5.12.2017

Od Lexi CD. Castiel'a

W milczeniu, siedzieliśmy pod drzewem. Umiejętności Castiel'a mnie zaskoczyły... Ja to potrafiłam tylko wyczarować jakieś tęczowe mgiełki, po tym - prawdopodobnie, bo nigdy niczego nie pamiętałam - traciłam przytomność. Po prostu nie miałam pojęcia, co się ze mną działo, traciłam władzę nad ciałem i umysłem.
Nagle usłyszeliśmy ryk. Zresztą, była to już nie pierwsza skarga żaby. Potem ciężkie kroki. O, jakaś nowość! Pofatygowała się, aby nas zobaczyć i spróbować wyjść. Jej wielkie ślepia łypały złowrogo, to na mnie, to na mojego towarzysza.  Jeszcze jeden ryk. Żabo, nie przesadzaj, tylko zdzierasz sobie gardło... A jednak się myliłam.
Usłyszałam rechotanie. Odwróciliśmy się i ujrzeliśmy... O, żaba wezwała wsparcie! Ponad 300 żab zbliżało się do mnie i Flame'a. Wszystkie były uzbrojone w patyczki i kamienie oraz były obwinięte liśćmi... Wiem, że dziwnie to brzmi, ale to prawda. Na szczęście nie były wielkie jak tamta żaba, ale normalnych rozmiarów. Niestety zapatrzyliśmy się zbytnio... Skończyło się na tym, że leżeliśmy na ziemi, dźgani patykami i obrzucani patykami. W międzyczasie żaba zdążyła uciec. Kiedy płazy postanowiły się wycofać, a my poszliśmy do medyka, zali poranieni i poobijani.
~~***~~
- Wszystko będzie dobrze - rzekła medyczka Rose, obwijając mi łapę bandażem. - To tylko lekkie stłuczenie. Ogólnie macie dużo powierzchownych ran, ale nie martwcie się, one za chwilę się zagoją.
- Czyli... Nic poważnego się z nami nie dzieje? - upewnił się Cas.
- Tak jak już mówiłam. - Odpowiedziała - Nic wam nie będzie.
~~***~~
Razem z Flame'm szliśmy szkolnym korytarzem. Nagle usłyszałam jakieś szepty:
- Hej... Wiesz?... Podobno pobiła Castiel'a... No... Ale on wciąż ją broni... Nie wiem...
Rzuciłam plotkarzowi mordercze spojrzenie. On i jego koleżanka pisnęli cicho i odbiegli w drugą stronę... Dobra Lexi, skup się. Teraz lekcja pisania i czytania.
<Castiel? A gdzie podziewa się żaba?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz