Spacerowałem brzegiem zamarzniętej rzeki na granicy watahy, oprowadzając Hayley po tutejszych terenach. Na szczęście Alfa, którą spotkałem tego samego poranka, nie miała nic przeciwko. Ruszyliśmy razem wgłąb lasu. Chciałem pokazać jej Altanę. To doprawdy urocze, ciche i spokojne miejsce. I chociaż zwykle nasze upodobania odnośnie spędzania razem wolnego czasu odnosiły się do eksplorowania zakazanych terenów czy niepotrzebnego zadzierania z innymi wilkami, tym razem zgodnie stwierdziliśmy, że potrzebujemy trochę odpoczynku od tego wszystkiego. Wtem na horyzoncie ukazała się znajoma sylwetka limonkowej samicy. Błękitna wadera, widząc mój zniesmaczony wyraz pyska, posłała mi pytające spojrzenie. Szybko zbyłem je obojętnym machnięciem łapy. Hay trąciła mnie lekko nosem i uśmiechnęła się słodko. Odwzajemniłem gest, lecz w tym momencie zauważyłem, że Lexi zmierza w naszą stronę. Powitałem ją oschłym wzrokiem, chcąc iść dalej, jednak ta zatrzymała mnie.
- Hej - rzuciła limonkowa wadera, szorstkim głosem.
- Cześć - mruknąłem równie beznamiętnym tonem.
- Kto to? - zapytała, wskazując na moją towarzyszkę.
- To Hayley, moja dziewczyna - wyjaśniłem krótko. - Oprowadzam ją po watasze.
[ Lexi? ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz