8.12.2017

Od Lexi CD. Castiel'a

Byłam wściekła. Twierdzi, że mnie nienawidzi, a potem mnie ratuje...
- Nie taką cię poznałem - powiedział cierpko po krótkiej chwili milczenia. - Możesz mi przynajmniej wyjaśnić, dlaczego próbowałaś mnie wtedy zabić? A teraz siebie? Żądam odpowiedzi na obydwa pytania.
- A co cię to obchodzi? - prychnęłam z pogardą. Naprawdę, zaczynał mnie irytować.
Przewrócił oczami.
- Chyba bym cię nie ratował, gdyby mnie to nie obchodziło, nieprawdaż? - lekko uniósł lewą brew.
- Nie jestem zobowiązana, żeby ci o tym mówić, ale proszę: Drugie pytanie - przecież sam kazałeś mi odejść, w ogóle wszyscy uważają mnie za mordercę... - tu głos mi się załamał. Próbowałam powstrzymać łzy. - Na pierwsze pytanie nie mogę ci odpowiedzieć.
- A to niby dlaczego? Tak trudno jest odpowiedzieć, dlaczego usiłowałaś kogoś zamordować? - spytał poirytowany. Widząc moją minę, rzekł - Naprawdę, nie udawaj, że nie wiesz. To nie jest śmieszne, po prostu tracę na ciebie czas. Nie pamiętasz? Wtedy, w jaskini, skoczyłaś na mnie i złapałaś za gardło.
- CO?! - wydarłam się na niego - Jesteś okropnym kłamcą! Nic takiego nie zrobiłam! A potem mnie zostawiłeś, uciekłeś, zostawiłeś na pastwę losu! Obudziłam się z dziurą na pół głowy! Mogłam umrzeć!
<Castiel? Masz jakiś pomysł na dalszy ciąg?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz