- No to zostaniesz moją waderą? – Zapytałem wchodząc ponownie na gałąź.
Zobaczyłem jak Luna strzela buraka. – Nie odpowiesz mi? – Zbliżyłem się jeszcze
bardziej. Wadera cofnęła swój pysk do klatki piersiowej, i przesunęła się dalej
ode mnie. Niestety, spadła z gałęzi, jednak wylądowała w mięciutkich krzakach,
w które ja dwa razy spadłem. Zeskoczyłem by sprawdzić czy jej się nic nie
stało. – Żyjesz?
- Ałć - powiedziała. Wadera przechyliła głowę by zarzucić swoim ciałem, aby móc wstać, jednak ja przygwoździłem ją do ziemi. Byliśmy teraz w krzakach, Luna leżała pode mną, a ja stałem z rozstawionymi przednymi łapami, a pomiędzy nimi była głowa luny.
- Więc? Czekam na odpowiedź. – Uśmiechnąłem się. Wymamrotała coś, a przez jej cichy ton nie usłyszałem co mówi. – Możesz głośniej? – Znowu coś mamrotała, tym razem głośniej, jednak i tak nie zrozumiałem. – Dobra, widać straciłaś głos. – Przewróciłem oczyma. – Jeżeli nie walnij mnie z liścia, jeżeli tak… - zbliżyłem pysk do jej ucha. – Pocałuj mnie. – Luna strzeliła jeszcze większego buraka, a gorąc jej twarzy czułem nawet teraz. Odwróciła wzrok i nagle. Cmoknęła mnie w pysk. Uśmiechnąłem się psychopatycznie. Upadłem obok Luny i ją mocno przytuliłem.
- Kagekao… Nie mogę oddychać – rzekła słabym głosem.
<Luncia? :v >
- Ałć - powiedziała. Wadera przechyliła głowę by zarzucić swoim ciałem, aby móc wstać, jednak ja przygwoździłem ją do ziemi. Byliśmy teraz w krzakach, Luna leżała pode mną, a ja stałem z rozstawionymi przednymi łapami, a pomiędzy nimi była głowa luny.
- Więc? Czekam na odpowiedź. – Uśmiechnąłem się. Wymamrotała coś, a przez jej cichy ton nie usłyszałem co mówi. – Możesz głośniej? – Znowu coś mamrotała, tym razem głośniej, jednak i tak nie zrozumiałem. – Dobra, widać straciłaś głos. – Przewróciłem oczyma. – Jeżeli nie walnij mnie z liścia, jeżeli tak… - zbliżyłem pysk do jej ucha. – Pocałuj mnie. – Luna strzeliła jeszcze większego buraka, a gorąc jej twarzy czułem nawet teraz. Odwróciła wzrok i nagle. Cmoknęła mnie w pysk. Uśmiechnąłem się psychopatycznie. Upadłem obok Luny i ją mocno przytuliłem.
- Kagekao… Nie mogę oddychać – rzekła słabym głosem.
<Luncia? :v >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz