12.11.2017

Od Luny CD Kagekaoś

- Pff, w życiu. - prychnęłam. Irytujący basior...
Kagekao wskoczył na gałąź.
- Nie bądź taka niedostępna... - powiedział i zbliżył do mnie pysk. Zarumieniłam się i nie zastanawiając się uderzyłam basiora w policzek. Jednak nie będzie równo puchło. Uderzenie było chyba trochę za mocne, bo samiec zachwiał i spadł.
- No ej! - krzyknął. - Teraz nie byłem zboczony!
- Ale naruszałeś moją przestrzeń osobistą!
- To jak niby mają powstać nasze dziecioszki?! - zapytał wystawiając głowę zza krzaków.
- Jak na razie, to nawet nie jesteśmy parą!
- Jak na razie! - zdmuchnął liść z pyska i zrobił minę lennyego.
Zarumieniłam się i nic nie powiedziałam. Bardzo irytujący basior...
- Czyli jeżeli nie jesteśmy parą, to może zostaniesz moją waderą? - spytał po chwili.
Zarumieniłam się jeszcze bardziej i uniosłam głowę, aby nie było widać moich rumieńców.
- Znowu się obraziłaś? - podniósł się i ponownie skoczył na gałąź. - Okres masz czy co?
- Świnia. - mruknęłam i uderzyłam go w drugi policzek. Jednak będzie równo puchło... Uderzenie znowu było za mocne i basior spadł z gałęzi.
- Mam deja vu... - mruknął leżąc już na ziemi. - Przestaniesz kiedyś maltretować moje policzki?
- Nigdy! - uśmiechnęłam się. - No, może przestanę jak ty przestaniesz rzucać tymi świńskimi tekstami, ale to nie nastąpi nigdy, więc na jedno wychodzi.
- Ja chce już nasze dziecioszki...
- Jakbyś nie zauważył, to ciągle nie jesteśmy parą, więc nici z dziecioszków.
- No to zostaniesz moją waderą?

<Kagekao? Ja nie umieć pisać romansów, ty się za mnie zgodzić xD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz