20.11.2017

Od Hazina do Meetou

Ciężko dyszałem. Łapy zapadały mi się w grząskie błoto. Do mojego nosa dotarł zapach dymu. Biegłem w jego stronę. Ujrzałem Meetou siedzącą nad palącą się krzewinką. 
-Nie!- krzyknąłem.- To gatunek chroniony!
Wadera spojrzała na mnie ze strachem w oczach, po czym zaczęła biec. Nie zgasiła nawet ognia. Jest jakaś potentegowana..  Pewnie od czubków uciekła. Przywołałem małą chmurkę i ugasiłem jej deszczem palącą się karomię trzęsawną. Westchnąłem. Przydałby się jakiś psychiatra..
Nagle w moje plecy uderzyło coś z impetem. Wpadłem w jeszze gorące zgliszcza roślinki, parząc sobie łapy, którymi zdołałem ochronić pysk. Chciałem odskoczyć do tyłu, ale coś mnie przygniatało, więc byłem zmuszony wytrzymywać palące węgielki pod poduszkami.
-Ataaaaaak!- usłyszałem nad swoją głową głos Meetou.
<Meetou? Masz od teraz status potentegowanej! Ić ty lepij pobraf repótacie>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz