Wstałem. Dookoła rozciągało się istne pogorzelisko. Parędziesiąt metrów ode mnie znajdował się wyryty przez skałę rów, a na jego końcu ów głaz. Na jego szczycie zobaczyłem czyjąś sylwetkę. Przyjrzałem się uważniej. To był szczeniak, mała waderka.. Inga?
Podbiegłem do kamolca i zadarłem głowę do góry.
-Złaź stamtąd!- wrzasnąłem. Nie znałem jej za dobrze, ale niechciałbym, żeby coś jej się stało.
-Nie!- rzekła zacięcie waderka i tupnęła łapką.
-Jak ty tam w ogóle weszłaś? Ten głaz wylądował tu dosłownie przed chwilką!- zapytałem zdziwiony.
-Mam swoje sposoby.- dobitnie odpowiedziała Inga. Zacząłem wdrapywać się na skałę.
Nagle, kątem oka spostrzegłem Bardzo Złego Wilka.
-Ha, ha, ha. Bardzo śmieszne.- powiedział. Zamurowało mnie. Nie miałem pojęcia, co było w tej sytuacji śmieszne. Nagle spostrzegłem masę małych łupków skalnych. Leciały w naszą stronę, tak jak poprzednio głaz.
Boże, jakie to opko denne ;-;
Następny numerek to 7, masz czas do 15.11
Następny numerek to 7, masz czas do 15.11
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz