Utknęliśmy w nie za fajnej sytuacji. Mi było zimno, Iko nienawidziła zbyt długo przebywać pod ziemią, a o tego zaczęłam robić się głodna.
- Musimy iść jakoś... dalej - mruknął z niechęcią basior. Jemu też się chyba ta sytuacja nie podobała.
- ,,Są tu myszy? " - usłyszałam jak Iko gada mi w głowie.
- Panie Aksel, mogą być tu myszy? - spytałam. - Bo 1. Się Iko pyta 2. Jestem głodna
- Nie powinno być tu myszy, ponieważ jesteśmy w pewnym sensie pod wodą.
- Ech... szkoda. - wskoczyłam na grzbiet basiora, i wtuliłam w futro.
- Znowu będę służył jako koń?
- Tata pozwala. - mruknęłam - a mi jest zimno, a lekka jestem, więc nie powinno być problemu. Nie?- Tak więc poszliśmy przed siebie. Znaczy ja jechałam, a Aksel szedł ze mną na grzbiecie. Gdy już traciłam jakąkolwiek nadzieję na wydostanie się, tunel się skończył. Były tylko wydrążone schodki w górę w ścianie, i drewniana klapa. Zeskoczyłam n basiora i popatrzyłam na niego. Ten tylko machnął łapą, podszedł bliżej do klapy i ją uchylił, po czym wyszedł, dając mi wyraźnie znaki, żebym została, a gdy wrócił, miał szeroki uśmiech na twarzy.
- Jest chyba bezpiecznie.
- Chyba? - spytałam i z zaciekawioną miną wyszłam na zewnątrz. Byliśmy w.... barze. Moje zaskoczenie rozbawiło basiora. Był tutaj taki basior o imieniu Red, i kilka wilków, które najwyraźniej albo chciały kupić trunek, albo chcieli się po prostu napić. Większość wilków nie była od nas. Były też inne dziwne stworzenia, ale jakoś mnie to mało obchodziło.
- Jesteśmy na terenach watahy?
- Dokładnie - powiedział basior kierując się do wyjścia. Trzymałam się blisko jego nóg.
- Czyli tutaj przychodził mój tata - mruknęłam z niesmakiem. Iko wydała z siebie swój naturalny odgłos w odpowiedzi. Gdy już mieliśmy wychodzić, ktoś nas zaczepił.
< Aksel? Kto i co? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz