5.12.2017

Od Royal'a CD. Katniss

Chłód nocy przenikał mnie aż do szpiku kości. Niebo okryły ciemne chmury, zwiastujące opady... Jak się po chwili okazało, śniegu. Niwielkie, białe płatki wirowały w powietrzu. Mroźny wiatr targał moją sierścią, zaś wilgotna trawa powoli okrywała się drobnym puchem. Zerknąłem na śpiąca samicę. Nie chciałem jej budzić, ale... Sen na takim mrozie może skończyć się wizytą w szpitalu. Westchnąłem ciężko, przysuwając się ostrożnie do wadery. Niewiele myśląc, okryłem ją skrzydłem, przyciągając do siebie. Nie, nie miałem na celu żadnego słabego podrywu. Chciałem tylko zapewnić jej trochę ciepła, to wszystko. Przymknąłem powieki i oddałem się w objęcia Morfeusza.

~~~*~~~

Ocknąłem się następnego poranka. Początkowo nie byłem w stanie poruszyć żadną częścią ciała. Przemarznięty i odrętwiały z zimna leżałem nad kolorowym wodospadem, wciąż obejmując skrzydłem znajomą waderę. Wtem Katniss zaczęła się przebudzać. Skrzywiłem się nieznacznie, z ogromnym trudem podnosząc się z miejsca.
- Royal? Co ty wyrabiasz? - spytała niepewnie, również wystając.
- Możesz interpretować to jako chęć pomocy lub próbę gwałtu. Ja jednak ze swojej strony zapewniam, iż była to ta pierwsza z opcji - wymamrotałem.
- Roy, przecież jesteś kompletnie przemarznięty! - wykrzyknęła nagle samica, chwyciwszy moje ramię. - Chyba naprawdę poważnie ci odbiło... Idziemy do medyczki. Natychmiast!

~~~*~~~

- I gotowe - stwierdziła łagodnie Rodinia, nakładając ostatnią partię maści rozgrzewającej na moje skrzydła. - Miałeś sporo szczęścia. To tylko powierzchowne odmrożenia, ale mogło być znacznie gorzej. Na przyszłość sugeruję jednak spać w jaskini - zaśmiała się wadera, odprowadzając nas do wyjścia.
- Dzięki - mruknąłem, uśmiechając się niemrawo, po czym wyszedłem wraz z Katniss z jaskini.

[ Kat? ]

Balansuję na krawędzi z tymi kalendarzowymi opkami. 23:49! Ledwo, ledwo, ale jest! :'D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz