4.11.2017

Od Equela do Katniss

Gdyby Katniss była moim kumplem, który uwielbia żartować, pewnie bym padł se śmiechu. Gdyby był kumplem który nie żartuje, powiedziałbym: Chyba cię posrało.
Ale że to była Katniss... spoważniałem, wstałem na krześle i walnąłem przednimi łapami o stół.
- Nigdzie nie idziesz. - warknąłem - Mogę jakoś nawet załatwić potomka, ale nie zginiesz. - Bogowie rozpłynęli się w powietrzu. Została tylko bogini miłości, która przyglądała się całemu zdarzeniu.
- Ciąża trwa dwa miesiące. - odparła wadera kręcąc głową w zamyśleniu. - Nie zdążymy.
- W sklepie w naszej watasze jest specjalny eliksir. - odparłem. Chyba jeszcze nigdy nie byłem tak poważny, bo miałem wrażenie, że pod moim wzrokiem uciekają sztućce
- Nie możemy wrócić na te tereny.
- No to udamy się do bogini światła osobiście. - odparłem ze śmiertelnym spokojem i powagą. Wadera popatrzyła na mnie jak na wariata.
- Zginiesz na miejscu.
- Nie zginę. - mruknąłem, po czym wstałem, i poszedłem do mojego pokoju się szykować na wędrówkę. Oczywiście rozumiałem, że nie ma innego wyjścia. Złapanie zwierzęcia nie wchodzi w grę, a śmierć bliskiej ci osoby? To już przesada. Do torby, która była w moim pokoju włożyłem wszystko to, co najpotrzebniejsze, i postanowiłem odwiedzić boginię światła w nocy, czyli kolacja mnie nie ominie. A poza tym, w nocy jej moc jest mniejsza niż w dzień, więc będzie mi łatwiej omówić co i jak. Gdy spakowałem ostatnią potrzebną rzecz, i miałem zamiar wykąpać się po raz ostatni przed wyjściem, do mojego pokoju (bez pukania oczywiście) weszła Katniss, i patrzyła na mnie dziwnie.
- O co chodzi? - spytałem
- Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł...
- Kati słonko, czym ty się tak przejmujesz?
- Bogini może cię zabić.
- Pójdę z nią porozmawiać. - powiedziałem - bo potomek to chyba jedyny wybór. Tobie umrzeć nie pozwolę, a samemu do grobu nie jest mi śpieszno. Do tego oboje nie mamy bliskiej nam osoby, którą moglibyśmy poświęcić. A nawet gdyby... to nie byłbym w stanie kogoś takiego zabić...

< Katniss? Czekam na rozwój wydarzeń >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz