- Kim jesteś? - zapytałem, natykając się na jasnozieloną waderę. Ostatnio jest tu coraz więcej nowych osób.
- Nazywam się Lexi. - przedstawiła się.
- Super. Ja jestem Mateo. - odpowiedziałem i chciałem sobie iść, ale ona mnie zatrzymała.
- Może pobawimy się w lesie? - zapytała. Najwyraźniej bardzo jej zależało.
- W sumie... Dobra. Chodźmy! - pobiegliśmy do lasu. I tak nie miałem nic innego do roboty.
~~chwilę później~~
- Lexi, masz ją? - szepnąłem do waderki.
- Nie... - jęknęła, patrząc za oddalającą się w popłochu myszką.
- E tam, trudno. Znajdziemy nas... - nagle przerwał mi jakiś szelest w krzakach.
- Szelest! - ucieszyła się i oboje wpadliśmy do innego krzaka. Okazało się, że szelest nie dobiegał z krzaka, tylko zza niego, a jego źródłem byli...
- Błe... - mruknęła Lexi na widok całujących się Luny i Kagekao.
- Mamo, no wiesz co? - szepnąłem sam do siebie, a potem przeskoczyliśmy przez gałęzie z powrotem na polankę.
- Trzeba komuś powiedzieć, powiedziała waderka, i już jej nie było. Poleciałem za nią i pobiegliśmy do jaskini Alfy.
Po pewnym czasie byliśmy na miejscu. Drzwi były uchylone, więc wzruszyłem ramionami i wślizgnęliśmy się do środka. Alfa akurat zamiatała (wyżywając się mocno na miotle, jak gdyby była ona winna wszystkich jej problemom), ale przerwała tą czynność, żeby na nas spojrzeć.
- O co chodzi? - zapytała. - Bo chyba o coś ważnego, skoro tak dyszycie..
- Proszę pani, bo Luna i jakiś szary basior... - zaczęła paplać Lexi.
- Kagekao. - poratowała Lia.
- Właśnie, oni się całowali! W LESIE! - dokończyła, najwyraźniej zachwycona tym, że to ona doniosła. Przewróciłem oczami. Trzeba robić taki raban?
- Aha, no i...? - zapytała Alfa pobłażliwie.
-Eeeeee.... - zająknęła się Lexi.
- To my już pójdziemy. - powiedziałem, po czym wypchnąłem waderkę za drzwi.
- A teraz idź już do domu, bo jestem zmęczony. - stwierdziłem.
- Dobrze, dobrze... - mruknęła, po czym krzyknęła:- Pa!
- Pa! - odpowiedziałem zamyślony, i ruszyłem do lasu.
<Ktoś z tytułu? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz