15.11.2017

Od Rose do Equela

Obudziłam się w bardzo dobrym humorze ogarnęłam się i poszłam do młodych trzeba je obudzić mają iść dziś do przedszkola poznać tereny, aczkolwiek słyszałam, że Kaja dużo tam przebywa.
- wstawajcie pora do szkoły
- jeszcze 5 minut - powiedzieli churem
- nie ma 5 minut wstawać - w końcu wstały i popędziły na śniadanie które zrobił Equel
- haj słonko - przywitał się basior z uśmiechem
- cześć.
Zjedliśmy razem i Equel zaprowadził szczeniaki do szkoły (czy coś) ja zostałam posprzątać jaskinię. Zastanawiałam się, co basior dzisiaj chce nam pokazać. Pewnie coś równie dobrego, jak wczoraj. Byłam w jaskini dość długo. Przez głowę przechodziły mi słowa Katniss, która mówiła, że mnie też zostawi. Jeśli mam być szczera, to jej nie wierzyłam. A poza tym... ten wzrok. Czy ja zrobiłam coś złego?
przestałam zadręczać się już pytaniami. Bo usłyszałam, że Equel już wrócił przeszłam do salonu podejrzewając że tam będzie, ale klops nie ma go. Więc w tył zwrot i z powrotem do kuchni. Pomyślałam ale coś musnęło mnie po szyi. Obróciłam się trochę skołowana i zobaczyłam rozpromienioną twarz Equela
- Dla najpiękniejszej - powiedział wyciągając bukiet
- Dziękuje - odparłam odbierając bukiet
- Wiesz może, dokąd dzisiaj pójdziemy? - spytał basior z zagadkowym wyrazem twarzy.
 - No nie, a gdzie? - spytałam wkładając bukiet do szklanego wazonu z wodą.                     
- Dzisiaj szczeniaki zostają - powiedział przysuwając się do mnie. - A my pójdziemy na pole.              - Chmm?                                                               
- heh, wczoraj gadałem coś o pogodzie, nie?                                                                         
 -Nom, tak.                                                               
- Więc mam nadzieję, że prognoza się sprawdzi. Bo do tego jest potrzebna ładna, jesienna noc.         
- W nocy jest zimno. - powiedziałam                   
 - Weźmiemy koc - odparł i mnie pocałował

< Equel? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz