2.12.2017

Od Castiel'a CD. Lexi

Pierwszy dzień w szkole. Cóż, nigdy nie lubiłem tego pieprzonego więzienia, lecz jak się okazało, dało się tu wytrzymać za sprawą życzliwości pozostałych szczeniaków. Idąc korytarzem słyszałem pytające szepty, wyłapywałem dyskretne spojrzenia posyłane w moją stronę i wprost czułem zainteresowanie, wzbudzane swoją osobą. Nie powiem, pochlebia mi to. Przywołałem na swój pysk najbardziej czarujący uśmiech, jaki potrafiłem stworzyć, po czym dumnym krokiem wszedłem do klasy.
 - A właśnie... - zaczęła nauczycielka. - Mamy nowego ucznia - tutaj wskazała na mnie, dając mi szanse na przedstawienie się.
 - No siema - rzuciłem luźno, wychodząc na środek klasy. - Jestem Castiel, ale mówcie mi Flame. Dołączyłem tu stosunkowo niedawno, więc jeszcze nie znam tutaj nikogo. Chodzę do tego Hogwartu dla ubogich z czystego przymusu - skrzywiłem się nieznacznie, zaś przez salę przebiegł stłumiony chichot. - Więc o mnie to tyle.
Zakończywszy swój monolog, wyminąłem nieco zdezorientowaną nauczycielkę i usiadłem w jednej z ostatnich ławek. Na razie wolę poobserwować członków nowej społeczności do której zesłał mnie zły los, zanim zdecyduję się dosiąść do kogoś konkretnego.

~~~~~*~~~~~

Lekcje ciągnęły się w nieskończoność. Boże mój drogi, powiedz mi, za jakie grzechy?! Uderzyłem pyskiem w blat ławki, wydając z siebie głuchy, rozpaczliwy jęk. Poczułem na sobie wzrok pozostałych uczniów i, ku mojej radości, usłyszałem kilku, którzy zawtórowali mi znudzonym westchnięciem. Nauczycielka również zwróciła na mnie uwagę, najwyraźniej z zamiarem wygłoszenia kazania o tym, jak bardzo moje zachowanie odbiega od normy, lecz szkolny dzwonek w porę wybawił mnie od tej męczarni. Momentalnie poderwałem się z miejsca, wrzucając niedbale swoje graty do torby. Zarzuciłem ją na ramię, po czym gwałtownie doskoczyłem do drzwi. Kątem oka dostrzegłem, jak limonkowa wadera, pakując się, zrzuca niechcący z ławki niewielki notatnik. Chyba nawet tego nie zauważyła. Zmrużyłem lekko oczy. Nie ukrywam, już wcześniej, kiedy po części 'analizowałem' wzrokiem całą klasę, zwróciłem uwagę na ową samiczkę, która przez całą lekcję z wyraźną zawziętością pisała coś w owym zeszyciku. W końcu ciekawość wzięła nade mną górę, a ja podniosłem pozostawiony przez nieznajomą przedmiot. Otworzyłem na pierwszej stronie. "Drogi pamiętniczku...". No proszę... Pamiętnik! Chociaż bardzo pragnąłem przeczytać kolejne strony, postanowiłem ten jeden raz zachować szacunek dla czyjejś prywatności i oddać przedmiot prawowitej właścicielce. Wow. Aż sam jestem zszokowany własnym, szlacheckim postępowaniem. Jeszcze chwila, a zacznę walczyć ze smokami, aby móc starać się o rękę pięknych dziewic. Ruszyłem w stronę wyjścia z budynku, chowając notatnik do torby. Po drodze zaczepiło mnie parę osób, rzucając czymś w stylu "Hejka Castiel! Miło poznać" czy "Witaj nowy w domu wariatów!". Jak widać, misja 'pierwsze dobre wrażenie' osiągnęła swój cel. Wreszcie, minąwszy szkolny dziedziniec, odnalazłem waderę, do której należała zguba.
 - Hej - przywitałem się, stając przed zaskoczoną samiczką. - Chyba coś zgubiłaś... - sięgnąłem do torby, podając jej notatnik. - Pamiętnik, co? - na mój pysk wpełznął nieco zadzirony uśmieszek.

[ Lexi? ]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz