Kii, po wygłoszeniu tego, co wygłosić chciała, ruszyła dumnie przed siebie, powiewając podartym szaliczkiem. Powlekliśmy się z Qwetem za nią i przedarliśmy się przez mur czarnych wilków, które były zbyt zajęte chichraniem się, żeby nas zatrzymać. Znaleźliśmy się wszyscy w większej przestrzeni, już lepiej oświetlonej. Na jej końcu stał wielki tron, na którym siedziała wysoka wadera w koronie. Kii już chciała się odezwać, gdy podbiegł do nas wilk, który był wcześniej naszą 'eskortą'.
- Jaśnie Pani, oto są przybysze z Zachodu. Rozwiązali nasz test IQ.. - powiedział zmieszany.
- Co? Geraldzie, nie rozśmieszaj mnie. Ten test potrafił rozwiązać tylko mój Dziubdziuś... Nawet pozbyliśmy się twórców, żeby nie pomieszali nam szyków! - krzyknęła Królowa Zofia, a potem zaczęła sobie pudrować nos. - Zabierz ich stąd. Na pewno oszukiwali.
- Nie oszukiwaliśmy! - wkurzała mnie. I ona jest tu alfą? Też coś. - Poza tym, kto wymyślił test inteligencji polegający na zjedzeniu siatki, w której się wisi?! - krzyknąłem oburzony.
- Ach, jak on śmiał? Jak on śmiał! - oburzyła się królowa. - Geraldzie, rzuć ich na pożarcie lwom!
W tym momencie coś kazało mi się obrócić do tyłu. Qwet stał jak skamieniały, wpatrując się w Królową Zofię. Jego oczy lśniły od łez.
- Mama... - szepnął.
<Kii? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz