19.12.2017

Od Lily CD. Mateło

Szłam. Te szczeniaki były przeurocze... Duże, silne, zdrowe. Miały duże, bystre oczka. Na pewno będą wspaniałymi uczniami. Fajnie byłoby je kiedyś uczyć.  Nagle z zamyślenia wyrwało mnie... Oj, to byłam ja. A przynajmniej moja łapa. Poślizgnęłam się, a łapa odjechała mi parę metrów dalej. Wykrochmaliłam się na twardy lód, a pysk zmiażdżył się boleśnie. Auć... Wstałam i się otrzepałam. Łapa okropnie mnie bolała. Miałam nadzieję, że nie jest złamana. Usztywniłam ją za pomocą patyka i odrobiny magii i utykając, ruszyłam przed siebie.
- Pani Lily! Pani Lily! Ratunku! - rozległo się za mną.
- Przykro mi, dzisiaj nie będzie zajęć dodatkowych... - zawołałam, nie zwracając uwagi na to, co mówi ten wilk.
- Ale proszę pani, ja naprawdę potrzebuję pomocy! - mój rozmówca wbiegł przede mnie, zmuszając mnie przy tym, żebym się zatrzymała. Mateo. - Musi mi pani pomóc! Proszę spojrzeć na mój ogon!
Wykonałam polecenie mojego ucznia, ale niczego dziwnego nie zauważyłam. On również to zrobił, ale tylko szeroko rozwarł oczy i zdezorientowany rozejrzał się dookoła.
- Naprawdę, nie mam czasu... - marudziłam, ale widząc spojrzenie basiorka, złagodniałam. - Dobrze, chodź ze mną. Zobaczymy, co jest nie tak z twoim ogonkiem w moim domu. 
Ślizgając się, w końcu doczłapaliśmy do mojej jaskini. Mateo usiadł w fotelu i dostał muffinki. Kiedy się za nie wziął, ja poszłam zaparzyć herbatę. Wcześniej zdążyłam mu powiedzieć, że możemy się trochę pouczyć i poćwiczyć jego 'magiczne umiejętności'.
<Mateo? Rozgość się, może Toby wróci... Pouczymy się trochę, na pewno dobrze ci to zrobi. >D A w tym czasie Lily zaparzy sobie ziółek. (Ty też dostaniesz herbatę, spokojnie.)>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz