Zerknąłem na plan lekcji. Teraz... lekcja Latania, czyli godzina marnowania życia na nicnierobieniu, podczas gdy skrzydlate szczeniaki robią salta w powietrzu. Udałem się do "świetlicy", usiadłem na dywanie i zacząłem psuć go łapą.
- Nie psuj dywanu - ostrzegł mnie czarno-biały basior, przechodząc obok. Poczekałem, aż usiądzie za biurkiem, i znów machnąłem łapą, wyciągając z wykładziny niteczki.
- Dobrze, dzisiaj pokolorujecie kolorowanki - powiedział do szczeniaków i rozdał im obrazki. Przede mną wylądował pyzaty króliczek trzymający w łapkach jajka wielkanocne z napisem "I LOVE U".
No takiej głupoty to ja w życiu nie widziałem. Kilkoma maźnięciami kredki przerobiłem napis na "I HATE U", domalowałem królikowi sumiaste wąsy, których nie miał w ogóle, po czym powiesiłem go na drzwiach sali.
Kiedy wracałem na swoje "miejsce", czyli wygrzany fragment dywanu, do pomieszczenia wpadło kilkoro szczeniąt wraz z nauczycielką latania, lekko skrzywioną, najwyraźniej po zobaczeniu mojego "dzieła".
- Nie da się ćwiczyć. Śnieżyca się rozszalała, jeden szczeniak prawie spadł. - obwieściła zdyszana i ośnieżona. Wszyscy spojrzeli za okno - śnieg faktycznie zasłaniał całe pole widzenia.
- Taaaak! - krzyknął jakiś maluch, i, zanim ktokolwiek zdążył go powstrzymać, wybił szybę i wyskoczył na śnieg. Za nim podążyła reszta i zajęli się robieniem bałwana. Nauczycieli zamurowało, więc ja też szybko wyszedłem na zewnątrz. Bałwan powstawał szybko mimo wyjącego wiatru i płatków zaślepiających oczy. Przynajmniej budulca nie brakowało, a kilkoro uczniów zaczęło wykopywać system nor pod śniegiem, żeby mieć schronienie. Dołączyłem się. Nie minie wiele czasu, zanim ktoś nas zawróci do środka, ale na razie wszyscy skupili się na budowaniu fortu..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz