4.12.2017

Od Percy'ego CD. Magnusa

- Jak wyglądam? - spytał Magnus z szerokim uśmiechem. "Śmiesznie" - odpowiedziałbym, jednak nie chciałem, żeby źle to zabrzmiało... Mile się zdziwiłem, kiedy zauważyłem, że ma dobry humor.
- Fajnie. Bardzo zabawnie - stwierdziłem. - Na pewno rozweseliłbyś nawet największego gbura na świecie.
Uśmiechnął się jeszcze szerzej. Nagle zadzwonił sklepowy dzwonek. Do pomieszczenia weszła jakaś wilczyca z dwoma szczeniakami.
- Szybko! - szepnął ponaglająco Magnus. - Schowajmy się za tym reniferem z czekolady! Kiedy mama mnie zobaczy, będę musiał wracać do domu!
Wykonałem jego polecenie i po kilku sekundach lizaliśmy bardzo dobrej jakości deserową czekoladę. Była pyyszna...
- Chodźmy na dwór - zaproponowałem, jednak dopiero teraz zauważyłem, że obok mnie nie ma Magnusa. Przeszedłem przez cały sklep i go nie znalazłem. Zrezygnowany wyszedłem na dwór. Kiedy poszukiwania w pobliżu sklepu okazały się bezowocne, postanowiłem wrócić do domu. Po jakimś czasie, kiedy w ciszy szedłem przez las, usłyszałem ciche 'Świst!' Nie zwróciłem na to uwagi, jednak po jakimś czasie "świsty" się powtórzyły. Podążyłem za nimi. (Tak, po jakimś czasie pojawiło się ich więcej). W końcu dotarłem do jakiejś wielkiej groty, jaskini. Wszedłem do ciemnego wnętrza.
Widok zapierał dech w piersiach.
Wszędzie były jakieś dziwne rzeźby, niektóre wyglądały jak łóżka, aneksy kuchenne, umywalki. W ścianach były wnęki. Na środku siedziało stadko świstaków. Miały długie, żółte zęby i zmrużone, zaspane oczy.
- Ej, a czy wy nie powinnyście zapaść w sen zimowy? - rzuciłem żartobliwie.
Nagle wszystkie małe oczka zwróciły się w moją stronę, łypając złowrogo.
I rzuciły się na mnie.
<Magnus? Gdzie ty się podziewasz?! Nie pozwól tym świstakom zabić Percy'ego!>
Ps. Do Mateo: Tak, te świstaki robiły 'Świst', a nie 'Świs', jak Bobslej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz