6.11.2017

Od Lii ,, No sorry. Ktoś dołączy się do wyprawy do... ( nie wiem dokąd ) "

Życie, bez śmierci jest jak żołnierz bez karabinu. Kawa bez czekolady jest jak Dama bez łasiczki. A ja bez niskiej samooceny... a sorry, przecież nie ma mnie z dobrym myśleniem XD

. . .

POPCORN MAŚLANY ŻYCIEM!!! W sumie śmierć jest lepsza od życia, ale ,, Popcorn maślany jest śmiercią" Nie robi zbytnio dobrej reklamy. Siedziałam sobie spokojnie w mojej jaskini. Na grzybie. A raczej u wylotu jaskini, i obserwowałam jak ostatni liść, opada z całkowicie ogołoconego już drzewa. Emocje jak na grzybach. gdy tak siedziałam, i pożerałam popcorn, to zaczęłam tak se rozmyślać... i myślać... No bo Hestia jest już dorosła, i się wyprowadziła, a moja jaskinia jest dla mnie za duża. Mogłabym znowu jakiegoś bardziej dorosłego szczeniaka zaadoptować chociaż... NIENAWIDZĘ DZIECI! Się pałętają między nogami, marudzą, i jedynym wytłumaczeniem jest " Bo ja chcę " Ale mnie to gówno obchodzi. Do tego nic nie robią, tylko żądają, a jak nie dostaną tego, to zaczynają beczeć, i jakieś mamuśki w tipsach od razu lecą i im kupują. Tak więc.... zostanę starą panną hodującą magiczne zwierzęta typu: Kot ze skrzydłami 
Zaczęłam się rozglądać, wylizując sól z łapy. Nic. CISZA. Zważywszy na dużą ilość ludu w watasze, spodziewałam się... nie wiem. Choćby jakiejś kradzieży, bójek, wzywania policji.... której nie ma. Ale nie. Normalnie jakby wszyscy byli takimi piętnastoletnimi dziewczynami z telefonami w ręku, co chodzą po mieście i szukają wi-fi, o ile nie włączą se transfera danych, albo nie mają tych lepszych telefonów. Wstałam, i postanowiłam, że idę na wojnę. ( xD ) Nie było tutaj wojny, ale może sąsiednie watahy mają? Taka śmierć jest o wiele lepsza, niż w samotności... chociaż ta druga prezentuje się o wiele lepiej. No trudno. Wyleciałam z jaskini, i zaczęłam oblatywać niebo, mrucząc sobie pod nosem kolędy. A co jest w tym wszystkim najlepsze? Że jak nie ma świąt, to sobie te kolędy nucę. A jak są święta... to milczę jak głaz, i tylko słucham piszczałek na nagraniach, i chórów. W końcu wylądowałam na skraju watahy, na jakiejś takiej wielkiej skale, i zaczęłam wypatrywać kłopotów. Teraz to nawet bym mogła jakąś katastrofę spowodować, byle by nie była taka nuda. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz