23.12.2017

Od Lexi o Reniferowaniu, część 1

Czy to komiczne? Zdecydowanie tak. Czy ciekawe? No, uznajmy. Czy się uda? Tego nie wie nikt. Dopinałam ostatni suwak. Było trochę duszno, ale trudno. Ze wszystkim pomogła mi Lia. Prezenty i upominki były zrobione ręcznie, ale użyto do nich magii.
Wyszłam z jaskini. Pierwsza na liście była jaskinia Rose i Equela. Taszczyłam wielki worek pełen rozmaitych przedmiotów. Nie znałam do końca drogi, dlatego musiałam kogoś o nią spytać. W końcu spotkałam jakiegoś basiora, który słysząc mój głos spojrzał na mnie jak na wariata.
- Wesołych świąt! Wie pan może jak dojść do jaskini pani Rose i pana Equela?
Nie dziwiłam mu się - właśnie przemówił do niego dość mały, brązowy renifer z ponaszywanymi łatami, z czerwonym nosem, zielonymi oczyma i wielkim, wesołym uśmiechem.
- Idź prosto, na rozwidleniu skręć w lewo, potem zobaczysz wielki głaz - wydukał, wpatrując we mnie z niepewnością. - Wtedy na pewno zobaczysz ich dom.
- Dziękuję! - zawołałam przez ramię, bo już pędziłam we wskazanym przez niego kierunku. 
Skręciłam w lewo, i zgodnie z instrukcją wilka niedługo potem zauważyłam wielki głaz koło drogi. Chwilę później doszłam do drzwi i zapukałam. Otworzyła mi pani Rose.
- Dzień dobry i wesołych świąt! - zawołałam wesoło.
Wadera z uśmiechem wpuściła mnie do środka.
- Czy są tu jakieś grzeczne dzieci? - spytałam.
Ściągnęłam na siebie spojrzenia szczeniaków. Ten szary ze skrzydłami nietoperza to musiał być Nitaen, a czerwona waderka z krótkim ogonkiem to pewnie Kaja. Były tam dwa skrzydlate szczeniaki, oba ze skrzydłami - jasnoniebieski Seven i jego troszkę ciemniejsza siostra Tori. Na dywanie leżała różowa waderka, Tora.
- A kim pani jest? - zapytał Seven, zeskakując z kanapy i się do mnie zbliżając.
- Jestem reniferem odwiedzającym szczeniaki z całej watahy - wyjaśniłam. - Tylko te szczenięta, które są grzeczne, dostają ode mnie prezenty.
Najpierw podałam małe zawiniątko pani Rose
Sczeniaczki wydały okrzyki zdumienia i radości. Kiedy się uspokoiły, rzekłam:
- Tora, ty pierwsza.
Waderka podeszła do mnie z niepewnością. Podałam jej paczuszkę. Rodzeństwo wpatrywało się w nią z wyczekiwaniem. W końcu powoli rozpakowała paczkę. Kiedy zobaczyła, co jest w środku, jej oczy zabłysnęły. 
- Dziękuję! - krzyknęła i wróciła na swoje miejsce. - Ale... Skąd pani wiedziała, że lubię takie rzeczy? - Zdziwiła się.
- Mikołaj wie wszystko - odparłam, jakby to było oczywiste. - A wszystko, co wie Mikołaj, wiem też ja.
Wadera w zamyśleniu pokiwała głową i pokazała rodzeństwu to, co dostała. Była to srebrna tiara ze złotymi ozdobami. Założyła ją na głowę. Pasowała idealnie.
Poprosiłam do siebie Nitaena. Od razu rozpakował swój prezent. Widząc, że w środku jest sweter i słodycze, pisnął ze szczęścia i zrobił parę kółek w powietrzu.
Następna była Kaja. Podałam jej gigantycznego, większego od niej pluszowego misia. Była przeszczęśliwa. 
Potem przyszła kolej na Tori. Dostała prezent, jednak postanowiła go na razie nie rozpakowywać.
No, a na końcu podszedł do mnie już zniecierpliwiony Seven. Podałam mu prezent, po czym powiedziałam:
- Ja już muszę iść.
Usłyszałam pomruki niezadowolenia.
- Do zobaczenia i wesołych Świąt! - zawołałam, wychodząc z jaskini.
- Do widzenia!!! - rozległo się za mną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz