3.12.2017

Od Magnusa

Żywota wiecznego amen. Siedziałem sobie na bałwanie, który jakimś magicznym cudem po wczorajszej zawiei się nie rozwalił. Dzisiejszy śnieg w ogóle nie nadawał się do lepienia czegokolwiek. Na wierzchu był nieco stwardniały, więc czasami jak chodziłem to raz się zatapiałem w śniegu, innym znowu razem po nim chodziłem, bo się dało. Zaczynałem się zastanawiać, co by można zrobić ciekawego, aż przyszła mi do głowy fajna myśl, więc pobiegłem do taty.
- Tato! - Wołałem biegnąc. Oczywiście był tam, gdzie go zostawiłem (xD)
- O co chodzi? - Spytał patrząc na mnie. Kingi znowu nie było, bo się pewnie znowu na coś wkurzyła, ale trudno.
- Będziemy mieć w tym roku choinkę?
- Nigdy choinki nie miałem. - odparł z kwaśną miną.
- Ale bym chciał mieć tak na pierwszy rok...
- Spytaj mamy. Ja nie mam już chęci na takie rzeczy. - tak więc pobiegłem do mamy. Sytuacja się powtórzyła. Tak więc postanowiłem wziąć sprawy w swoje łapy, i załatwić jakieś ozdoby, a te oczywiście były w sklepie.

<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz