Minęło pół miesiąca. Jeszcze tylko półtora. Siedziałem spokojnie u siebie na balkonie, podziwiając ciemno-szare niebo. Świątynia bogini była tak wysoko, że nieco niżej były chmury. Pewnie na dole padało... Wciągnąłem świeże powietrze. Czuć było północny wiatr. Zimne powietrze przeszywało mi futro.To jednak nie przeszkadzało. Wszedłem do mojego pokoju, przez chwilę poczytałem książkę, po czym poszedłem na dół. Była pora obiadowa. Już na schodach poczułem woń pieczonego, dobrze przyprawionego ziołami mięsa, oraz ziemniaków. Gdy już wszedłem do sali, przy stole siedziało 5 bogów ( w tym Erenesda ). Katniss jeszcze nie było. Gdy usiadłem na krześle, bogini miłości zapytała.
- Jak przebiega ciąża?
- Spokojnie. - odparłem nakładając na talerz większą część nogi z indyka.
- Za kiedy urodzi?
- Za jakieś półtora miesiąca.
- Czyli mamy czas. - bogini najwyraźniej miała mniejszą moc od Kasidi, bo wydawała się jakby jej bać. Po jakimś czasie zeszła Katniss, i usiadła przy stole obok mnie. Wydawała się jakby zamyślona. Gdy skończyliśmy jeść, poszedłem do swojego pokoju, i wskoczyłem na fotel. Za mną przyszła... Katniss?
- Co taka zamyślona jesteś? - spytałem nalewając jej herbaty
< Katniss? O czym myślisz? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz