Przypadkowe spotkanie w środku lasu. Normalka. Rzadko jednak można natrafić na zapłakane, pozbawione niemalże chęci do życia wadery. Jak widać, właśnie ja miałem to szczęście. I chociaż początkowo chciałem po prostu ruszyć dalej, uważając owe 'wydarzenie' za zakończone, moje serce zadecydowało inaczej. To zabójczo proste. 'Zabójczo' - słowo klucz. Chodzi bowiem o to, że z pozoru łatwo wysnuć ideę "kieruj się rozumem" czy "podążaj za głosem serca", ale kiedy już przychodzi co do czego, nie masz absolutnie żadnej kontroli nad emocjami. Ostatecznie działasz instynktownie, wykorzystując rady tego 'pomocnika', który jest ci najbliższy.
- Ej, ej! A ty gdzie się tak spieszysz? - zawołałem.
Nieznajoma odwróciła pysk, obrzucając mnie zaskoczonym spojrzeniem. Szybko podbiegłem do wadery, stając tuż przed nią. Uśmiechnąłem się ciepło, przechylając lekko pysk.
- Jestem Royal - przedstawiłem się, honorując dodatkowo tę czynność zwyczajowym ukłonem. - Czy dostąpię tego zaszczytu, aby poznać twoje imię? - zapytałem z celowo przesadzoną grzecznością, unosząc lekko brwi.
[ Katniss? Chyba nie masz nic przeciwko, że to ja odpisałam, co? :> ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz