3.11.2017

Od Katniss Do Equela 'czy to mój koniec?'

Eee... myśl, myśl, myśl. Muszę znać kogoś kto by się poświęcił. Szkoda, że nie mam rodziny. Ich to nawet by mi nie szkoda było. Eee... nic. Może Equel kogoś takiego ma? Zapytałam czy możemy już iść, na co bogini pokiwała głową i się rozpłynęła. Wróciłam do pokoju, a Equel powlókł się za mną. Usiedliśmy z powrotem na łóżku i znów się pocałowaliśmy. Całowaliśmy się dość długo. W końcu basior dołączył się ode mnie (XD) wyszłam na chwilę do łazienki, a gdy wróciłam samca już nie było. Pewnie poszedł też przemyśleć tą całą sprawę. Myślałam o tym bardzo długo i doszłam do wniosku, że chyba nic nie wymyślę. Potomka nie mam, rodziny też nie, Equel umierać nie ma zamiaru... WIEM! Ja umrę. To ja sprowadziłam na nas to niebezpieczeństwo i ja nas z tego wyplącze. Postanowiłam, że mój pomysł przedstawię przy obiedzie, gdy wszyscy będą w jednym pomieszczeniu. Do pokoju weszła sprzątaczko-służąca i powiedziała, że już czas na obiad. Powoli zeszłam na dół i usiadłam tam gdzie zawsze. Zaczęliśmy jeść, a na koniec gdy wszyscy chcieli już się rozchodzić powiedziałam:
- Wiem jak zakończyć całą tę sytuację
- Tak? Jak? - zapytał Equel i bogini równocześnie
- Ja. To ja umrę żeby wyzwolić was od klątwy - powiedziałam, a wszystkim opadły sczęki
< Equel? Czy to mój koniec? Sorry, że tak krótko, ale nic więcej nie wymyślę :') >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz