18.12.2017

Od Lily o Księżycach

Wieści i plotki rozchodzą się szybko, wręcz bardzo. Dosłownie chwilę temu dowiedziałam się o narodzinach. W tej chwili pędziłam przez las z bukietem kwiatów, bombonierką czekoladek i jeszcze ciepłymi muffinkami. A, i to ciepłe kakałko w termosie... Na pewno zasmakuje maluchom. Nie mogłam się doczekać. Już minęłam pewne charakterystyczne drzewo, więc jaskinia świeżo upieczonych rodziców była tuż-tuż. Co prawda nie znałam Luny i Kagekao zbyt dobrze, ale w końcu to para Beta i w ogóle... A zresztą co mi szkodzi?
Zdyszana wparowałam do jaskini, zaliczając przy tym parę fikołków. Luna leżała na kanapie, a obok niej kilka małych, puchatych kulek.
- Cześć, Lily - przywitała się wilczyca, głaszcząc jedno ze szczeniąt po głowie.
- Dzień dobry - odparłam. Wstałam i się otrzepałam. - Em... Mam prezenty... Wesołych Świąt! - wydukałam wszystko, co przyszło mi do głowy. Podeszłam do wadery i położyłam obok niej kwiaty i bombonierkę, a Kagekao dostał babeczki oraz kakao.
- Czy mogę... - zaczęłam niepewnie.
- Tak, oczywiście - przerwała mi Luna, lekko się uśmiechając. Podeszłam i delikatnie pogładziłam chucherka.
- Są przecudne - szepnęłam z zachwytem.
<Luna? Kagekao? A może nawet Mateo, czy ktoś inny? Nie musicie odpisywać, ale gdybyście to zrobili, byłoby miło ;)>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz