8.12.2017

Od Lexi CD. Castiel'a

Noc była głośna i niespokojna. Wciąż słyszałam jakieś głosy. Nie mogłam zasnąć i wciąż wierciłam się na posłaniu. Co chwilę dało się dosłyszeć pohukiwanie sowy, czy lekkie kroki lisa. Wciąż coś chodziło, biegało, chrupało, ryczało, mówiło... Tego wszystkiego było za dużo.
~~~Rano~~~~
Leżałam na kanapie. Było okropnie nudno. Miałam nadzieję, że Castiel niedługo wróci. Nagle usłyszałam czyjeś kroki, na pewno wilka.
- No... Muszę przyznać, kawał dobrej roboty - powiedział wyczekiwany przeze mnie basior, wchodząc do środka. Miałam ochotę rzucić mu się na szyję i krzyknąć: "Castiel! Nareszcie jesteś!", ale tego nie zrobiłam. Po prostu do niego podeszłam. Tak w ogóle, był jakoś podejrzanie szczęśliwy... 
- Gdzie byłeś? - spytałam oschle.
- Nie twoja sprawa - odparł żartobliwie, nadal się uśmiechając. Czy on sobie ze mnie drwił? Parsknęłam cicho.
- Bardzo śmieszne - fuknęłam.
- Ej, co cię gryzie? - spytał lekko zatroskanym głosem.
Gotowałam się od środka. Nie miałam pojęcia, skąd u mnie takie emocje, ale robiły swoje.
- NIC! - ryknęłam z furią, rzucając mu się do gardła. Przestałam nad sobą panować. Zrobiłam to tak szybko, że zaskoczony nie zdążył się odsunąć. Przygniotłam go do ziemi. Zagryzłam szczęki na jego krtani. Wybałuszył oczy.
- Lexi...Co ty... - wycharczał - Ja nie...Puść... Proszę... Stop...
- Zamknij się... - syknęłam. Dopiero teraz zorientowałam się, że towarzyszące mi emocje nie są prawdziwe. Sama byłam zaskoczona tym, co robię, ale nie mogłam przestać. Miałam wrażenie, że coś mówi moimi ustami... Nie chciałam czegoś powiedzieć, a to samo wychodziło... Powoli się uspokajałam.
- Twoje oczy... - stęknął - Są białe... Nie wi... widać źrenic...
Miałam wrażenie, że zaraz starci przytomność. Zrozpaczona próbowałam z niego zejść, ale moja szczęka jeszcze mocniej się zacisnęła. Czułam smak krwi.
<Castiel? Trochę głupie, ale jest.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz