- Byłabym bardzo wdzięczna, ale nie sądzę, czy ma to sens - westchnęłam. - Sam widziałeś, jak sobie radzę...
- No chodź - zachęcił mnie. - Musisz po prostu chcieć i wierzyć w to, że się uda. Musisz spróbować. Nie przyjmuję odmowy.
- Nie - odparłam.
Wilk wszedł na lód i zademonstrował kilka figur, piruetów, zwrotów i skrętów, po czym znów podjechał do mnie.
- Patrz, jak fajnie - nalegał. - I będziesz miała satysfakcję, obiecuję! - Dodał basior.
Westchnęłam ponownie, tym razem zrezygnowana.
- No dobrze - burknęłam niechętnie. - Zróbmy to.
Silver złapał moją łapę i pociągnął. Razem weszliśmy na zamarznięty staw. Wilk poruszał się prosto, gibko, a w jego ruchach było pełno gracji. A ja? Ja, oczywiście, kiedy weszliśmy na lodowisko, od razu zaczęłam się ślizgać i rozjeżdżały mi się łapy. Skończyłam, czołgając się na środku jeziorka. W końcu udało mi się wstać na chwiejnych nogach i "przejechać" kawałek.
- Tak! Wreszcie się udało! - zawołałam, śmiejąc się ze szczęścia.
- Brawo! - ucieszył się wilk.
Ślizgałam się dookoła, wciąż minimalnie przyspieszając. Udało mi się parę razy podskoczyć. Gdy mieliśmy już dość, zaprosiłam Silvera do mojej jaskini.
<Silver?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz