3.11.2017

Od Equela do Katniss

Coś by się pewnie działo, ale przerwała nam sprzątaczka (czy tam służąca) która weszła do pokoju Katniss, i ogłosiła, że bogini nas woła. Oboje zesztywnieliśmy jak kamienie. Żeby wchodzić tak bez pukania.... gdy ta sprzątaczko-służąca wyszła oboje wpatrywaliśmy się w drzwi jak wodny. Mało brakowało.
- No, to umówieni na potem - powiedziałem z uśmiechem, po czym zeskoczyłem z łóżka i podreptałem do sali głównej. Bogini już tam czekała, a gdy zjawiła się Katniss, wadera poczęstowała nas wodą w szklankach, i zaczęła tłumaczyć. (Jak wilk może pić ze szklanki?)
- A więc. Jestem jedną z najstarszego rodu bogów. Moje imię to Erenesda. Jestem boginią miłości, oraz opiekunką podróży. Zaciekawiła mnie wasza dwójka.
- To miło - odparłem
- Postanowiłam wam pomóc, bo złożyliście ofiary, i zadbaliście o świątynię. Oraz jak wcześniej wspomniałam zaciekawiliście mnie. Możecie tutaj zostać jak długo chcecie. Nawet do późnej starości ale... jest jeden warunek.
- Tak?
- Musicie załagodzić sprawę z waszą boginią światła. Jej gniew jest potężny, przez co mogę się jej narazić, oraz większości waszym bóstwom.
- Rozumiem. - mruknąłem już obmyślając, jakby załagodzić sprawę z boginią, bo ze stworem nie mamy szans. I tutaj mnie olśniło. - Bogini ta żąda albo inne, równie wartościowe zwierzę, ofiarę z osoby, która jest ci droga, albo z potomka
- Równie wartościowe zwierzę? - spytała Katniss. - Brzmi łatwo.
- Ale nie jest. Takie zwierzęta należą tylko albo do innych bóstw, albo... nieliczne, które umarły, i zmieniły się w driady, a potem znowu w jelenie. Spotkać takie zwierzę... szansa jest jeden na milion. Albo nawet na jeszcze większą skalę.
- Droga osoba?
- Umierać mi się nie chce. - mruknąłem - Chyba, że masz kogoś, kto jest ci bliski, i z chęcią się poświęci.
- Potomek?
- No chyba nie.

< Katniss? Wybieraj, bo ja nie mogę >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz