Watahy Mrocznych Skrzydeł. - odpowiedziała Luna.
- Skąd jesteś? - spytał się mnie basior imieniem Maks
Flegeton zbliżył się to niego i zaczął go obwąchiwać. Dziwne, że jeszcze go nie spalił.
Nie zdążyłam odpowiedzieć na jego pytanie, Luna się wtrąciła:
- Hekate szukała... lub szuka jakiejś watahy z wilkami o żywiole powietrza...
- Jestem tu od prawie początku tej watahy. Nie ma tu żadnych wilków tylko z żywiołami powietrza chyba, że mamy z pewną sojusz o takiej nazwie... - odrzekł basior
- Aha - powiedziałam lekko zawiedziona. Spoglądałam na Maksa. - Więc chyba zostanę tu na pewien czas, ale najpierw sprawdzę, czy we wskazanym mi miejscu rzeczywiście nie ma watahy z wilkami posiadającymi żywioł powietrza.
Odwróciłam się od nich i poszłam w stronę zachodzącego słońca.
Luna pobiegła za mną. 
- Pomogę ci szukać tej watahy. - zaproponowała wilczyca.
- Jeśli nie chcesz, naprawdę nie musisz. - odpowiedziałam już spokojnie.
- Wiem, że nie muszę, ale chcę. I tak nie mam nic innego do roboty.
- Ok, więc chodźmy.

*****

Szłyśmy już od godziny ciągle ze sobą rozmawiając.
- Dlaczego na początku tak warknęłaś na Maksa? - spytała Luna.
- Wyczułam śmierć. Maks jest wilkiem śmierci, tak?
Luna przytaknęła.
- Boisz się śmierci? - spytała patrząc na mnie
- Nie, nie boję się śmierci. Po prostu niepokoją mnie wilki posiadające ten żywioł. Są takie tajemnicze i ponure. - odpowiedziałam spokojnie
- Aha.

*****

Byłyśmy już na miejscu, które wskazała mi pewna stara Alfa. Powinna być tu ta wataha. Nie było jej. Były za to same gruzy.
- Co... tu się stało....
Byłam zawiedziona, cel mojej podróży.... przestał istnieć. 
- Może była jakaś wojna watah, czy coś. - powiedziała Luna
- Możliwe. Rozdzielmy się i sprawdźmy, czy ktoś tu nie został. - zaproponowałam.
- Ok, ja pójdę w lewo, a ty w prawo.
- Dobrze. - zgodziłam się z nią. - spotkajmy się za pół godziny w tym miejscu.

******

Po 20 minutach szukania nic, ani nikogo nie znalazłam. Postanowiłam wrócić w ustalone miejsce, ale dobiegł mnie odgłos cichego płaczu.
Kierowałam się w stronę, z której to dochodziło. Nagle wpadłam na coś niewidzialnego.
- Ałć! - był to głos Luny, która znów zamieniła się w swoją postać.
- Przepraszam. Też to słyszałaś? - spytałam się szeptem
Wadera przytaknęła.
- Tak..... Słyszysz? To dobiega z tamtej jaskini. - wilczyca wskazała na jaskinie, znajdującą się kilka metrów od nas. Zauważyłam, że w powietrzu okrąża ją sowa.
Podeszłyśmy bliżej. Była cała zrujnowana, ale dało się jeszcze do niej wejść. Była tu sterta gruzów, spod której dobiegało szlochanie.
Razem odsunęłyśmy kamienie, pod nimi leżała mała, różowo-biała wadera. Jej oczy miały dwa różne kolory, prawe było różowe, a lewe szare. Wadera powoli podniosła się na równe łapki i cofnęła się 2 kroki do tyłu.
- Proszę nie róbcie mi krzywdy - powiedziała szeptem
- Nie bój się, nie zrobimy ci krzywdy - powiedziała Luna.
Mała wadera najwyraźniej się trochę uspokoiła.
- Jak masz na imię, malutka? - spytałam łagodnym tonem
- M-mangle. - odpowiedziała jąkając się
- Ładne imię. - uśmiechnęłam się przyjaźnie. - Ja jestem Hekate. A to jest Luna - wskazałam na waderę znajdującą się po mojej prawej.
- Lepiej stąd chodźmy. Ta jaskinia się niedługo kompletnie zawali. - powiedziała zaniepokojonym tonem Luna.

*****

Byłyśmy już na zewnątrz, próbowałyśmy dowiedzieć się od Mangle co się stało, ale ona nic nie wiedziała. Okazało się, że sowa, która okrążała jaskinie, należy do Mangle. Dostała ją od mamy, a ta z kolei od swojej mamy.Nic więcej się nie dowiedziałyśmy.
- No to co robimy? - spytałam patrząc na Lunę.
- Hekate, po co szukałaś tej watahy? 
- Szukałam po to, żeby alfa nauczyła mnie opanować żywioł powietrza, ale teraz....
- Ja mogę ci pomóc opanować powietrze - powiedziała Luna przerywając mi. - Dołącz do Watahy Mrocznych Skrzydeł, przynajmniej na jakiś czas.
Przez chwilę się zastanawiałam, ale w końcu się zgodziłam.
- Dobrze. - westchnęłam. - A co z małą? - popatrzyłam na Mangle, która siedziała patrząc na nas smutnymi oczami. Zrobiło mi się jej żal.
- To oczywiste, że bierzemy ją ze sobą - odpowiedziała Luna.
- Ok, więc już chodźmy.
Mangle popatrzyła smutnym wzrokiem na pozostałości jej dawnego domu.
- Atena, chodź - powiedziała Mangle do płomykówki siedzącej na drzewie. Sowa zahukała i poleciała za nami.

*****

Mangle przez całą drogę szła obok mnie. Chyba mnie polubiła.
Kiedy dotarłyśmy na miejsce zaczęło wschodzić słońce. Luna wyglądała na okropnie zmęczoną. Ja nie potrzebowałam snu, nie byłam więc zmęczona.
Od razu poszłyśmy do alfy, która zgodziła się przyjąć mnie i Mangle (pomińmy fakt, że nawrzeszczała na nas za to, że ją obudziłyśmy).
Poleciła byśmy zaprowadziły małą do Katrin. Tak też zrobiłyśmy.

*****

Luna zaproponowała, żebym zamieszkała u niej. Zgodziłam się, bo i tak nie było wolnych jaskiń. Wadera od razu po wejściu do jaskini ułożyła się w kącie i poszła spać.
Luna opowiadała mi o tej watasze, ale postanowiłam się sama rozejrzeć.

*****

Był już późny ranek.
Stałam przy strumyku.
,,Naprawdę chcesz tu zostać?" - spytał Flegeton owinięty Mgłą.
,,Chyba tak" - odpowiedziałam.
Na chwilę zapadła cisza.
,,Za tobą" - mruknął nagle Flegeton
Wiedziałam co, a raczej kto jest za mną.
- Cześć Maks. - odezwałam się.
- Cześć. - usłyszałam głos poznanego wczoraj basiora.
- Co ci się stało? - spytałam patrząc na Maksa - Wyglądasz jak śmierć.
- Nic takiego, zwykły koszmar.
- Co było w tym koszmarze?

<Maks?>