11.12.2017

Od Igazi c.d Lexi

Mój pierwszy dzień w szkole! Cieszyłam się na samą myśl o tym że w końcu będę mogła poznać więcej szczeniąt. Nie że nie lubię Mateo, Percy’ego i Kii, ale jestem po prostu ciekawa nowych znajomości. Gdy był dopiero blady świt wybiegłam z jaskini i poleciałam do budynku szkoły. Była zamknięta. Drobiłam łapkami w miejscu. Byłam pełna energii. Byłam nadpobudliwym bachorem, który dreptał pod szkołą. Ogarnij się, usłyszałam obcy głos w głowie. Przerażona zatrzymałam się.
- C-co?! – Powiedziałam w końcu.
- Z kimś rozmawiasz? – Usłyszałam waderzy głos. Zawstydzona skuliłam się i spojrzałam w stronę źródła dźwięku. W moją stronę szła wysoka, ciemnoszara wadera z nienaturalnie zielonymi oczyma.
- Nie… Z nikim… - Powiedziałam cicho.
- Czekasz na szkołę? – Zaśmiała się.
- Tak! – Nagle się ożywiłam.
- To po pierwszej lekcji znienawidzisz uczenie się. – Parsknęła i podeszła do pseudo-drzwi. Odkluczyła wejście i otworzyła wrota. – Wchodź. – Wskoczyłam do środka.
- A pani to dyrektorka? – Zapytałam.
- Jestem nauczycielką alchemii, ale muszę też uczyć bachory pisania i czytania bo nie ma nauczyciela. – wyjaśniła.
- A kiedy będzie alchemia? – Dopytywałam się.
- Po twoim ciele widzę że nie ukończyłaś jeszcze półtora roku to sobie poczekasz.
- A nie dałoby się prędzej? – Jęknęłam.
- Jeżeli w pisaniu i czytaniu będziesz miała dobrą średnie to rozważę to. – Zdecydowała.
- A do której klasy czekać na lekcje?
- Tam – wskazała na wejście do jakiegoś pokoju. Weszłam tam. Zasiadłam w jednej z ławek i czekałam na inne szczeniaki. Po około godzinie lekcja się zaczęła. Obok mnie siedziała zielona waderka.
- Hej! Jestem Igazi! – Przywitałam się.
- Cześć, Lexi – przedstawiła się. Pani weszła do klasy i dała zadanka, a sama coś zaczęła robić na jakiejś kartce.
<Lexi? JESTEM TAKA ZUA ŻE WPROWADZAM W BŁONDY >D >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz