Te dwa tygodnie zleciały baardzo szybko. Poród przebiegł szybko i bezproblemowo. Urodziłam pięcioro szczeniąt: Ashley, Kaja, Koiru, Nitaen i Holmes. Stwierdziliśmy razem z Equelem, że bogini oddamy Holmesa. Na następny dzień pożegnaliśmy się ze wszystkimi boginiami i bogami i ruszyliśmy do bogini światła. Musieliśmy przebyć dość długą drogę, a z pięcioma szczeniakami było szczególnie trudno. Mieliśmy ze dwadzieścia krótkich postoi i z dziesięć dłuższych. Razem trzydzieści. Straciliśmy ogólnie chyba ze trzy godziny. Nie spieszyło mi się do oddawania szczeniaka. Koiru cały czas wybiegał na przód, po czym nie miał zielonego pojęcia gdzie teraz iść i wracał. Ashley cały czas szła to równo ze mną, to wolniej. Kaja i Nitaen natomiast raz byli z przodu, raz na równi ze mną i Equelem, a czasem daleko za nami. Nitaen co jakiś czas wzlatywał. Chciał się nauczyć latać. Jeśli chodzi o Holmesa... cały czas szedł obok Equela. Nie spuszczał go z oczu i szedł. Co jakiś czas wywalała się cała piątka, ale co się dziwić? Mają dopiero po kilka godzin. Po dwóch dniach drogi i kilku miesiącach w kieszeni doszliśmy do pałacu bogini. Weszliśmy do zamczyska. Wystrój był o 180° inny niż w poprzednim pałacu. Od razu w oczy rzucał się 'tron' bogini światła. Podeszliśmy do niej i....
< Equel? Co mogliśmy zrobić? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz