Wadera przybyła do lasu w postaci oparów
- NO NIE - wrzasnęła - JAK TY ŻYJESZ? MIAŁEŚ ZGINĄĆ!
- A, tak się jakoś złożyło, że... KTOŚ mnie uratował - zrobiłem jakiś taki dziwny uśmieszek, ale to zbiło Judy z tropu
- Ehh... po prostu chodź dalej
I ruszyliśmy w dalszą drogę. Ku niezadowoleniu wadery cały czas żyłem. Jeszcze nie miałem zamiaru pokazywać jej moich mocy. JESZCZE
- No, to koniec wycieczki - powiedziała Judy w środku lasu. Popatrzyłem na nią jak ja debila
- Serio? Tu, w środku lasu?
- Tiaaa, to znaczy JAK JA TU... CZY JA SIĘ TU ZGUBIŁAM?! I TO Z T O B Ą ?!
- Na to wygląda - uśmiechnąłem się pedofilsko
< Judy? Wiem, krótkie, ale... czekam na rozwój sytuacji xd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz