- Chodźmy - mruknął i ruszył przed siebie.
Po krótkiej chwili marszu zapytałam:
- Em... A gdzie my tak w ogóle idziemy?
- Nie ważne, gdzie. - Castiel był wściekły. - Ważne, żeby jak najdalej od nich.
W milczeniu nadal podążałam za nim. Niedługo potem dotarliśmy do wielkiego lasu. Na każdym drzewie, na każdej gałązce, na każdej igiełce, był śnieg. Na ziemi było go jeszcze więcej. A w sercu lasu, rosło wielkie, rozłożyste drzewo, coś w rodzaju wierzby. Tylko że było gigantyczne. Momentalnie zapomniałam o wszystkich zmartwieniach i szczęśliwa wskoczyłam w miękki, biały puch. Wszędzie mnie było pełno, raz nawet znalazłam się na wielkim drzewie, nawet dokładnie sama nie wiem jak... Potem razem z Cas'em ulepiliśmy wielkiego bałwana, tylko że nie takiego, jakie lepią ludzie, o nie. Nasz bałwan przedstawiał Świętego Mikołaja, był wykonany tak, jak go sobie wyobrażaliśmy. Miał wielką torbę z prezentami, a na głowie widniała świąteczna czapeczka. Obok niego stały dwa renifery zaprzężone w sanie.
~~***~~
Postanowiliśmy zbadać tutejszą okolicę. Niedaleko drzewa znaleźliśmy małą, niezamieszkaną grotę. Weszliśmy do niej i okazała się idealna na "kwaterę".
- Hej, a może zrobimy tu sobie "miejscówkę"? - spytałam. - Nikt tu nie przychodzi, nie mielibyśmy kłopotów... Przynieślibyśmy sobie tutaj jakieś koce, dywany. Ogółem urządzilibyśmy sobie małe mieszkanko, moglibyśmy się tu bawić i spotykać - uśmiechnęłam się. Byłam ciekawa, co basior o tym wszystkim sądzi.
<Castiel? Co o tym myślisz?>
~~***~~
Postanowiliśmy zbadać tutejszą okolicę. Niedaleko drzewa znaleźliśmy małą, niezamieszkaną grotę. Weszliśmy do niej i okazała się idealna na "kwaterę".
- Hej, a może zrobimy tu sobie "miejscówkę"? - spytałam. - Nikt tu nie przychodzi, nie mielibyśmy kłopotów... Przynieślibyśmy sobie tutaj jakieś koce, dywany. Ogółem urządzilibyśmy sobie małe mieszkanko, moglibyśmy się tu bawić i spotykać - uśmiechnęłam się. Byłam ciekawa, co basior o tym wszystkim sądzi.
<Castiel? Co o tym myślisz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz