- Gdzie jesteśmy? - spytałam z zaciekawieniem, oglądając malowidła na ścianach.
- Nie jestem pewna, ale gdzieś tak w podziemiach. - odparła nauczycielka, otrząsając się z szoku.
- To to ja wiem. - prychnęłam - A bardziej dokładnie?
- Czytałam gdzieś o tym. Te tunele były potrzebne do ewakuacji, przemytów, oraz trzymania niebezpiecznych stworzeń.
- Coś jak lochy?
- Mniej więcej.
- Ej, uszy ci się palą. - powiedział czarny szczeniak imieniem Mateo. Zrobiłam kwaśną minę.
- I lepiej żeby nie zgasły, bo nie będziemy nic widzieć, a trzeba stąd wyjść. Górą na pewno się nie wydostaniemy. - mruknęłam z niesmakiem patrząc na ślizgawkę.
- Pozostaje sprawdzić wszystkie drzwi. - podsumował Mateo - Albo czekać na pomoc.
- Obstawiam to pierwsze. - mruknęłam. - Pa... znaczy Lily, co o tym sądzisz?
- Warto spróbować. - Tak więc wzięliśmy się do szukania wyjścia, ale nie wchodziliśmy do środka, tylko otwieraliśmy po kolei drzwi. Gdy wszystkie były otwarte, stanęliśmy nieco dalej, by to podsumować.
- To gdzie idziemy? - spytała Lexi, która już od dłuższego czasu była bardziej normalna niż nie.
- Tam gdzie mniej śmierdzi. - mruknęłam marszcząc nos. - Czyli tam. - wskazałam na drzwi po lewej stronie, i tam pomaszerowałam. Mimo że nie śmierdziało, nie byłam pewna co tam jest. Może wyjście? Skoro te tunele służyły do przemytu, na pewno wyjście gdzieś musi być. Ale gdzie?
< Lily? Nie rób proszę tematów opętania, bo nie wiem co pisać XD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz