29.10.2022

Nowy basior! Drago Ergon

Moja koncepcja wilka, lineart Auccultist

Właściciel: Hooty#2968 [DC] shiru.wilczek@gmail.com [gmail]
✧ Imię: Ðarögon, ale używa imienia Drago Ergon 
✧ Przezwiska: (Drago Ergon*)
✧ Wiek: 5 lat
✧ Płeć: Basior
✧ Żywioł: Ogień 
✧ Stanowisko: Zabójca
✧ Cechy fizyczne: Ðarögon jest bardzo wysokim i dobrze zbudowanym basiorem. Posiada wielkie łapy dzięki, którym widać jego siłę. Ciemnoszare futro, które jest bardzo szorstkie, lecz chroni przed mrozem i ciepłem. Futro w uszach jest koloru niebieskiego, tak samo nos, pazury i opuszki łap. Na lewym ramieniu posiada znak również w kolorach niebieskiego, również posiada runy na przednich łapach. Jego oczy są również takiego samego koloru. Ma duży puszysty ogon. Klatka piersiowa Drago jest bardzo szeroka, dzięki czemu umie unosić ciężkie rzeczy. Waży zaledwie 85kg. Na głowie posiada grzywkę w kolorze futra. Ðarögon  również ma blizny trochę nad nosem, przechodząca przez oko bliznę oraz na tylnej nodze lewej. 
✧ Charakter: Odkąd słyszy głos posiada dwie strony twarzy, tak samo jak są dwie strony medalu. Ta główna strona, której używa zazwyczaj jest miła i sympatyczna. Niestety Drago nie lubi towarzystwa dlatego nawiązywanie kontaktów z innym wilkiem jest dla niego trudne. Bywa oschły i egoistyczny, ale to nie dlatego, że jest zły. Po prostu boi się kogokolwiek skrzywdzić. Małomówny wilk o wielkim sercu, który lubi pomagać innym w wypadku, gdy słowa nie są potrzebne. Bardzo inteligentny i sprytny z niego basior. Gdy się lepiej go pozna bywa opiekuńczy i ciepły. Ðarögon jest lojalny tylko sobie, nikomu innemu. Potrafi bardzo dobrze kłamać. Jest bardzo cierpliwy i wyrozumiały, lecz da się go sprowokować do granic możliwości. Po byciu w furii zmienia się o 180 stopni. Staje się agresywny i oschły jeszcze bardziej. Bywa również arogancki i chamski. Nie kontroluje swojego drugiego oblicza. Dla wszystkich jest brutalny i egoistyczny. Uwielbia wtedy drażnić i podjudzać do kłótni i bójek. Drago w trakcie tego wszystkiego jest dżentelmenem, choć szalonym i zdolnym do wszystkiego. Ma w głowie wtedy  tylko jedno. Mord. Psychopatyczny sadysta, uwielbia się znęcać nad innymi, szczególnie słabymi i waderami. Kłamstwo stanowi wtedy najmniejszą z przeszkód.
✧ Cechy szczególne: Blizny na ciele: nos, oko i tylna lewa noga. Runy na przednich łapach, oraz znak na lewej łopatce przedniej łapy.
✧ Lubi: Uwielbia wschody oraz zachody słońca. Również gwieździste niebo. Jego ulubionym miejscem są góry i zimno. 
✧ Nie lubi: Gorąca i deszczu. Nie przepada za duża grupą wilków. 
✧ Boi się: Drago boi się, że może kogoś zranić.
✧ Moce: 
Potrafi wytworzyć ogień z temperatury swojego ciała i ciskać nim. Potrafi wprowadzić się w stan samozapłonu, jego ogień go wtedy nie rani. Można go ugasić piaskiem lub wodą. Umie podpalać różne rzeczy, jak i tworzyć ścianę ognia, oczywiście na wysokość wilka. 
Niebieski ogień. Potrafi zmieniać kolor ognia, tylko wtedy, kiedy traci kontrole nad sobą i emocjami. Ogień o tym kolorze jest zabójczy dla roślin i zwierząt. Potrafi zmienić wszystko w węgiel. Z ciał zwierząt (np. królika, zostaje tylko czarny, zwęglony szkielet). Ciężko go ugasić, lecz nie jest to nieosiągalne. Ognia nie może używać długo, gdyż po około pięciu minutach zaczyna mu lecieć krew z nosa, a dłuższe jeszcze używanie doprowadza do wymiotów krwią. Podczas używania niebieskiego ognia jego oczy świecą się na niebiesko.
Drago potrafi kontrolować ciepło swojego ciała, dzięki czemu w zimnych terenach jak i tych gorących umie się dostosować i stabilizować ciepło. Pozwala mu to przetrwać w najgorszym upale jak i mrozie.
Ðarögon umie użyć mocy ognia by uleczyć drobne rany i skaleczenia. W większych pozostaje blizna. Ran wewnętrznych nie umie leczyć. 
✧ Historia: Od początku swoich narodzin Ðarögon był prześladowany przez innych, wyzywany od bękartów. Znosił to tylko dlatego, że chciał żyć dla Matki, która oddała za niego życie. Mimo iż od zawsze słyszał głos w swojej głowie, nie zwracał na niego zbyt dużej uwagi. Gdy był już nastolatkiem, nikt — ani ojciec, ani, żaden inny wilk — nie chcieli go nauczyć panować nad mocą. Bali się, że źle to wykorzysta. On sam musiał stawić temu czoła i zaczął trenować. Wtedy głos z jego głowy zaoferował mu pomoc w opanowaniu mocy. Wilk dorastał, ucząc się dzięki głosowi, pokazał mu najmocniejsze ciosy, sposób walki oraz dawał mu rady. Młody Ðarögon myślał, że to jakiś dobry duch nim kieruje, wiec mu zaufał. Przyszedł moment, gdy miał już trzy lata. Pewien wilk, który przyjaźnił się z jego bratem (bardzo go nie lubił, gardził Ðarögon'em) zawsze próbował jakoś wywyższyć się nad nim. Z racji bycia synem Alfy, uważał się za lepszego, choć nie miał ku temu powodów. Ðarögon był od niego silniejszy i mądrzejszy, nie dawał się prowokować słownymi zaczepkami, lecz pewnego razu ten nazwał go bękartem i zaczął bić, Ðarögon zaczął się bronić. Widział, że jego brat nie reaguje na to. Był mocno poraniony, na pysku, oku i lewym udzie. Gdy odepchnął go mocno od siebie, ten zranił się o złamaną gałąź, która wbiła mu się w oko. Pobiegł do swego ojca, a ten wezwał Drago na rynek. Wszyscy się zgromadzili, nawet przybrany ojciec i brat ciemnoszarego. Alfa oskarżył go o zaatakowanie jego syna. Chodź rany, dalej były otwarte, nic nie robił sobie z tego jego oskarżeń. Zasądził o karze basiora w kopalni, gdzie miał pracować z dala od Watahy. Mimo iż powiedział, że brat był przy tym i widział, że Drago się tylko bronił, nie poparł go. Głos, który zawsze słyszał, odparł mu: „Nie zmienisz ich zdania, nieważne ile byś dobrego dla nich zrobił, dalej będą Cię traktować tak samo. Jako bękarta. Jeśli chcą potwora bękarta, daj im go”. Wtedy jego oczy się zaświeciły, a ten zaczął krzyczeć w niebiosa. Od Ðarögon'a powiał podmuch niebieskiego ognia, który szybko ruszył w kierunku watahy. Ogień była tak duży i silny, że kilka wilków, nie uratowało się z tego. Ðarögon osłabł z sił i gdy przestał krzyczeć, spojrzał na palące się drzewa, krzaki oraz ciała wilków. Ugasił ogień, lecz był załamany, tym co zrobił, nie chciał nikogo zabijać. Gdy z ukrycia wyszedł Wódz, spojrzał na niego i zmarszczył brwi, wygnał go na zawsze z watahy. Drago, pogodził się z tym, odszedł z niej natychmiast, gdy szukał miejsca w innych, nie znalazł go. Każdy z innych watah został poinformowany ptakami o jego wyczynach, dlatego wszyscy bali się go przyjąć. Postanowił przestać używać swojego imienia nadanego przez matkę, a zaczął nowego: Drago Ergon. Od tamtej pory przestać używać swoich mocy.
✧ Zauroczenie: Brak
✧ Głos: Link
✧ Partner: Brak
✧ Szczeniaki: Brak
✧ Rodzina: 
- Kolbjørn - Przybrany Ojciec, nigdy nie wybaczył żonie zdrady, dlatego też nie cierpiał bękarta jakim był Ðarögon . Nie wie czy żyje, mógł spłonąć jak brat. 
- Lea - Matka umarła, wataha dokonała jej egzekucji za bronienie syna przed straceniem go.
- Njål - Brat , został przez niego spalony na popiół. Nie wybaczył sobie tego.
- Fenrir - Prawdopodobnie ojciec, lecz ni jak nie można się tego dowiedzieć. Modli się do niego o znak, że jednak nie jest jego synem, by mógł żyć w spokoju z tą okrutną myślą. 
✧ Jaskinia: 4 Zachód
✧ Medalion:
by Kara-a

✧ Towarzysz: brak
✧ Inne zdjęcia: brak
✧ Przedmioty kupione w sklepie: brak
✧ Dodatkowe informacje:
- Bardzo religijny i wierzący.
- Wierzy, że śmierć jest najbardziej łaskawa.
- Nigdy nie ujawnia swoich mocy.
- Pochodzi z nieznanej nordyckiej watahy Kirkjubøur. Dalej opłakuje to, co tam zrobił i modli się za ich dusze. 
- Przedstawia się zawsze jako Drago Ergon.
- Uważano w jego wiosce, że matka współżyła z Fenrir z tego czynu narodził się Ðarögon . Podobno przy narodzinach w ich stadzie było wiele nagłych śmierci i podpaleń. 
- Został przeklęty przez stado w którym się urodził i przepędzony.
- Cały czas słyszy głos z tyłu głowy, który często rozkazuje mu nie moralne zachowania, typu zranienie kogoś, torturowanie lub zabicie. Trudno mu panować nad zachowaniem jak głos mówi. 
- Nazywa siebie potworem i nie widzi przyszłości dla siebie innej niż bycie płatnym mordercą. 
- Podczas używania niebieskiego ognia jego oczy się świecą na niebiesko.
- Cytat : Everybody wants to be my enemy. Spare the sympathy.

╔════════════*.·:·.☽✧ ✦ ✧☾.·:·.*════════════╗


Siła: 150 | Zręczność: 150| Wiedza:150 | Spryt:150 | Zwinność:100 | Szybkość:100


6.10.2022

Od Wichny CD Vitany

 Uczyć się ode mnie? Serio? Czy tego szczeniaka opuścił rozum? Przecież w watasze są nauczyciele, czy nawet medycy, od których ta mała więcej by się nauczyła. To niemądre z jej strony… Ale powiedziała, że chce się uczyć rytuałów. Może była już u innych i jej nie pomogli? Mam nadzieję. Jeżeli przyszła prosto do mnie, nie sięgając po pomoc u innych… Nie świadczy to o niej zbyt dobrze. Przynajmniej nie świadczy o jej rozumie i instynkcie przetrwania. Musiałam zapomnieć podnieść bariery przeciwko młodym duszom… Miałam to w planie, ale… To znowu nie świadczy o moim rozumie. Co powinnam z nią zrobić?
Kiedy Vitany odeszła, odetchnęłam z ulgą. Nie chciałam jej u siebie. Nie chciałam nikogo.
– Jeszcze niedawno mówiłaś co innego – odezwał się demon – pamiętasz? 
Pamiętałam.
– Nie do końca o to mi wtedy chodziło – skrzywiłam się.
– Oczywiście, chodziło ci o innego rodzaju towarzystwo, ale czy jakiekolwiek nie byłoby ci miłe?
– Nie. Teraz do towarzystwa i pomocy mam ciebie. Nie potrzebuję jakiegoś podlotka, który będzie mi się pałętał pod nogami.
– Powiesz jej to jutro, jak wróci.
– Może nie wróci? – zaczęłam się zastanawiać.
– Sądzę, że nie powinnaś na to liczyć. Wydawała się zdeterminowana. Widocznie zrobiłaś na niej spore wrażenie tymi swoimi… – tu zaczął wymachiwać smolistymi kończynami w powietrzu, naśladując moje ruchy podczas rytuału – abra kadabra.
Mimowolnie się zaśmiałam. Chyba rzeczywiście mogłam mieć „fankę”, nawet jeśli się o to nie prosiłam.
– Zastanowię się. I od kiedy jesteś taki miły? Taki uczuciowy?
– Trochę już z tobą żyję – mruknął – a przecież oboje wiemy, że jesteś wyjątkowo wrażliwą waderą.
– Twoje poczucie humoru nie zna już granic.
– Zastanów się. Może to nie jest taki zły pomysł, jak ci się wydaje.
– Czemu w ogóle mnie namawiasz? Jeśli uważasz, że czuję się samotna, czy jako demon nie powinieneś chcieć mnie jeszcze bardziej unieszczęśliwiać? Cholera, jesteś w końcu posłańcem otchłani! Żywicie się strachem, bólem… – dopiero po chwili zauważyłam, że od dawna nie używam już formy „my”, gdy mówię o demonach.
– Mój żywiciel powinien żyć długo i w dobrym zdrowiu, żebym mógł się cieszyć tą ziemią przez lata - odklepał jak formułkę – plus… jesteśmy całkiem podobni, pamiętasz? Stanowimy udany zespół, lubię cię.
Byłam mu za to wdzięczna. 
Minęła noc. Przez cały czas myślałam o Vitany, ale wszystko krzyczało do mnie, żebym jej nie przyjmowała. Niestety, ona sama miała inne zdanie.
Przyszła rano.
– Wichna? – usłyszałam głos dochodzący z dworu. Ruszyłam do wyjścia jaskini i zobaczyłam szczeniaka, stojącego przed jamą.
– Tak?
– Czy będziesz mnie uczyć?
– Od razu przechodzić do sedna sprawy… – westchnęłam – Nie wiem, co ci powiedzieć, dzieciaku. Nie sądzę, żebym nadawała się do uczenia kogoś…
– Jestem dobrym uczniem – podjęła – Proszę.
– Pierwsza zasada: nie przerywaj, kiedy mówię. 
Przytaknęła.
– Mogę cię wziąć na, powiedzmy, okres próbny. Kilka dni. Po nich zobaczę co dalej. Nie znam cię, może jesteś w porządku i wszystko będzie się nam świetnie układać, ale nic nie mogę ci obiecać. Okres próbny, nic więcej.
Widziałam, że waderka się rozpromieniła. Posłałam jej uśmiech półgębkiem.
– Czy to znaczy, że mogę tu zostać?
– Co? – żachnęłam się – Chyba śnisz, szczeniaku.
– Nie mogę przecież codziennie tu przychodzić. To za dużo czasu… 
Musiałam niechętnie przyznać jej rację. Poza tym byłam teraz za nią po części odpowiedzialna, a po drodze coś mogłoby się jej stać. Prychnęłam.
– Nie możesz mieszkać u mnie. Ale możesz spać w pobliżu. Znajdziemy ci miejsce gdzieś niedaleko. Na przykład tam – wskazałam kępę krzewów na skraju lasu, które dawały dobre schronienie przed deszczem i wiatrem – dam ci koce i całą resztę. Ale nie teraz. Teraz, skoro już tutaj jesteś, mogłabyś już coś zrobić. Dam ci listę rzeczy, których potrzebuję, do przyrządzenia podstawowych lekarstw. To stała lista. Zawsze mam zestaw leków, po które najczęściej ktoś się zgłasza. Zawsze trzeba je uzupełniać. I to jest twoje pierwsze zadanie. 
Skoczyłam w głąb jaskini i sięgnęłam po listę.
– Zielistka czerwona, ostropest, rokitnik, rumianek, pigwa, ostrokrzew, woda źródlana i sól. Wszystko znajdziesz w okolicy. Po wodę idź do strumienia na wschód. Jeśli skręcisz od strumienia na północ, trafisz na solne jezioro. Z niego weź sól, wystarczy mi manierka. Nie wchodź tam do wody, bo może poparzyć ci skórę. A reszta… 
Spojrzałam na listę. Boże, to dziecko prawdopodobnie nigdy nie słyszało nawet o tych roślinach. Złapałam w zęby kawałek węgla i narysowałam obok każdej nazwy małą ikonę, przedstawiającą kształt liści lub owoców.
– To powinno pomóc. Powodzenia. Zobaczymy jak ci to wyjdzie. Nie wiesz czegoś: wracasz i pytasz. Coś się dzieje: wracasz i mi mówisz. Ja mam dużo na głowie i bardzo pomożesz mi, jeśli to wszystko znajdziesz. A kiedy już wszystko przyniesiesz, pokażę ci jak ważyć lekarstwa.
Spojrzałam na nią wyczekująco. Czy nadal jest taka chętna do nauki?


<Vitany?>